Na potwierdzenie tej obserwacji, krótka historia, która niestety mi się przydarzyła.
Sytuacja absolutnie standardowa, dwa pasy przed skrzyżowaniem schodzące w jeden za (lewy do prawego).
Prawy był zajęty, więc bezwiednie zająłem miejsce na pasie lewym (czyn brzemienny w skutki).
Gdy spojrzałem w prawo oczom mym ukazał się szczelnie oklejony reklamami najszybszy bolid świata... służbówka.
Szybko pojąłem, że kierownik takiej fury nie odpuści jakiemuś kredensowi na kołach.
Zielone i.... pooooosssszzzzllliii... mijając skrzyżowanie w oddali długo jeszcze dawał się słyszeć
dziwny chrzęst tarcia gumy o asfalt.
Zwolniłem, aby spojrzeć w lusterku na minę niedoszłego rajdowca. Niestety zachował bepieczny dystans.
Proszę o pokutę i rozgrzeszenie, gdyż nieumyślny grzech, to nadal grzech.