Skocz do zawartości

hak64

Użytkownik
  • Postów

    1216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez hak64

  1. hak64

    cham na drodze

    Policja to nie tylko drogówka. Mój post dotyczył ogółu, a nie wybranej grupy. zadaniem drogówki jest czuwać nad bezpieczeństwem ruchu drogowego, choć i to nie jest do końca precyzyjne. Oni także mają prawo się bać. Ja widziałem radiowozy staranowane przez bandziorów. Widziałem kumpla robiącego w markecie zakupy z rodziną, do którego doskoczył koleś z pięściami, bo mu trzy lata wcześniej prawo jazdy zabrał za jazdę po pijaku i robotę stracił, żona odeszła, a on bidulek z rozpaczy się rozpił, stoczył i chyba Bóg go opuścił ... Kogo nastawienie? Wszystkich których znam, gdyby im dać wolną rękę, to wyjadą na drogę wyłącznie do obsługi zdarzeń. Przy ładnej pogodzie mogą gdzieś postać i popatrzeć na dziewczyny. Mandaty im do niczego nie potrzebne, bo kasa trafia do skarbówki (wojewódzkiej). Nie potrzebne im użeranie się z kierowcami, lepiej pouczyć i życzyć szerokiej drogi... Problem w tym, że trzeba wypełnić statystyki. Nie może być tak, że jakaś komenda nie wyrabia normy mandatowej, bo wtedy przyślą kontrolę z województwa, komendant i naczelnik nie dostanie premii, a może nawet straci stołek za brak nadzoru... Dlatego też bywa, że policjanci przed wyjazdem słyszą "nie wracać bez wypisanego bloczka mandatowego". Czy taką prawdę chciałeś usłyszeć?
  2. hak64

    cham na drodze

    Nie będę bronił mundurowych do upadłego, ale nikt nie jeździ po rejonie bez celu. Zwykle wykonuje się interwencje zlecone przez dyżurnego (w dużych miastach, bywa, że w kolejce czekają następne). Można co prawda podjąć inne czynności, ale tylko w przypadku zagrożenia czyjegoś życia i zdrowia, lub też jadąc na interwencję związaną z popełnionym wykroczeniem, trafiamy po drodze na przestępstwo. A jakże. Nie słyszałem o przypadku, by do policji przyjęli nieśmiertelnego supermena, czy nie znającego strachu i ryzyka batmana. To zwyczajni ludzie i potrafią się bać, gdy dyżurny wysyła jedną załogę na "mordobicie" do przydrożnej knajpy, gdy konwojują kilka autobusów z kibolami, rzucającymi przez okna puste flaszki, kamienie itp. Boją się, że rozjedzie ich jakiś idiota, który nie może pochwalić się posiadaniem prawa jazdy. Boją się, gdy obezwładniając "tatusia" w obecności jego dzieci, żony i rodziców trzeba pokonać czynny opór (użyć siłowych środków perswazji). Boją się, że złapią na suszarkę jakiego polityka dobrej, czy gorszej zmiany, a który dzięki swoim koneksjom ułatwi im "awans" na profosa w izbie zatrzymań. Albo jakiś Hołek, czy Wojewódzki pojedzie swoim Ferrari i pochwali się, że nie dostał mandatu, dzięki czemu oni dostaną naganę zamiast premii. Boją się wchodzić za przestępcami do pijackich melin i kanałów ciepłowniczych, bo można tam dostać nieoczekiwanie w łeb, zarazić się choróbskiem, pasożytami - świerzb, pchły, wszy i inne przyjemne zwierzątka, o smrodzie i brudzie chyba już nie warto ... Tak. Mają czego się bać, bo z każdej czynności sporządza się dokumentację i nawet po latach ktoś może dokopać się do brakującego podpisu, czy pieczątki na protokole przeszukania, zagubionego zlecenia holowania pojazdu, czy przekazania rzeczy na przechowanie. Nie, oni nie sypiają spokojnie, oni boją się nawet w domu... Każdy kto doczekał emerytury wykonując swoją robotę wyłącznie na drodze, czy w plutonie interwencyjnym, ma w pamięci kilkadziesiąt (o ile nie więcej) takich przypadków, gdzie tylko dzięki sile swoich zwieraczy, uniknął przyjemności oddania żonie obsranych gaci do prania. Przedstawię zatem moje skromne zdanie. 1. Czasy przymusu pracy i zsyłek już przerabialiśmy. 2 . Skuteczna walka z przestępcami wymaga znajomości terenu i ich środowiska. To wymaga lat, nie miesięcy. 3. Kto im zapewni noclegi i wyżywienie? 4. Oderwiesz ludzi od rodzin, tradycji, środowiska życia, to zejdą na psy. Kwestię motywacji można by przemilczeć, ale skoro sprzątaczka w biurze potrafi zarobić więcej, niż policjant ryzykujący swoje życie i zdrowie, to obecne braki kadrowe i "psia grypa" mówią same za siebie. Miłego dnia.
  3. hak64

