Skocz do zawartości

BelegUS

Użytkownik
  • Postów

    2888
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez BelegUS

  1. BelegUS

    SVX Alcyone

    Trochę "cebulowe" rozwiązanie (u Ciebie to była inna kwestia, bo to Ciebie wyciućkali sprzedając syf zamiast dywaników), ale chyba będę to musiał przemyśleć Na razie Amerykanów męczę.
  2. BelegUS

    SVX Alcyone

    Szkoda... no to muszę kombinować Ktoś, coś?
  3. BelegUS

    SVX Alcyone

    Dzięki! To szukam gdzie indziej Znalazłem firmę: http://www.4mat.com.pl/dywaniki-welurowe/ Gadałem z gościem, wydają się kumaci, a biorąc pod uwagę że specjalizują się tylko w dywanikach to chyba znają się na rzeczy. Do SVX'a niestety wzoru nie mają, więc trzeba odrysować i im przesłać. Tutaj wielka prośba do Ciebie, ppmarian - masz może jeszcze gdzieś ten wzornik, który zdjąłeś ze swoich dywaników? W moim aucie dywanów po prostu nie ma, więc nie mam nawet z czego zdjąć...
  4. BelegUS

    SVX Alcyone

    To te z Ostrowa? To dobrze że jeszcze nie zamówiłem
  5. BelegUS

    SVX Alcyone

    Chłopaki, kilka spraw - trzeci dzień jazdy SVX'em, mógłbym z tego auta nawet nie wysiadać Niemniej, kilka rzeczy mam do ogarnięcia: 1. Czy ktoś z Was nie ma może SVX'a na części? Chętnie kupię: Antena (ta z tylnej ćwiartki), wraz z mechanizmem. U mnie nie ma, jest kawałek gumy. Może być zepsuta, ogarnę sobie. Plastik z lewej/prawej (upewnię się wieczorem) strony podszybia - taki łukowaty. Zrobię fotkę o co mi chodzi Kilka plastików wnętrza - to jak ktoś potwierdzi, że ma bestie na części to sprawdzę dokładnie które 2. Jakie macie u siebie... dywaniki? Guma, welur? W Imprezie miałem OEM gumowe, ale tutaj chyba welur by bardziej pasował. Znacie jakiś dobry zakład/firmę? Coś takiego jest cokolwiek warte? http://allegro.pl/subaru-svx-1992-1997r-grube-dywaniki-welurowe-i6399252463.html 3. Blacharkę mam w stanie "mocno do ogarnięcia". Tylne nadkola, drzwi, przedni błotnik i pewnie jeszcze kilka innych cudów. Ktoś z Was robił w SVX? Martwi mnie, czy blacharz poradzi sobie z odtworzeniem zagięć/wyprofilowaniem tylnych nadkoli. Czy kupno całej ćwiartki ma sens? Np. takiej: http://allegro.pl/subaru-svx-3-3-eg33-cwiartka-lewy-tyl-i6385600213.html Wygląda dziwnie zdrowo...
  6. Często w Zarzeczu bywam na weekendy, i zazwyczajwtedy trasę do domu rodzinnego do Istebnej robię przez Milówkę Tak na codzień to auto będzie na Śląsku rezydować Właśnie... Śląsk... samochód jedną noc stał na placu. Efekt: ptaki zrobiły sobie strzelnice -!-' Ten SVX serio nie ma szczęścia. Jeszcze w ramach ciekawostki - byłem dzisiaj u mistrza od LPG, zwłaszcza od zastosowań Subarowych (Paulus, ukłony ) - ktoś, chyba jeszcze w Wawie, skrzywdził SVX'a instalacją najgorszego sortu. W przyszłą środę syfiasta instalacja wylatuje (jeno komputer STAG'a się w sumie ostanie, nawet wlew spartaczono, i to koncertowo - zrobię fotki, pośmiejemy się razem) i SVX dostanie nową. Jak już truć klasyka gazem - to z głową. Tymczasem kulamy się na benzynie... całe szczęście, że tutaj spalanie liczy się w SPG*, nie MPG. * Smiles per Gallon
