Dziś nie miałem kiedy wyjąć ICka i posprawdzać wszystkich wężyków, ale chociaż odłączyłem akumulator i po paru godzinach odpaliłem auto na nowo. Popracowało aż aż silnik złapał temperaturę, potem się przejechałem bez zbędnych fajerwerków, ale nic się nie zmieniło. W poniedziałek posprawdzam wężyki itp, a jak nic się dalej nie zmieni, to podjadę do warsztatu sprawdzić sondę.
Dziś posprawdzane wszystko co było ruszane, zdjęty i założony na nowo IC, dokręcone kilka śrubek masowych, obejmy i wężyki sprawdzone - nic nie wyglądało na źle założone, albo zapomniane. Auto odpalone i w sumie nic się nie zmieniło.
Potem zrobiłem trasę do Wrocka i z powrotem, w tym prawie godzinka w korku. Po 20km jeszcze były małe wahania, potem coraz mniejsze, a już w korku zaczęło się całkiem uspokajać. W drodze powrotnej już było całkiem OK, więc nawet pozwoliłem sobie na kilka dmuchnięć, choć było mokro, więc bez szaleństw. Narazie wydaje się być stabilnie ...ufff.
Wygląda na to, że jednak to było "procedura adaptacyjna", no chyba, że coś nieświadomie poprawiłem, ale większych zastrzeżeń nie miałem.