    cham na drodze

    Nazbyt generalizujesz, przez co mijasz się z prawdą. Nieoznakowany radiowóz reaguje na każde ujawnione wykroczenie. Policjanci nie lubią się spowiadać przełożonym, dlaczego temu odpuścili, a temu nie. Skoro wykroczenie zostało zarejestrowane, to musi być reakcja. Inaczej można nawet usłyszeć zarzut "niepodjęcia czynności służbowych". Tylko w sytuacji, gdy już prowadzony jest pościg, można odstąpić od "rozgrzeszania" sprawców drobniejszych wykroczeń.
  4. hak64

    cham na drodze

    Oszczędny, wychodzi z założenia "lepiej ukraść i mieć swoje, niż ciągle pożyczać". Pracuję jako konsultant d/s ochrony w sporej firmie i kiedyś tam ... Przychodzi do mnie pracownik i twierdzi, że ktoś zajumał mu nakrętki na wentyle (takie fajne w kształcie granatu), wszystkie cztery. Problem w tym, że nakrętki miały mieć podobno jakieś uszczelki zabezpieczające wentyle (jeden wentyl podobno puszczał powietrze). Na skutek tego niecnego czynu pracownik ruszył po swojej zmianie do domu bez powietrza w prawym przednim i rozwalił felgę oraz oponę (koszt nieco ponad 2 tys). Usiadłem do monitora, włączyłem odtwarzanie zapisu z parkingu i widzę, jak ochroniarz rozglądając się na boki podchodzi do zaparkowanego auta i wykręca po kolei owe nakrętki. Po rozmowie z prezesem wymieniłem całą ekipę ochrony (na swoich), gdyż uczciwości pozostałych też nie byłem pewny. Miłośnik granatów zapłacił za wyrządzoną szkodę w całości. Najlepsze jednak jest to, że nie potrafię sobie wyobrazić, co trzeba mieć w głowie, żeby znając zasięg kamer monitoringu pozwolić sobie na taki numer. Niektórzy ludzie chyba rzeczywiście nie potrafią korzystać z tego co noszą pod czapką...
  5. hak64

    cham na drodze

    Nie każde zachowanie na drodze wynika z chamstwa, braku kultury, czy ignorowania innych. Zdarzają się osobniki z syndromem CKM (ciężko kapująca mózgownica) i tak dla przykładu. Zwróciłem uwagę pani parkującej pod Lidlem, że zaparkowała swoje auto na wylocie chodnika (piesi zmuszeni byli deptać trawnik). W odpowiedzi usłyszałem: - przecież tu nie ma koperty, - owszem, łaskawa pani. Pod drzwiami Lidla też nie ma, a będzie pani miała bliżej...
  6. hak64

    cham na drodze

    Ja także nie przywykłem wierzyć we wszystko i wszystkich, tu jednak mamy do czynienia z rzeczywiście zaistniałym zdarzeniem, a już sama analiza zarejestrowanego przebiegu wskazuje, że ocena sądu jest co najmniej niewłaściwa (oczywiście przy założeniu, że sąd dysponuje tym samym materiałem dowodowym).
  7. hak64