  7. Wyjechał! Wyjechał z warsztatu! Dziś z Najlepszym z Mechaników ogarnialiśmy "ostatnie szczegóły". Niestety (?), miejsca wycieku, źródła benzynowego smrodu nie daliśmy rady zlokalizować. Pod kanapą, pod dywanem - brak śladów wycieku... ... za to od strony kierowcy - tragedia w jednym akcie z rudą diwą w roli głównej i popisowej: Jak to zobaczyłem to chciało mi się wyć do księżyca. Cóż... obym trafił na wirtuoza blacharki... albo ten syf okazał się powierzchowny / niezbyt poważny. W sumie, na spokojnie patrząc, to na zdjęciach jest gorzej niż w rzeczywistości... W każdym razie, wycieku nie znaleźliśmy nigdzie. Wziąłem nawet auto na dłuższy "spacer" do drogiego lokalu (stacja benzynowa) - pistolet odbijał non-stop gdzieś do 10-15 litrów, ale benzyny w kokpicie nie czułem. Czas gonił, temat odłożyliśmy na później. Osoby "postronne" niby jakiś benzynowe aromaty w środku wyczuwają... cóż... liczę, że to kwestia rozruszania tej kupy żelastwa. Auto pojechało też dzisiaj do speca od klimatyzacji. Klima nawet się nie załączała, podejrzewałem martwy kompresor i kolejną epopeję w poszukiwaniu tej nietaniej części. A tu - surprise. Układ jest niemal idealnie szczelny, a po nabiciu czynnikiem klima odżyła i chłodzi aż miło. Miła odmiana! Temat lutowania kabli od wtyczki drugiego sensora prędkości, która jak na razie wisi sobie luźno (skrzynia EU ma drugi sensor prędkości wewnątrz i jego kable w głównej wiązce skrzyni, a skrzynia JDM drugi sensor prędkości ma, jak pierwszy, na osobnym kablu) odłożyliśmy na "za tydzień". Instrukcje z amerykańskich forów SVXowych nie były jasne, a dołączyć do ISIS nie mieliśmy zamiaru. Nic się przez ten czas wychrzanić nie powinno... w sumie ciekawe, jak skrzynia działa z zerowym odczytem z drugiego sensora prędkości. Błędami nie rzuca... ale lepiej nie nadużywać tej gościnności. To priorytet na następny weekend. Następnie zrobiona została geometria. Znowu miała niespodzianka - była niemal idealna. Jak na 20-letni samochód świetnie - byliśmy z Mechanikiem pod wrażeniem. Potem stwierdziliśmy jeszcze, że gadzina bierze sobie prąd w czasie spoczynku. Miernik pokazał 120mA upływu prądu pomimo (teoretycznie) braku włączonych urządzeń. Wyjęcie bezpiecznika od oświetlenia wnętrza zbiło tę wartość do 30mA. Cóż... któraś z dziesiątek lampek i lampeczek leci z nami w kulki. Pytanie tylko... która oO Ogółem auto dostało nowy rozrząd, świece, płyny ustrojowe, filtry etc. itd. Warto było. Zobaczyć i poczuć aksamitnie pracującego, sześciocylindrowego boksera - bezcenne, za wszystko inne zapłaciłem kartą Mastercard. Zwieńczeniem tego dnia pełnego wrażeń był powrót autem do Katowic, ale wcześniej - malutka sesja zdjęciowa, telefonem, na szczycie ukochanej Przełęczy Kubalonka, czyli słynnych Serpentyn: Teraz rozumiem, dlaczego SVX'y nazywa się "Rydwanami Boga". Tak miękkiej, płynnej jazdy, takiego poczucia pewności prowadzenia i bezpieczeństwa... takiego dostępnego wszędzie momentu obrotowego i urywającego głowę trybu "Power"... tak mile podgrzewanych siedzeń... ... no, warto było. Uwielbiam ten wóz!
  8. Mamusie oszukasz, Tatusia oszukasz, psora w budzie oszukasz, ale praw rynku nie oszukasz
  9. Habemus Organizator! Cardinalem Demon...
  10. (Były?) samochód speca od SVX'ów z Wrocławia. Nie wiem, czy jest na Forum.
  11. W SVX'ie się niby da: http://www.subaru-svx.net/forum/showpost.php?p=739053&postcount=72 Ale to 4EAT Phase I...
  12. BelegUS

