Witam wszystkich forumowiczów.
Przymierzam się do zakupu mojego pierwszego Subaru, wałkuję forum, ale mimo wszystko proszę was o porady.
Potrzebny mi samochód do pracy - listonosz wiejski. Specyfika: około 2-3 tys. km miesięcznie, odpalanie i gaszenie auta około 50 razy dziennie, drogi: 50% asfalt 40% szutry, polne, leśne, 10% totalne zadupia. Auto musi być przede wszystkim niezawodne i w miarę ekonomiczne (zapewne otrzyma instalację LPG).
Zachorowałem na Forestera już kilka lat temu, jednak od dwóch lat pracuję na Suzuki Ignis 1.3 benzyna+lpg 2001r. Fajne małe autko, które świetnie mi służy i jeszcze nikt nigdy nie musiał mnie wyciągać z rowu, błota itp., ale cóż to nie Subaru;)
Budżet do 11 000 zł
Plany: Forester SF 2.0 manual, wolnossący
Moje pytania:
Wiadomo, że w tej cenie to raczej Forek SF, może jedynie po lifcie. Takie egzemplarze mają już dobrze ponad 200k albo i nawet ponad 300k. Czy takie auto warto jeszcze zagazować? I liczyć, że pokona około 100-150k.?
Czy mając na uwadze charakterystykę pracy lepiej dozbierać trochę złotówek i zainwestować w kupno SG?
Myślę bardziej o pierwszej generacji, gdyż żal mi "ładniejszego" samochodu do pracy, gdzie zarysowania, kontakty ze zwierzyną, obtarcia i inne kosmetyczne uszczerbki są dość częste.
Nie jestem żadnym specem, ale mając trochę narzędzi potrafiłem w swoim suzuki część napraw wykonać samemu typu: świece, przewody, cewki, chłodnica, amortyzatory, sprężyny, olej, klocki, tarcze, czy w Subaru będzie podobnie? Czy raczej wymiana części eksploatacyjnych tylko u mechanika?
Liczę na wasze trafne spostrzeżenia i podpowiedzi, które utwierdzą mnie, że trzeba zakupić lek na chorobę lub zaproponujecie odwyk i pozostanie przy obecnym japończyku. Z góry dziękuję.