dobra, dołaczę się bo miałem dokładnie taki sam dylemat (choc pół roku temu nie było 2,5 l xt)
outback - trochę dla mnie było za duże i zbyt "wymuskane" - jakoś takoś nie podoba mi sie, moze sedan jest śliczniejszy, ale po co mi sedan? No i 3 litrowa wersja droga!
forester - w tym wozie zakochałem się od razu po pierwszej przejażdżce (mimo że genralnie nie lubię suvów). genialne autko. nawet umowę kupna podpisałem, kiedy - deja vu - wsiadłem do sti. ot tak, aby sprawdzić. I mam STI Frajda z jazdy nieziemska (pod warunkiem, że tak lubisz, w szczególności jest twardawo), samochód zwraca uwagę, wiec ego można podbić, złaszcza, że to taka specyficzna "uwaga", z dużym szcunkiem z reguły. Pali od 15 do 20 litrów, przy ekstremum koło 30, ale to max na autostradzie non stop. I podobnie jak u Ciebie, żona pochwala wybór Dzieci też Argumentem było tez zdanie przyjaciela "na forestera zawsze będziesz miał czas :)"
Podsumowując: jesli emocje - STI. Ale specyficzne emocje - choć jak ci się podobało na miejscu pasażera, nie mam wątplwiości, ze jeszcze bardziej polubisz fotel szofera. Z całym szacunkiem dla forysia, inny poziom doznań. czasami nawet policja zadawala się podziwianiem, zamiast mandat pisać Ale psa nie przewieziesz raczej.
Jesli rozsądek (ale ze szczyptą szaleństwa) - Forester. bez wątpienia bardziej uniwersalny. Tyle że ......
O tym, jak to jest pokopane, świadczy, że gdybym dzisiaj musiał raz jeszcze wybrać też bym się wachał. Pozytywne jest, ze co byś nie wybrał będziesz zadowolony. I zaczniesz zbierać na drugi ... może dla żony?
V.