    SVX Alcyone

    Tak jak przedmówcy napisali. 5k moim zdaniem to za dużo, bo filozofii w tym aucie nie ma. Gazownik musi być dobry, nie cytryn&gumiak quality, ale ci co wołają 5k też chyba nie do końca wiedzą, w czym będą tę instalacje robić.
  13. BelegUS

    SVX Alcyone

    W opisie tego SVXa http://sprzedajemy.pl/subaru-svx-3-3-230-km-4x4-wyjatkowe-gaz-sprzedany-nr10936102 jest napisane " Instalacja gazowa nowa dostosowana do tego typu silnika zamontowana 26 marca 2014 r. za 5 500 pln ." Papier wszystko przyjmie. adixi tłumaczył mi ostatnio, że SVX jest jednym z prostszych Subaru do zagazowania. Nie wymaga krótkich czasów wtrysków etc. A skoro różnicy nie widać...
  14. Pany, kto za mną dzisiaj przed 22 stał pięknym czarnym oświniaczonym Forkiem na podziemnym w Gemini? Miło nam było
  15. W ramach ciekawostki - znowu z serii "samochód przeklęty", choć tutaj akurat typowo wyszła moja naiwność i niewiedza. Na lato chciałem jakąś ładną, 17' felgę. Skłaniałem się ku kutej OEM 17' BBS z STi, ale pewnego dnia przeglądając OLX (taki mój nałóg) trafiłem na te cudeńka: Jako że na Japonie SVX wychodził na "szprychowych" BBS: A cena była śmieszna (~1k z wysyłką), postanowiłem dać im szansę, zwłaszcza gdy zobaczyłem te felgi w satynowej bieli. Był dopisek w aukcji, że "felgi bez dekielków". Nie jestem obeznany w BBS, i patrząc na fotkę sądziłem, że "dekielek" = "centralny kapselek". Cóż, nie do końca. Przyszło coś takiego (nie, nie maluje paznokci, Siostra fotkę robiła ): No i ostałem się z kompletem oryginalnych BBS RS2, leciutkie, w super stanie, zadbane - ale bez dekli. A komplet dekli na eBaju drugi tysiak. Eh.
  16. BelegUS

    Wiejski "tjunink"

    Nie no, żeby nie było - wykonanie jest całkiem OK, i gdyby to kosztowało tyle ile napisałeś (i gdybym nie wpakował się w SVXa) to bym nie wstawiał tutaj, tylko pędził z gotówką Wstawiłem ze względu na kombo: cena, silnik, skrzynia i przedziwne wyposażenie jak na Subaru (korbki w drzwiach, jasna skóra, jasne wnętrze).
  17. BelegUS

    SVX Alcyone

    Aż się boję, jaka cena za taką przyjemność
  18. BelegUS

    SVX Alcyone

    Amerykanie powoli idą w kierunku listy chętnych i większego zamówienia u firm robiących szyby... przeglądając polski Internet znalazłem wiele firm robiących szyby, ale gięte tylko w jednej płaszczyźnie. Gdzieś jednak mignęła mi firma, która podejmuje się zadań "trudnych i beznadziejnych".... czyli może jednak jest jakaś nadzieja
  19. BelegUS

    SVX Alcyone

    Czyli... jeśli nie kosztuje bazyliarda złotych monet, to warto Rozeznam się w temacie jak auto w końcu wyjedzie z warsztatu... Wizja rozbitej przedniej (w sumie jakiejkolwiek) szyby to chyba jeden z najgorszych koszmarów jaki dręczy posiadacza SVX'a... jak to napisali Amerykanie - to brak szyb w końcu skieruje te auta do zgniatarek :/
  20. BelegUS

    SVX Alcyone

    Po prawdzie to nie - jeśli chodzi o mój przykład, to po prostu był to naprawdę splot różnych wrednych okoliczności. Gdybym pompę wody od razu, razem z rozrządem, zamówił ze stanów, wziął poliuretany zamiast gum stabilizatora i wybrał dostawcę części zawieszenia, z którym był by lepszy kontakt... to auto by było już dawno zrobione. Ogólnie: - Sporo rzeczy warto ściągać z USA, tam to był (w porównaniu do Europy) popularny samochód - Blacharka tylko używana - Szyby tylko używane - Tarcz hamulcowych na tył w praktyce nie ma - Chłodnic też w normalnych cenach nie ma... ale zrobienie customowej to nie problem Poza tym nie ma tragedii. Odpukać
  21. BelegUS