    cham na drodze

    To nie nieudolność, ale celowe zamiatanie sprawy pod dywan (choć i to jest niewłaściwym określeniem). Zauważ, że w materiale jest obrazek (z portalu społecznościowego), w którym osoba komentuje wpis rzekomego pokrzywdzonego, a następnie ta sama osoba (zbieżność imion i nazwisk?) występuje w charakterze sędziego.
  8. hak64

    cham na drodze

    Co Wy możecie wiedzieć o chamstwie. Zobaczcie to:
  9. Kolego, łódź o tej długości to zaledwie kilkaset kg, drugie tyle przyczepa, więc w czym problem? Nissanem Patrolem ciągnąłem jacht (Mak 666) przez pół Polski i dał radę...
  10. hak64

    cham na drodze

    A co sobie myślałeś? Pierwszeństwo wynika choćby z kultury. Już jaskiniowcy puszczali kobiety przodem (żeby sprawdzić czy w jaskini nie ma niedźwiedzia). Przeczytaj sobie kodeks Savoir vivre (czy jakoś tak).
  11. Odwróćmy zatem kota ogonem. Czy istnieje przepis zezwalający na wyjazd z drogi podporządkowanej w sytuacji, gdy na skrzyżowaniu z drogą z pierwszeństwem pojazd poruszający się tą drogą wykonuje manewr zawracania? Jest także przepis zabraniający wjazdu na skrzyżowanie gdy nie ma możliwości kontynuowania jazdy dalej, gdy utrudniło by to komuś ruch, stwarzało zagrożenie dla innych użytkowników tego ruchu. itd ... Art. 23. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany:1) przy wymijaniu zachować bezpieczny odstęp od wymijanego pojazdu lub uczestnika ruchu, a w razie potrzeby zjechać na prawo i zmniejszyć prędkość lub zatrzymać się,2) przy omijaniu zachować bezpieczny odstęp od omijanego pojazdu, uczestnika ruchu lub przeszkody, a w razie potrzeby zmniejszyć prędkość; omijanie pojazdu sygnalizującego zamiar skręcania w lewo może odbywać się tylko z jego prawej strony,3) przy cofaniu ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu i zachować szczególną ostrożność, a w szczególności:a) sprawdzić, czy wykonywany manewr nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia,b) upewnić się, czy za pojazdem nie znajduje się przeszkoda; w razie trudności w osobistym upewnieniu się kierujący jest obowiązany zapewnić sobie pomoc innej osoby.2. Zabrania się cofania pojazdem w tunelu, na moście, wiadukcie, autostradzie lub drodze ekspresowej." Zarówno ten cofający i ten wyjeżdżający z podporządkowanej ma obowiązek zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa, prawda? Tyle że cofający ma obowiązek ustąpienia pierwszeństwa pojazdom już poruszającym się drogą z pierwszeństwem, a wyjeżdżający z podporządkowanej, ustępuje pierwszeństwa wszystkim. Definicja znaku A-7 nie mówi, że ustępujesz tylko tym nadjeżdżającym z prawej, czy lewej, ani też jadącym do przodu, czy do tyłu.
  12. Jak dodasz do tego mentalność rodem z epoki kamienia łupanego i taką samą kulturę, to będziesz miał pełny obraz sytuacji. Czasem staram się co nieco wyjaśnić, ale mając do czynienia z tak "precyzyjnym" ujęciem tematu, jestem bezsilny. Wkleję kilka postów pewnego pseudointeligenta (z innego forum). "Rzecz oczywista, że jeżeli na skrzyżowaniu są znaki, to reguła prawej wolnej odchodzi w cień. Proszę nie wciskać ciemnoty". "Jeśli są znaki, to prawa ręka upada, a tu znaki są - bez znaczenia, że oba trójkątne" "Co do ronda - łopatologicznie: mając 4 samochody szykujące się do wjazdu na rondo i 5 kręcących się w kółko - jesteś w stanie przed wjazdem określić zza kółka, kto komu będzie musiał ustąpić pierwszeństwa na rondzie przy wjeździe, zjeździe i zmianie pasa ruchu?".
  13. Nie jest takie dziwne, jeśli wziąć pod uwagę, że pojazd poruszający się drogą z pierwszeństwem i zawracający na niej, nie opuszcza tej drogi. Wykonuje swój manewr pozostając w obrębie tej samej drogi, zatem ma obowiązek ustąpienia pierwszeństwa, tylko pojazdom poruszającym się tą samą drogą z kierunku przeciwnego.
