Nasuwa mi się analogia, nie pełna, ale jednak. Otóż w przepastnym domu mojej teściowej było w stanie zniknąć wszystko, w szczególności przedmioty które teściowa uważała za zbędne, nieprzydatne, albo takie o których nie wiedziała do czego służą. Gdy tam mieszkałem nauczyłem się nie spuszczać z oczu moich rzeczy, czasami w ostatniej chwili zdejmując je z "taśmociągu" wiodącego do nicości a w najlepszym wypadku na bocznicę i przywalone rzeczami potrzebnymi teściowej.