    SVX Alcyone

    Jeśli ktoś ma ochotę na "Wall of Text" nt. moich perypetii z SVX, to założyłem osobny wątek na Forum http://forum.subaru.pl/index.php?/topic/89695-subaru-svx-skowronek-millenium-czyli-cierpliwo%C5%9B%C4%87-jako-najnudniejsza-forma-rozpaczy/ Panowie, czy ktoś z Was ma jakieś doświadczenia z tego typu wynalazkami: http://www.warsfoll.com.pl/folia-clearplex-skuteczna-ochrona-przedniej-szyby/ Widząc jak Amerykanie rozpaczają z powodu braku szyb do SVXów... może warto zainwestować w dodatkowe zabezpieczenie szyby? Tylko czy to jest cokolwiek warte?
  22. Ktoś kto strzela takie odniesienia i ma w avatarze Royosuke'go (bo to on, prawda?) musi być pozytywnie wygięty w stronę japońskich machin.Świetna historia chłopie, wyrazy uznania i czekam na ciąg dalszy. To on Ciąg dalszy... skoro masz Akio w avatarze... (a co mi tam, zareklamuje mój uroczy projekt z czasów zamierzchłych ) zapraszam na zazakretem.pl
  23. Wiem I tak te raczej pójdą na zimówki, muszę wtedy wulkanizatora przypilnować Pompa oryginalna, do SVX'a, z Gatesa... tylko trójnik dołożony Amerykanie nie mieli chłodzenia przekładni kierowniczej, stąd 2 wyloty u nich, a 3 u nas. Prawda jest też taka, że ja się liczyłem z tym, że auto wymaga remontu. Kupiłem kilkakrotnie poniżej tego, za ile są teraz SVX'y wystawione na portalach ogłoszeniowych z założeniem, że budżet na remont przekracza budżet na zakup. Wbrew pozorom, pomimo wszystkich problemów, nadal jestem na plusie Pewne rzeczy zaś (rozrząd, pompa) trzeba by i tak zrobić. Inne (skrzynia) padają prędzej czy później w każdym egzemplarzu. "Mały" Tobie to auto zawdzięczam, i za całe wsparcie i opieke nad nim w Wawie serdecznie dziękuję Faktycznie, był jeszcze Biały z Ryk... nie pamiętam już nawet w jakiej konfiguracji i roczniku... tyle tylko że z pękniętą szybą. Też z nim chyba jakieś jaja prawne były? Ciekawe, co się teraz dzieje z tym autem...
  24. Wersja TL; DR - to auto to wrzód na dupie, prawie nim nie jeździłem ale i tak je kocham. Siemanko! Na pewnym etapie rozwoju każdej jednostki ludzkiej (zwłaszcza męskiej) nadchodzi taki moment, że do życia wdziera się rutyna i przewidywalność. Taki facet uznaje wtedy, że leciwa, wolnossąca ale niezawodna Impreza GC wymaga następcy. Jednocześnie zegar tyka - świeżo zdobyte "inż" przed nazwiskiem, stały związek i stała praca dobitnie uświadamiają - memento fori, pamiętaj o Foresterze. Z każdym dniem bliżej ci do Forestera lub Outbacka z fotelikiem Recaro z tyłu niż do STi z fotelem Recaro z przodu. Lepszego czasu na popełnianie błędów i spełnianie marzeń nie będzie. Był rok 2014. Na The Forum założyłem wątek z pytaniem o następcę dla mojej "Maleńkiej", doposażonej w GT'kowe zabawki Imprezy GC8 NA. Idee uszeregowałem od tych najmniej szalonych. Impreza Outback Sport generacji GD z 2.5 NA. Impreza "Hawkeye" GD z 2.0 160KM. Impreza GC8 Turbo, czyli popularny "Gietek". Impreza "Bugeye" GD WRX. Swap 2.2 NA z Legacy I do mojej Imprezy i wsadzenie tego 2.0 do tego Legacy, w celu uzyskania niezawodnego dupowozu i zabawki do upalenia w podbeskidzkim touge. No i na końcu listy, pomysł najbardziej szalony, durny, głupszy nawet od tego podwójnego swapa - SVX. Z SVX'em to była ciekawa historia. W czerwcu 