Skocz do zawartości

Szybko, ale czy bezpiecznie ?


jarmaj

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 253
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

nie zauważyłeś że piesi nie pamiętają jak się uczy od dziecka "zanim wejdziesz na drogę popatrz najpierw w prawo potem w lewo potem znowu w prawo i jak nic nie jedzie idź!!! oczywiście po pasach!!!"

... nie zauważyłaś ze kierowcy nie pamiętają jak się uczy na kursie prawa jazdy " jest ograniczenie do 50 - jedź 50, jest stop - zatrzymaj się, jest strzałka do skrętu - skręć a nie jedź prosto...

aaa czyli piesi są ofiarami wypadków tylko i wyłącznie bo kierowca jak to napisałeś Cytat:

może niestosować się do lini ciągłych tudzież strzałek kierunkowych.?

dalej się nie rozumiemy. Jak będę miał więcej czasu wyjaśnię dokładniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

blue_eustoma, właśnie to widzę codziennie na drodze, dokładnie te same sytuacje. Nie wiedziałem do tej pory skąd się to bierze, teraz już wiem. Ale jeśli tak uczyłaś się jeździć to mogę Ci tylko współczuć, w ten sposób nigdy nie zostaniesz dobrym kierowcą, podążasz w przeciwną stronę. Jeszcze raz bardzo współczuję i żałuję że nie mogę Ci pomóc :cry::cry::cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Tomasz Czopik: Dlaczego?

 

 

Akcja pierwsza - ósma rano, podjeżdżam z synem pod szkołę. Nagle z przeciwka jakiś rodzic zajeżdża mi drogę i z triumfalną miną parkuje na miejscu, do którego właśnie się przymierzałem.

 

Unikam kolizji dzięki umiejętnościom nabytym w rajdach. Musiałem mieć głupią minę, ale naprawdę nie zrozumiałem intencji owego taty.

 

Akcja druga - trasa Katowice-Warszawa, wyprzedzam focusa kombi. To znów jakiś tata wiezie swoją pociechę. Szkoda, że nie pofatygował się, żeby zapiąć syna pasami. Jegomość najwyraźniej nie może znieść, że wyprzedził go inny focus (jeżdżę wersją ST), zarządza pościg, za chwilę siedzi mi na ogonie, a w końcu wyprzedza mnie przy okazji cudem unikając poważnego wypadku i niezrażony umyka. Pytam: o co chodzi?

Akcja trzecia - Kraków, godziny szczytu, młody chłopak w golfie próbuje przechytrzyć wszystkich frajerów poruszających się z prędkością 10 km/h w "dwupasmowym" korku. Z nieskrywaną ulgą zauważam, że wmontował się w autobus. Ludzie stojący na przystanku pozostali nietknięci. Uff!

 

Akcja czwarta, osiemnasta, czterdziesta piąta - każdy ranek dnia powszedniego na trasie Kraków-Warszawa (przez Kielce). Prawie już obudzeni młodzi firmowi kierowcy, sprzedawcy, przedstawiciele handlowi dopinają ostatnie guziki w koszulach, popijają kawę, prowadząc pierwsze konferencje telefoniczne. To nie wszystkie czynności, które można robić jednocześnie - oni wszak grzeją przy tym wszystkim 180 km/h, czasem zwolnią do 160, gdy wjeżdżają w teren zabudowany. Mnóstwo niebezpiecznych sytuacji.

 

Co siedzi w niektórych kierowcach, że w tak bezmyślny sposób narażają siebie i innych? Czy jedynym sposobem, żeby wyleczyć takich delikwentów z brawury jest poważny wypadek z ich udziałem? Czy musi ktoś zginąć, żeby zastanowili się nad tym, co robią?

 

Od wielu lat jestem kierowcą rajdowym. W trakcie każdych zawodów zdarzają się sytuacje, kiedy muszę opanować wymykającą się spod kontroli rajdówkę. Dzięki temu wiem jak zachowuje się samochód w sytuacjach ekstremalnych - w poślizgu, podczas gwałtownego hamowania itp. Dla przeciętnego kierowcy pierwsza podbramkowa sytuacja może być ostatnią. Dla niego, współpasażerów, innych uczestników ruchu. Kiedy przesadzi z prędkością, przeceni swoje umiejętności, możliwości swojego samochodu, nie uratuje go klatka bezpieczeństwa, kask, niepalny kombinezon. Niestety, mimo to wariatów nie brakuje.

