Dokładnie to wyglądało tak
Jadę rano do roboty.... pomyślałem sobie, że pojadę skrótem z lasu przez las
Czyli pod górkę na dajtkach... tam jest taka dróżka, czasami jakiś szaleniec tam jeździ ale wyryp jest więc mało tych szaleńców.
Wjeżdżam po górkę i widzę, że pod koniec dróżki stoją Panowie niebiescy ... kogoś zatrzymali...
Pomyślałem, że jakiś wypadek...kogoś rzuciło na mokrym na drzewo albo stłuczka ... więc zawracam...
i jak zacząłem zawracać to żona zauważyła, że gliniarze też zawracają
Więc ja rura na przełaj przez tą dróżkę spowrotem.
Potem delikatne odbicie na łączkę i wyskoczyłem na szuter do Dajtek....
Tuman kurzu, wylatuję z tej drogi i wskakuje na bruk (ul.żniwna)... tam po chwili jest hopka (śpiący policjant)... więc przeskakuję mając jakieś 50km/h bo z rozpędu jeszcze...
za mną opadał kurz i przez tą mgiełkę zauważyłem, że jadą....
Na hopce ledwo ledwo tą meganką ....
Ja miałem juz drugą hopkę i jak z niej wyskoczyłem to włączyli sygnał, więc stali się już pojazdem uprzywilejowanym to się zatrzymałem.
Wyskoczyli, krzykneli żebym nie wysiadał... i przybiegli z rurą.
Myśleli, że pijany jestem albo poimprezowy....
Dmuchnąłem, Pan zasugerował, że subaru, że 4 kółka napędzane, że tak trzeba było nie uciekać....
a ja zgodnie z prawdą, że myślałem, że jakaś kolizja, zablokowany przejazd itp...
Pogratulowałem, że dali radę subaru Pan się uśmiechnał i potwiedził ....
Spisali papierki, sprawdzili i do widzenia.
Ale podczas jazdy serducho biło mocno.... obudziłem się tak jak Wy mnie kiedyś z Olą na skrzyżowaniu białym wrx