Forester SF6 2.5 USA automat, po przekładce na europejski manual i silnik 2 litrowy.
Od czasu zakupu auta borykam się z pewnym problemem - mianowicie, po ok 1.5h-2h jazdy przy skręcaniu zaczyna mi strzelać tył. Słyszeliście kiedyś rajdowe szpery? to taki właśnie dźwięk. Nie mam pojęcia, czy pada wiskoza czy jest coś nie halo z dyfrem. Mogę jeździć po mieście, atakować zakręty jak mi się podoba, czy jechać ciągle prosto ekspresówką - po jakimś czasie używanie pełnego skrętu wiążę się ze strzelaniem tyłu, przy parkowaniu słychać to bardzo, a podczas jazdy.. czuć, że ewidentnie tył mam spięty.
Samochód pierwotnie miał automat z LSD (czy czymś podobnym), nie mam pojęcia czy przy przekładce na manual pozostawiono ten dyfer ale podejrzewam że nie. Koło lutego dyfer jak i skrzynia dostała olej Motul Gear 300. Ostatnio zauważyłem, że używając wstecznego zawsze na początku musi coś delikatnie strzelić, jak bym na coś najechał. To znaczy stało mi się to dzisiaj w krótkim odstępie czasu i nie wiem, czy kilka dni temu też ale nie zwróciłem wtedy na to uwagi.
Poza tym nie dzieje się zupełnie nic, skręca i prowadzi się jak zawsze. Przejadę ciągiem 2 godziny, dam mu odpocząć 20 minut i mogę jechać sobie dalej skręcając jak mi się podoba.
Nie bardzo wiem czego się teraz dotknąć. Na moje, to jak by w dyfrze nie było oleju albo był jakiś problem z nim - zwłaszcza że strzela tylko tył, nawet gdyby wisko było uszkodzone to strzelałby przód, w tyle jest mechanizm różnicowy.
Samochód służy obecnie jako pupowóz do pracy i czasem na wypady po części więc o tym zapomniałem, jednak póki jest okres wakacyjny chciałbym do tego zajrzeć.
aha, w skrzyni jest olej.
Skrzynia ma potwierdzony niski przebieg. Biegi wchodzą absolutnie perfekcyjnie. Sprzęgło jest nowe, łożysko oporowe.. chyba swoje przeżyło bo szumi, jeśli to coś zmienia (jak to w każdym subaru)