Drogi mój Apaczu,
Któż to kiedyś krzyczał?
Że nie będzie brzuchów,
Nam piwskiem rozpychał.
Że najlepsza w świecie,
W smaku wyborowa,
Jest ognista woda,
Czterdziestowoltowa.
Iż przy małej dawce,
Z odrobiną soku,
Efekt z nóg powali,
Bez ciśnienia w kroku.
I tak nas namówił,
Że z piwkiem kolacje,
Chętnie zmieniliśmy,
Na huczne libacje.
Więc się zapytuję,
I bądź proszę szczery:
Kto tu jest potworem,
Do jasnej cholery?