  14. Jeśli chodzi o obrazek z zawracaniem, to i owszem. Usunięcie znaków niczego nie zmieni. Posłużę się tu komentarzem do art 22 pkt 6 ustawy prd (komentarz autorstwa pana Z. Drexlera) " w obecnej ustawie pominięto, obowiązujący przez wiele lat, przepis zobowiązujący zawracającego do ustąpienia pierwszeństwa również pojazdom wjeżdżającym z drogi podporządkowanej. A zatem pojazdowi zawracającemu na drodze z pierwszeństwem powinien ustąpić kierujący wjeżdżający na nią z drogi podporządkowanej, a to oznacza obowiązek starannej obserwacji przez niego pojazdów z włączonym lewym kierunkowskazem na drodze z pierwszeństwem. Musi bowiem upewnić się, czy pojazd ten skręca, czy zawraca."
  15. Mając na uwadze ten konkretny obrazek, napisałem, że ta kwestia jest dyskusyjna, bo nikt nie wykonuje manewru zawracania dojeżdżając do środka skrzyżowania. Taki manewr może być mylący dla innych użytkowników drogi, gdyż sugeruje zamiar skrętu w lewo. W takiej sytuacji słuszna jest także uwaga kolegi sambor, który zauważył, że nie zawsze wiadomo skąd nadjechał pojazd, który zastaliśmy na miejscu po dojechaniu do skrzyżowania. Gdyby bowiem był to samochód jadący z przeciwnego kierunku ruchu i wykonujący manewr skrętu w lewo, to zielony ma przed nim pierwszeństwo. Każda inna interpretacja tego obrazka jest błędna, gdyż świetle istniejących przepisów zielony pojazd ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa pojazdowi zawracającemu na drodze z pierwszeństwem.
  16. Jeśli po lekturze tego tematu, ktokolwiek uświadomi sobie, że dotychczas jeździł niezgodnie z przepisami, albo nie miał pewności, że to robi, to jest sens.
  17. No dobra, wróćmy jednak do pierwszego obrazka. Mamy tam skrzyżowanie, na którym kierujący niebieskim pojazdem (mimo, że poruszał się drogą z pierwszeństwem) traci to pierwszeństwo, gdyż obaj (z kierującym zielonym pojazdem) mają obowiązek zastosowania się do znaku A-7, przy czym niebieski ma zielonego po swojej prawej, zatem zielony ma pierwszeństwo przed niebieskim. A co jeśli dołożymy jeszcze jedno auto (niech będzie białe), które stoi sobie przed znakiem B-20 i wjeżdża na skrzyżowanie w sytuacji, gdy kierownik zielonego opuszcza skrzyżowanie? Powstaje sytuacja, w której zielony korzystając z pierwszeństwa wynikającego z przepisów ogólnych (reguła prawej ręki), rusza jako pierwszy, za nim rusza niebieski, któremu zielony, opuszczając skrzyżowanie umożliwił kontynuację jazdy, a w tym czasie na skrzyżowaniu pojawia się pojazd biały, który przecina skrzyżowanie na wprost i ...parkuje w prawym boku niebieskiego... Bez flaszki nie do rozwiązania. Powiem tylko, że pomimo wielu lat praktyki, trudno tu wskazać winnego, można co najwyżej wykazać, jakie przepisy zostały naruszone przez poszczególnych uczestników zdarzenia i dywagować, kto mógł, a kto powinien przewidzieć wytworzenie zagrożenia. Kto mógł się powstrzymać od kontynuowania jazdy, bądź zaniechać wjazdu na skrzyżowanie. Dobrze, że orzekanie o winie spoczywa na barkach innych...
  18. Równie dobrze zielony może i nawet powinien zaniechać manewru wjazdu na skrzyżowanie. Takie sytuacje bywają dyskusyjne, a ich ocena zwykle zależy od okoliczności. Jeśli zawracającym będzie pojazd z przyczepką, albo ciężarowy, który do wykonania manewru potrzebuje więcej miejsca (choćby ze względu na promień skrętu), to kierujący zielonym nie uniknie mandatu w przypadku kolizji.
  19. Tak. Jeśli kierownik wyjedzie na środek skrzyżowania i tam podejmie decyzję, że jednak chciał zawrócić, a nie skręcić w lewo, to i owszem (choć i to można podważyć). Problem w tym, że zdecydowana większość kierowców wykona zawracanie, tuż za pasem zieleni rozdzielającym jezdnie.
  20. Było by zrozumiałe i czytelne, gdyby zlikwidować wysepkę pomiędzy jezdniami, ale ktoś (laweciarze?) chyba ma w tym interes, żeby zostało tak jak jest. Jeszcze lepszy wydaje się być ten obrazek i (zdaniem autora) pierwszeństwo dla pojazdu zielonego...
  21. hak64

