Aj, waj, ale jatka. Obudziłem się nie mając w ogóle w zamiarach oglądania czegokolwiek nad ranem , namierzyłem komputer, dokopałem się do F1.com i stwierdziłem, że zaraz się kończy wyścig. Robert siódmy, a Heidfeld szósty. To idę spać. Ale za chwilę Robert był szósty, a Heidfeld był gdzieś dalej i spostrzegam, że Kovalainen jest drugi: mokro czy co? Lecę do TV, odpalam Polsat, na torze powódź przez duże P, właśnie mam ostatnie okrążenie, Hamilton kończy, a za chwilę realizator pokazuje jak Robert tnie się zakręt w zakręt z Massą o szóste miejsce. Niestety szóste przypadło Massie, mimo że ze co najmniej dwa razy poszedł w zielone (w tym również na ostatnim zakręcie), ale wybronił się i nie stracił prędkości. Skoro tyle się działo na ostatnim kółku, to chyba był najciekawszy wyścig w sezonie...
Ciekawe, co by było, gdyby jeździli bez TC.
r.