2014, kilka tygodni przed stworzeniem wątku o poszukiwaniach, odbyła się - tym razem w Wiśle, niedaleko mojej rodzimej Istebnej - największa fiesta dla miłośników Subaru w PL, czyli coroczny zlot "Plejad". Byłem tam gościem, zobaczyć te wszystkie grube projekty, Huragany Karlosy, Estiaje, Akopalipsy i inne takie. A na Plejadowym parkingu Hotelu Stok trafiłem na SVX'a. Pierwszego w moim życiu. Najlepiej utrzymany i wychuchany egzemplarz w PL, a może i w całej Europie. "Zielonego", należącego do pegiego. Krążyłem wokół tego auta i wpatrywałem się jak w obrazek. Krąży jeszcze gdzieś nagranie, na którym słychać moje rzucane w eter "Czy to nadaje się na dupowóz?", a głos kamerzysty, jednego z podbeskidzkich forumowiczów, właściciela grubo porobionego Legacy GT250, odpowiada "No, chyba nie ma szans". Znamienne. W założonym kilka tygodni później wątku wypowiedział się nikt inny jak sam pegi, Ojciec Chrzestny SVX'ów w PL. Opowiedział barwnie o SVX'ach (sam ma kilka), "Rydwanach Boga". W wątku pojawił się adixi, drugi znany SVX'iarz. Przekonywali, namawiali że SVX to całkiem racjonalne i niezawodne auto. Mówili że problemy są, ale ogarnialne. Namawiali. Namawiali. Namówili. Wymagania miałem nietypowe. Chciałem polifta - ze względu na dwie poduszki powietrzne. Kolor miał być dowolny, byle nie czerwony nie-metalik. Wersje z MY92 i MY93 miały 230KM, ale nie było we mnie pragnienia mocy. Chciałem dupowóz, który będzie skręcał karki na zlotach i ulicach. Ale dupowóz śmiercioodporny - widać dojrzałość jednak gdzieś tam we mnie tkwiła. Miesiąc obserwowania Alledrogo i Tablicy, wyszukany srebrny SVX pod Radomiem. Cena śmieszna, nawet jak na tamte czasy, jak się miało okazać - przed nadmuchaniem bańki cenowej. Ustalone wszystkie szczegóły, przypadłości auta dość standardowe (łożysko koła do zrobienia, jakieś małe wycieki, do ogarnięcia papierologia bo auto ściągnięte rok wcześniej ze Szwajcarii i jeszcze niezarejestrowane). W wieczór przed dniem, gdy oglądać go mieli dla mnie pegi i adixi auto się sprzedało. Dawno nie czułem takiego zawodu. Potem zaś nadmuchała się, jak to nazwałem, "svxowa bańka spekulacyjna". Wszystkie auta które się pojawiły (czyli jakoś jedna sztuka co dwa miesiące) były albo idiotycznie drogie, albo czerwone (albo idiotycznie drogie i czerwone). W styczniu 2015 zadzwonił telefon z Warszawy. adixi poznał gościa, którego śp Tata miał SVX'a - a teraz auto stało odłogiem, zabierając miejsce. Zielony, końcówka produkcji (MY96), dwie poduszki, składana tylna kanapa. Stan ogólny akceptowalnie dobry. Dogadaliśmy się co do ceny, zadeklarowałem zakup - pozostało ogarnąć nabycie spadku. "Kwestia dwóch-trzech tygodni". Tydzień później - telefon. W czasie jazdy w aucie padła skrzynia, z czterech zostały dwa biegi. "Pewnie nie jest już pan zainteresowany?". Byłem. W ciągu tych miesięcy zdążyłem przewertować wszystko, co Internet wie o SVX. Złapałem kontakty w Stanach, wiedziałem jakiej skrzyni potrzebuje, liczyłem się, że oryginalna wyzionie ducha, nie było to kwestią "czy" tylko "kiedy". Kwestie spadkowe się przeciągnęły. Początkowo o miesiąc. Dwa. W sumie - o przeszło rok. Przez ten czas zdążyłem kupić skrzynię biegów z Legacy GTB, przełożenie 4.44, VTD, jedyna skrzynia