Efekt końcowy nie do końca taki jak chciałem: niestety brakło czasu na umycie/wypranie wykładziny pod mocowaniami i zostało nieładne wizualne wspomnienie po rdzy. Ponadto w jednym z mocowań za długo walczyłem z jedną ze śrub i zdarłem trochę świeżej farby; okazuje się, że tylne przyśrodkowe śruby mocujące, jak pozamieniać z przednimi to nie chcą wejść w oczka mocowań foteli z przodu, są po prostu trochę grubsze.
W każdym razie polecam ten zabieg bez wyjmowania i odłączania foteli, trzeba tylko trochę ostrożniej z farbą, ale oszczędzamy wyszarpywanie siedzeń i ryzyka błędów z poduszkami, nie mówiąc o ich wystrzeleniu.