Nabyłem wczoraj wolnossące Legacy (2.0 manual), a dzisiaj pojechałem na badanie techniczne. Zwykła stacja diagnostyczna na głębokiej prowincji gdzie mieszkam okazała się przygotowana na AWD. Na pytanie "Ma Pan rolki na cztery koła?" pan diagnosta zrobił dziwną minę i odparł "To ma napęd na cztery koła?", ale zaraz przytaszczył płyty z małymi rolkami, które podkładał pod koła drugiej osi gdy sprawdzał hamulce. Efekt był następujący:
- pomiar hamulców przedniej osi - koła tylne obracają się na podłożonych rolkach
- pomiar tylnej osi - koła przednie nie obracały się na podstawionych rolkach :?:
ale przed badaniem tylnej osi nie chciał podłożyć rolek pod przednią "bo nie wyjedzie, zawsze tył słabiej ciągnie". Przekonał się dopiero gdy zapewniłem, że sam wypcham auto z rolek jeśli nie da rady wyjechać. :wink: Wyjechał bez problemów, ofkors.
Niepokoi mnie pewien dźwięk, którego nie słyszałem gdy przed zakupem testował auto na otwartym powietrzu, a który usłyszałem dopiero w budynku stacji diagnostycznej. Przejeżdżając na kolejne stanowiska (trzepaki, rolki i płyty) z kół dobiegało takie jakby "trytytkowanie" jak przy zaciąganiu plastikowej opaski. Koła ustawione na wprost, jedynka mało gazu i powolny przejazd o kilka metrów i takie dźwięki. Co to może być? Zablokowana wiskoza, nie "sklejająca się" wiskoza, przeguby?