A propos wody, tata mi opowiedział historie jego kumpla z roboty...
Jego teściowa wróciła z pielgrzymki z jakiegoś świętego miejsca i przywiozła świętą (no bo jakże inaczej) wodę - tania nie była. Przywiozła te wodę, bo wiadomo jak święta to leczy wszystko i nawet grzech pierworodny wymaże. Obiecała też koleżankom, że się z nimi podzieli. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że kumpel mojego ojca był dzień wcześniej na mocniejszej imprezce... I rano kac morderca dał o sobie znać.... więc się chłopinie pić zachciało, to się zainstalował do butli z wodą i świętą wodę wchłonął. Nie minęło kilka godzin i przyszły koleżanki jego teściowej po świętą wodę, a bo to stawy chore, a wątroba boli itd. Gość jak usłyszał, że "mamusia" świętej wody szuka to wyzdrowiał w momencie... Trzeba było zorganizować szybko świętą wodę, więc chapsnął pusty baniak poleciał migiem do garażu. Wody nalał takiej ooo z kranu, a mamusi naściemniał, że wiedział, że to jej woda, to zaniósł do garażu co by nikt jej nie wypił. Kobiecinka łyknęła przynętę rozlała koleżankom po troszeczku wody i tyle.
No ale do rzeczy, puenta była taka, że za parę dni koleżanki się spotkały ale cudownie ozdrowiałe, problemy ze stawami się skończyły, lepszy sen był itd.
I tak się oto koleżka taty dowiedział, że w garażu, woda co to ją do myjki podłącza jest święta i leczy.
Więc @Aga może ta woda jest czymś lepszym niż rum i jest święta?