    Ubezpieczenie auta

    Generalnie napisałem, że umowę ubezpieczenia może wypowiedzieć zbywca okazując umowę przenoszącą własność pojazdu. Może to uczynić w dowolnym momencie trwania umowy ubezpieczenia, warunkiem jest zbycie pojazdu. Czy mijam się z prawdą? Widzisz tu jakiś błąd, nieścisłość? Napisałem także, że nabywca nie musi wypowiadać umowy, jeśli przerejestruje i ubezpieczy pojazd na siebie. Umowa wygaśnie sama, bo ubezpieczyciel będzie miał informację z UFG, że zawarto nową umowę. A może tu mijam się z prawdą? Nie napisałem przecież o rozwiązaniu umowy, a jej wygaśnięciu. Ponadto twierdzę, że sprzedający ma możliwość uzyskania zwrotu nadpłaconej składki, w przypadku, gdy nabywca rozwiąże umowę zbywcy, przerejestruje i ubezpieczy pojazd na siebie. Też coś nie tak?
  22. hak64

    Ubezpieczenie auta

    Tak rozwiąże się, bo umowę wypowiedział sprzedający.
  23. Znalazłem w necie coś, co mnie przeraziło. Autor tegoż dzieła powinien modlić się aby nie znalazł na drodze osobników podobnie interpretujących przepisy, zaś analiza komentarzy pozwala wyciągnąć wniosek, ze co drugiemu "kierownikowi", należy zabrać prawo jazdy. Miłej lektury. https://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/polski-kierowca/news-kto-tu-ma-pierwszenstwo-czyli-zagadka-z-myslowic,nId,2629128?fbclid=IwAR21wIw-ROpLmoMBwK0n2kseNBQOyRFtNeywRmjuKaWQKI4HMIOdRf
  24. hak64

    Ubezpieczenie auta

    Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z faktu, że poprawiając mnie sam tworzysz większe nieścisłości. Sprzedający wypowiadając umowę ubezpieczenia może to uczynić na początku obowiązującego okresu ochrony (jeśli zawarł umowę tuż przed sprzedażą auta), jednak ewentualny zwrot niewykorzystanego czasu trwania umowy ubezpieczenia, otrzyma tylko w sytuacji, gdy nabywca zarejestruje i ubezpieczy pojazd na siebie przed upływem okresu ochrony umowy zawartej przez sprzedającego. Nabywca nie musi wypowiadać umowy, wystarczy, że przerejestruje samochód i opłaci własną składkę. .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...