która do europejskiego SVX pasuje oprócz delikatnej oryginalnej 3.74. Miałem skrzynię, nie miałem auta. Były chwile zwątpienia. Było ciągłe odkładanie na remont. Były kolejne telefony i rozmowy z właścicielem. Auto stało, głównie "pod chmurką", na osiedlu w Warszawie, ze "słoiczymi" tablicami. "Zabierało miejsce". Najpierw obito błotnik, potem urwano wycieraczkę. Mnie szlag zdążył trafić wielokrotnie. Przeklęte auto uczyło mnie cierpliwości. Po samochód pojechałem w kwietniu 2016, z sercem na ramieniu. Niby był przepalany, czasami jeżdżony, ale mimo wszystko stał prawie półtorej roku (albo i dłużej). Miałem wracać ze Stolicy na Podbeskidzie w nieznanym mi zupełnie, zastanym japońskim halo-carze z lat 90, z uszkodzoną automatyczną skrzynią biegów. Ja nie miałem nawet pojęcia, jak jeździć automatem. W aucie działał wsteczny, jedynka i dwójka. Do pokonania miałem 400 kilometrów. Nie wierzyłem w sukces. Ostatnia fotka na pożegnanie, powierzam moją duszę jakiemukolwiek bóstwu, które potrafi ją znaleźć - jedziemy! Na drugim biegu, przy 90km/h miałem ledwie 3,5k obrotów. Zawieszenie skrzypiało, nie działała klima, szyberdach się zacinał, ale żelazo targało przed siebie z godnością Sokoła Millenium. Dotarło do Katowic. Potem do Istebnej. Bez zająknięcia. Check Engine wyskoczył na trasie raz, na krótką chwilę, z mojej własnej winy. "Przyjanuszyłem", bo po rozbujaniu do "prędkości przelotowej" przerzucałem auto na gaz - auto absolutnie nie chciało przyśpieszać na gazie, ale "toczyło się" zupełnie normalnie. Jak się miało okazać, być może uratowałem siebie i samochód w ten sposób. SVX, nazwany już "Skowronkiem Millenium", trafił do najlepszego warsztatu jaki znam, w Wiśle. Był kwiecień 2016. Co mogło pójść nie tak? Wszystko. Ale nie uprzedzajmy faktów. Najlepszy Mechanik wytargał starą skrzynię. Żeby wsadzić 4.44 potrzebny był dyfer o pasującym przełożeniu. Udało się kupić, i to też od Legacy GTB. Żeby pasowały tylne półosie trzeba było z dyfra SVX'owego przełożyć LSD. Spec od dyfrów ogarnął to za śmieszne pieniądze. Skrzynia 4.44 wjechała na swoje miejsce, po prawie roku stania w warsztacie. Z sercem na ramieniu Najlepszy Mechanik pojechał na jazdę testową. Targało jak należy, a odejście wgniatało w fotel. Skrzynia kupiona za psie pieniądze, dyfer w nieznanym stanie, wsadzone do nietypowego auta - a zagrało od razu. Niby prędkościomierz przekłamywał (160 przy 120 na GPS), ale na to musiał być sposób. Dobry znak? Tia... Pamiętacie moje januszowanie w drodze z Warszawy? Przerzucałem auto na gaz, na benzynie tylko rozpędzałem. W sumie jeszcze przed zakupem we wnętrzu waliło benzyną, ale w końcu auto stało prawie dwa lata, prawda? Po swapie skrzyni Najlepszy Mechanik zszedł pod auto, obejrzeć czy nie ma wycieków. Coś faktycznie kapało, ale od strony silnika. Wyszedł na górę, otworzył maskę. Benzyna lała się wartką strużką z filtra paliwa. Przewody były zupełnie luźne. Boże, błogosław LPG. I opatrzność. Ze Stanów przyszedł komplet rozrządu (w Europie niedostępny). Bez pompy wody, bo amerykańską trzeba przerabiać, a ASO Subaru miało europejską za "liche" 400zł. Po miesiącu od zamówienia ASO odpisało, że Japonia odpisała, że dostane figę, nie pompę. Nie ma, nada. Auto stało na