Każda z dyscyplin daje zupełnie co innego..
1/4- sport (tak, ja uważam że jednak jest to sport mimo argumentów wyżej) to napewno frajda jeśli ktoś ma "zmysł wynalazcy". Trzeba mieć niemałą wiedze żeby wiedzieć jakie mody wprowadzić by walczyć o dobre czasy. Kierowca mimo różnych opinii też nie jest bez znaczenia. Wazna jest koncentracja, opanowanie, motywacja do urywania kolejnych 0,01s a zmienne warunki atmosferyczne też dodaja smaczka.
RAJDY- nie ma co tu wiele pisać.adrenalina, walka, drzewa, boki, hopy ....uuuuuuuu Mi osobiście dały wiele z czysto ludzkiego punktu widzenia, poza super zabawą i możliwościa poznania świetnych ludzi .Nauczyły opanowania i koncentracji, zmienila się moja granica odporności psychicznej i ..fizycznej (nie ma lekko, co że baba..trzeba pchac auto to się pcha :wink: ). Tu jeśli się coś robi to trzeba być pewnym na 300%. Jeśli czytam opis nie moge się zastanawiać czy aby napewno...do tego współpraca z druga osobą, pilotem/kierowcą- trzeba znależć wspólny język, stworzyć swego rodzaju klimat w samochodzie a to nie jest łatwe szczególnie gdy dochodzi stres..no i zaufanie..
i lasta but not least- WYŚCIGI- górskie- IMO optymalizacja toru, za krótki odcinek podkjazdu by naprawiać ewentualne błędy. . Wyścigi płaskie- bezpośredni kontakt z rywalami na torze, chęć jazdy najszybszym torem jest "weryfikowana" przez innych kierowców przed, za i obok nas. Super jeśli auta w stawce są równe.
Gdybym miała wybierać to stałabym jak ta żaba...rajdy napewno TAK- teraz jako pilot, jeśli trafie na kogoś kto bedzie umiał sprawić że posłucham go w samochodzie to może i druga strona.wyścigi- TAK. bezpośrednia rywalizacja z kilkoma, nastoma samochodami w jednym zakręcie to jest to co tygrysy lubią. 1/4- gdybym miała wiedze techniczna i możliwość jej wykorzystania to kto wie...
jeśli ma się wysokooktanową krew ...każdy motorsport jest ciekawy i fajny :wink: dla mnie dzień bez choćby najmniejszej jego namiastki jest...niemożliwy