 

Moje rajdowe doświadczenie już nieraz pozwoliło mi wyjść cało z opresji (nie chodzi mi wcale o sytuacje, gdy wpadałem w tarapaty z powodu zbyt szybkiej jazdy, przygody na drodze mam zwykle z winy innych niefrasobliwych kierowców). Właśnie to doświadczenie nauczyło mnie, by jeździć rozsądnie. Wielu moich znajomych wysiadając z samochodu, którym dowiozłem ich do celu, jest rozczarowanych stylem jazdy rajdowego mistrza Polski. Spodziewali się więcej agresji, dużych prędkości, pisku opon, a trafili na gościa, który jeździ wolniej od nich. Może dzięki temu ostatnią stłuczkę miałem jakieś 25 lat temu?

Oprócz uprawiania sportu samochodowego spełniam się prowadząc zajęcia w szkole bezpiecznej jazdy, którą założyłem trzy lata temu. Od czasu do czasu (niestety zbyt często) wraz z moimi kolegami-instruktorami stykamy się z kierowcami, których żartobliwie określamy jako "tych z ADHD". Do śmiechu jednak nam nie jest. Kiedy pomyślimy, że na jednego czy drugiego możemy trafić na drodze, ogarnia nas przerażenie. Dramatyczne jest to, że owi "mistrzowie" mają się za świetnych kierowców i trudno wytłumaczyć im, że poziom ich umiejętności jest bardzo niski.

 

Zastanawiam się często skąd się tacy biorą. Myślę, że styl jazdy każdego kierowcy zależy od kilku ważnych czynników. To wypadkowa naszych charakterów, genów, cech motorycznych, aktualnych sytuacji życiowych, tzw. feelingu w danym momencie. Skoro wśród Polaków jest tak wielu piratów drogowych, to znaczy, że coś z nami jest nie tak. Wielu z nas jest zagonionych, zestresowanych, wiecznie spieszących się. Jeśli do tego dochodzi bezmyślność i brak wyobraźni oraz przesadna wiara we własne możliwości, do tragedii tylko krok. Wiem, że moje słowa nie wpłyną specjalnie na negatywnych bohaterów niniejszego felietonu. W znakomitej większości przypadków refleksja, jeśli przychodzi, to niestety zbyt późno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że moje słowa nie wpłyną specjalnie na negatywnych bohaterów niniejszego felietonu.

 

Na mnie wpłyną... i tak coraz rzadziej "daję ognia" bez sensu (a jak dam, to za każdym razem się potem wstydzę), a po przeczytaniu tego tekstu, jest nadzieja, pewnie zrobię się jeszcze nieco bardziej rozsądny.

Znaczy się, zdaniem niektóych, "stetryczały".

 

Ale - ten, nooo... kartofel im w wydech. :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie pisałem - nie muszę "raz po raz", tylko czasami... no i się wtedy wstydzę. Pół godziny temu właśnie się powstrzymałem, nie ścignąłem się z jedną Vectrą, choć się bardzo prosiła, i teraz jestem z siebie dumny.

 

A w ogóle, to uczyć się medycyny, a nie czepiać ludzi - bieeegiem marsz! :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tak cicho? Nikt nie skomentuje?

 

 

 

Marko a co tu komentować, naga prawda i tyle. Sam czasami mam takie spotkania, ale pewnym kierowcą i tak nie wytłumaczysz

 

Bart bardziej trafnie nie mogł, MARKO RALLY, tego skomentować....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tak cicho? Nikt nie skomentuje?

 

 

 

Marko a co tu komentować, naga prawda i tyle. Sam czasami mam takie spotkania, ale pewnym kierowcą i tak nie wytłumaczysz

 

Bart bardziej trafnie nie mogł, MARKO RALLY, tego skomentować....

To rozumiem,

 

 

ale gdzie są te wszystkie miszcze

co to sprzęta ogarniają

pozostawiając po sobie zgliszcze

bo przepisy gdzieś tam mają

:?: :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale gdzie są te wszystkie miszcze

co to sprzęta ogarniają

 

 

Obecny!