placu i czekało na części. Pompy wody nigdzie nie było, uznaliśmy w akcie desperacji oddać starą do regeneracji. Zakład w Bielsku zapewniał, że to żadna filozofia. Auto stanęło na kanale, rozrząd rozebrany, pompa out. Po dwóch dniach odebrałem telefon od Najlepszego Mechanika. Jak Najlepszy Mechanik zaczyna od "Szymon, tylko się nie wkur*iaj..." to wiesz, że jest do pupy. Zakład rozbebeszył pompę i stwierdził, że zregenerować to oni tego nie zregenerują, a złożyć to w sumie też nie potrafią. Znalazłem w Internecie pompę o pasujących numerach OEM, wszystko się zgadzało. Sklep niby podejrzany, niemiecki, ale co mogło pójść nie tak? Pompa. Pompa przyszła. Nie wiadomo od czego, do czego. Na pewno nie do SVX. Byłem wtedy na urlopie. Toskania koi nerwy. Pompę zamówiliśmy amerykańską, ze Stanów. Udało się ją przerobić. Nauka wyniesiona - czasami chcąc uniknąć małego wyzwania pakujemy się w sam środek wielkiego problemu. W międzyczasie kilka drobiazgów (sworzeń wahacza, gumy stabilizatorów) miała sprowadzić pewna firma z częściami do Subaru. Zamiast 2 tygodni zajęło im to przeszło miesiąc. Po kilkunastu telefonach, mailach, w końcu znaleźli otwartą paczkę na sortowni. Brakowało jednej gumy. Małą wojnę z nimi stoczyłem, ale sprawiedliwość musi być, ordnung muss sein. Nauka wyniesiona - jak są dostępne poliuretany (a są, Strongflex robi) to nie kombinujemy. SVX'y cierpią też na problemy z gorącem. Zauważyliśmy z Najlepszym Mechanikiem, że plastikowa góra chłodnicy wody zaczyna popełniać seppuku. Szybka decyzja - jak gad i tak stoi na kanale, z rozebranym rozrządem - trzeba działać. Chłodnic do tego auta oczywiście nie ma. Znaczy - ASO ma, ale szkoda mi nerki. Zabrałem ją do Chłodnic-Polu w Sośnicowicach. Do zrobienia góra z aluminium. Wracając z Sośnicowic utknąłem Imprezą w korku do bramek na A4. Po kilku minutach poczułem na nogach gorące powietrze zamiast klimatyzacyjnego chłodu. Po raz pierwszy w życiu, wracając z zakładu regenerującego chłodnice, zagotowałem silnik. Zacząłem wtedy wierzyć, że Skowronek Millenium i Devil Z z autostrady Wangan mają wspólnego ojca. No, ale Impreza przeżyła, a chłodnicę zrobili świetną. Co nas nie zabije... Rozrząd ogarnięty, pompa wody dopasowana, chłodnica wsadzona, skrzynia działa, tarcze przetoczone (nowe na przód trudnodostępne, na tył po prostu niedostępne), zawieszenie ogarnięte. Auto miałem odbierać w ubiegły weekend, tj. 31 lipca, po prawie pół roku od zakupu, półtorej od decyzji, że kupuje ten egzemplarz i dwóch latach od rozpoczęcia poszukiwań. Odebrałem? Nie. Po przejechaniu kilku kilometrów, we wnętrzu intensywnie pachnie benzyną. W sumie objaw był już podczas jazdy przedzakupowej w Wawie. Saga trwa... Kilka zrobionych na szybko fotek, dzięki uprzejmości Qba25, który wziął auto na spacer po wymianie rozrządu (i stwierdził, że w środku dalej wali benzyną). To be continued...
  25. W sumie to źle przedstawiłem problem - po przeliczeniu jest to około 25%. Prędkościomierz wskazuje 160 przy 120, a jadąc licznikową "sześćdziesiątką" w terenie zabudowanym jestem (dosłownie) wytrąbiany z drogi. Przekłamanie jest więc, delikatnie mówiąc, konkretne. Zmiana opon nie wchodzi w grę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...