Taka ciekawa sytuacja. Zatankowałem gaz, nie do pełna (nie do odbicia) tylko jakoś tak na czuja z myślą, że za niecałe 100km będę jeszcze tankował przed autostradą. Przed autostradą (czyli te niecałe 100km przejechane na gazie) tankuję, a tam... weszło gazu za niecałą złotówkę, a wskaźnik ciśnienia na "wężu" na dystrybutorze grubo na czerwonym polu. Również nie odbiło, ale dystrybutor nie był w stanie wpompować więcej. Na stacji kolejka, nikt inny nie miał problemu bo stałem na posiłku. I teraz taka myśl, bo nie wiem ile było w butli przy pierwszym tankowaniu, czy ja mogłem tak grubo ponad stan nabić? Do następnego tankowania (licząc od tego pierwszego) wyszło 420km i nie wyczerpałem całego gazu (butla 59L). Tak czy inaczej, tankowanie na miarę cen i inflacji.