 

 

Jarmaja i matiego też na 99% można tu dopisać.

Owoc, żabko...

Primo: Nie mam pojęcia jak jeździsz, ale wydaje mi się, że jednak inna liga niż jarmaj :roll:

Secundo: Jarmaj jest w pełni kierowcą alternatywnym - mówi, że chrzani przepisy, pewnie rzeczywiście chrzani przepisy, ryzykuje i ma odwagę przyznać się do błędu i ponieść konsekwencje.

Strategia nieco straceńcza, ale konsekwentna.

 

"Miszcze" mają wypadki wyłącznie nie ze swojej winy...

 

Mało takich na Forum?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Miszcze" mają wypadki wyłącznie nie ze swojej winy...

 

 

 

Ufff to nie ja na szczęście, ja miałem na pewno jeden mega dzwon zupełnie ze swojej winy.

 

W Kanadzie pierwszy raz z zaskoczeniem dowiedziałem się, że ubezpieczalnie dziękują klientom mającym 2-3 wypadki nie ze swojej winy.

Logika stojąca za takim postępowaniem jest następująca: "Wina" jest nader często pojęciem względnym

- ten "niewinny" często mógł uniknąć wypadku gdyby chciał/umiał,

- ten "niewinny" ładuje się często w sytuacje trudne do opanowania przez przeciętnego użytkownika drogi,

- ten "niewinny" prowokuje wypadki.

- ten "niewinny trzy razy", za czwartym razem będzie winny...

 

Tak, podobno, mówi statystyka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gal, w wielu krajach tak chyba jest.

No to chyba warto o tym pomyśleć, a nie pieprzyć o "kapeluszach"...

 

Do ostrej jazdy są rajdy/wyścigi. Drogi są do przemieszczania się.

 

Jak się chce jeździć szybciej po drogach publicznych, to trzeba się liczyć z konsekwencjami(i akceptować te konsekwencje).

 

W przeciwieństwie do Marco Rally, przyznaję prawo jeżdżenia jak idiota wszystkim, którzy tak jeździć chcą. Zabiją w końcu siebie, pewnie parę osób postronnych, ale takie jest życie.

 

Wpienia mnie tylko twierdzenie, że jazda "na maksa" jest cool i do przodu, Policja to zło, a cała reszta na pobocze.

Takie F&F...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(ciach!) ... Secundo: Jarmaj jest w pełni kierowcą alternatywnym - mówi, że chrzani przepisy, pewnie rzeczywiście chrzani przepisy, ryzykuje i ma odwagę przyznać się do błędu i ponieść konsekwencje.

Strategia nieco straceńcza, ale konsekwentna.

 

"Miszcze" mają wypadki wyłącznie nie ze swojej winy...

 

Mało takich na Forum?

 

Byle ryzykując nigdy nikomu "kuku" nie zrobił - rodzina poszkodowanych może nie zrozumieć alternatywnej postawy. Na Sycyli mogłoby się to nawet skończyć strzłem z obrzyna prosto między oczy...

 

Apropos siekier i bicia po twarzy - w piątek byłem świadkiem sytuacji, gdzie "cwaniaczek" w Peugeocie 307 z rejestracją DW cośtam jak ostatnia świnia z lewego pasa wepchnął się podjeżdżającemu prawym facetowi tuż przed maskę. Na jego nieszczęście - z leciwej Vectry wyłonił się osobnik będący ewidentnym fanem siłowni :D Skończyło się na lekkim potrząsaniu - co wszyscy czekający na prawoskręt przyjęli z uśmiechem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Primo: Nie mam pojęcia jak jeździsz, ale wydaje mi się, że jednak inna liga niż jarmaj :roll:

 

 

Ano, inna... Ale wciąż nad tym pracuję :mrgreen:.

 

 

Wpienia mnie tylko twierdzenie, że jazda "na maksa" jest cool i do przodu, Policja to zło, a cała reszta na pobocze.

Takie F&F...

 

 

A mnie "wpienia" ( :lol: - widzę, Galu, że już się boisz paseczków na starość ;) ) hipokryzja i przestrzeganie wszystkich przepisów ruchu drogowego, z których miliard jest bezsensownych.

 

Poza tym -> PW.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...