Mój nowy, 298-tysięczny OBK właśnie zyskał drugie życie na respiratorze KOLTEC. Po zakupie palił jak smok (17l/100), sygnalizował zbyt bogatą mieszankę, telepał, przygasał oraz falował po przerzuceniu z D na N. Dowiedziałem się wtedy, że instalacja koltec jest nienaprawialna – w sposób najbardziej dobitny przekazano mi to w ASO Wawrosz, w którym swego czasu montowano instalacje koltec w Oplach (serwis wspólny z subaru). Tam powiedziano mi, że nie ma nawet co diagnozować, bo na pewno będzie masa części do wymiany i jeśli się zdecyduję, to będzie to koszt kilku tysięcy zł: że filtry, nowy, bardzo drogi parownik i rozdzielacz, ze czasem siada cały komputer gazu i że generalnie wszystkie komponenty są nierozbieralne. Nie dałem za wygraną i wybrałem się do Pana, który nota bene dostał niedawno na naszym forum czerwoną kartkę za głoszenie herezji i reklamowanie własnego poradnika dla takich zagubionych koltowców jak ja. Kilkugodzinna wizyta, regeneracja nieregenerowalnego parownika, rozdzielacza oraz wymiana lejącego wtrysku, dołożenie filtra fazy lotnej i voilla – samochód śmiga równiej, mocniej i mam nadzieje – ekonomiczniej. Chciałem niniejszym wszystkim koltecowcom powiedzieć, że najwyraźniej: DA SIĘ – bez łaski, komentarzy o holenderskich wynalazkach, za uczciwe pieniądze, z troską o środowisko (naprawione nie wyrzucone), logicznie, kulturalnie. W miarę upływu kilometrów będę meldował jak spisuje się taki zregenerowany koltec.