Skocz do zawartości

Ta o dzwonach...


BartZ

Ile zaliczyłem w życiu dzwonów?  

151 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie lub wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

Przez średnio przyjemną niespodziankę, którą zgotował na Robert (wracaj do zdrowia chłopie :!: ), pomyślałem sobie, że pewnie wielu z nas przeżyło kiedyś bliskie spotkania z barierą, pojazdem, rowem, etc.

Ile razy to było? (wgniotki, otarcia i rysy się nie liczą -> przynajmniej jeden element do robienia... :wink: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 155
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Ni mam tela wolnego czasu, żeby wymieniać z czem się zderzałam. Wydaje mię się, że nie wchodziłam w kontakt jedynie z łodzio podwodnom i ze samolotem ....znaczy ....w locie. Chociaż ..... po pijaku mamusina fantazja nie mieści się w tem wszechświecie i kawałek wystaje do tego obok, no to mogłam takie ponarabiać na urwanem filmie.

 

mamusia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ha miałem 1 :) nie wyhamowałem w koleinie wody i zaparkowałem na haku, gdybym nie wcisnął sprzęgła to bym się zatrzymał cioci fiestą :) trochę wcześniej, miałem lejce niecały rok.

ale naprawiałem auto 2 razy... koleszka jechał moim maluchem na wstecznym z otwartymi drzwiami i zahaczył o drzewo, jak zobaczył drzwi w przedniej szybie to zahamował :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiadajcie co i jak.

Gratuluję tym, co jeszcze dziewicami są w tej materii i oby tak zostało :P :wink:

W kwestii formalnej chodziło mi o Wasze osobiste powiedzmy "doznania" :twisted:

Ja zaliczyłem dwa w karierze, jeden był niegroźny, chciałem kozacko wycofać na parkingu i mię rzuciło na mokrej kostce, tak nieszczęśliwie, że zaparkowałem prawym przodem na jedynym słupie, który tam stał po starej bramie. Natomiast z 1,5 roku wcześniej zaliczyłem bardzo poważnego dzwona favorem, dość powiedzieć, że kompletnie rozwaliłem: zderzak, prawą lampę, prawy błotnik, prawe lusterko i prawą szybę pasażera, cud, że nikomu nic się nie stało, a jechał ze mną brachol... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te moje były tylko dwa, ale za to konkretne: raz szedłem gruuuubo tzw. gierkówką na Katowice i tuż przede mną pewien TIR postanowił wyprzedzić drugiego. Nie było gdzie uciekać, próbowałem hamować, skończyło się tak, że wylądowałem w polu. Wóz do kasacji. Była to astra II 1.6 16V. Wydawała mi się mega rakietą i miałem radochę, że startuje z piskiem opon :oops:. Dopiero potem zrozumiałem, że pisk opon to zło, jedyny dźwięk, jaki powinny wydawać, to tzw. darcie się :twisted:.

 

Drugi dzwon: jadę sobie nowiutkim menedżerskim wozem firmowym, ma 460 km łącznego przebiegu. Przejeżdżam przez skrzyżowanie na zielonym i nagle jebut! Pewien student wieczorowy, o aparycji goryla, szkoły ekonomicznej o nazwie podobnej do tysiąca innych takich szkół, tak się do domu się spieszył, że pełną bombą poszedł na czerwonym przez skrzyżowanie. Całe szczęście, że próbował mnie nie trafić i lekko odbił, dlatego strzelił mnie tylko w prawy przód, obróciło mnie dwa razy jak bączka-zabawkę, wybuchły wszystkie poduszki i tyle było widać. Wóz poszedł do kasacji, bo uderzenie było takie, że pękł blok silnika :twisted:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemeq

Takich sytuacji jak pierwsza przez Ciebie opisana doświadczyłem w życiu kilka razy, ale odpukać obyło się przez przygód. Zasada jest b. prosta - duży może więcej... :evil:

Natomiast to drugie to niezła rzeźnia, wyszedłeś cało z tego? Mój kolega doświadczył identycznej sytuacji, z tym że strzał był centralnie w boook, jechał primerą, a po wszystkim trochę musieli go składać... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast to drugie to niezła rzeźnia, wyszedłeś cało z tego?

 

No właśnie cudem tak, dzięki kilku rzeczom:

- uderzeniu w przód, a nie w bok,

- temu, że było lekko ślisko i opony samochodu nie stawiały zbyt wielkiego oporu, przez co samochód się po prostu zakręcił, jak łyżwiarz na lodzie

- temu, że zdarzyło się to na dużym skrzyżowaniu (Dźwigowa/Łopuszańska) i po uderzeniu nie zatrzymałem się na żadnej przeszkodzie

 

W rezultacie wystrzeliły poduchy i kurtyny (a było ich tam sporo), mi się kompletnie nic nie stało.

 

To wszysto kwestia tego, czy zbieg okoliczności będzie na Twoją korzyść, czy wręcz przeciwnie: mi się kompletnie nic nie stało, ale podobny wypadek w innych okolicznościach towarzyszących mógłby się skończyć tragicznie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...