Skocz do zawartości

Bobek666

Użytkownik
  • Postów

    182
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bobek666

  1. Ok zgodzę się, że kwoty zwalają z nóg, ale jednak wolnossące silniki 125km czy 122km są uznawane za bardzo dobre, trwałe i mało usterkowe. Mam klienta posiadającego forka SG 300tys na gazie, a stan licznika 330tys, dwa razy sprawdzane luzy zaworowe (raz regulowane), auto pod względem silnika w świetnej kondycji bez większej ingerencji i wydawania takich kwot. Także wydaję mi się, że pakiet takich wydatków nie jest obowiązkowy dla każdego posiadacza Forestera.
  2. Czy za duży to kwestia sporna, jeżdżą pasaty b4, cytryny berlingo, także dałby radę. A jakbyście mogli trochę naświetlić sprawę tych napraw. Rozumiem, że główną bolączką finansową mogą okazać się układ przeniesienia napędu i silnik?
  3. W ignisie mam ustawione, że z rana wiadomo chodzi na benzynie, a gdy się rozgrzeje sam wchodzi na gaz i każde następne odpalenie (jeśli jest odpowiednia temperatura) jest prosto z gazu. Z praktyki ci powiem, że są u nas tacy co dwa golfy mają - albo jeden chodzi albo drugi i naprawiają je faktycznie sami, ale Golf II jest ewenementem. Z drugiej strony pracodawca płaci ustawową kilometrówkę, jest za co te auto utrzymać. Pierwsze auto (renault clio) kupiłem chyba za niecałe 2tys, wytrzymało rok, w między czasie włożyłem w nie koło 3tys, także te szroty (doliczając koszty rejestracji, przeglądy itp, które przez częstą wymianę na kolejny samochód się nawarstwiają) wcale nie są, aż tak dobrym wyjściem O nim myślałem, ale jednak trochę za mały (czasem paczek mam po sam dach) i 3 drzwiowy, a dzieciaki wożę do przedszkola i po prostu większa wygoda mieć 5cio drzwiówkę. Odkąd trochę mnie tu postraszyliście Ignisem jeździ mi się coraz lepiej hehe Ale na forka choruję dalej, choćby takiego weekendowego.
  4. Dlatego, pewnie odpuszczę sobie komisy i handlarzy, a poszukam kogoś kto subaru ma od iluś lat w swoich rękach i jest w stanie coś mi o nim opowiedzieć.
  5. A już myślałem ze na pozytywnych opiniach skończymy:) Podzielam wasze zdanie nt. kalkulacji. Tu Ignis zapewne pobije Forka na głowę (chociażby spalanie, teraz mam 9l Lpg na 100). Zdecydowana większość moich kolegów i koleżanek dobija stare corsy, polówki, golfy, matizy, więc suzuki to i tak rodzynek. Z drugiej strony spędzam w aucie około 5h dziennie, nie powiem, że motoryzacja jest moja pasją, ale staram się nią żywo interesować i oprócz jazdy od punktu A do B później C chciałbym odczuwać nieco frajdy z jazdy. Spróbuję dojść do jakiegoś consensusu. Ozarek masz rację, jeśli auto wybiorę tylko sercem to zapewne cała kilometrówka pójdzie na jego utrzymanie. Póki co w planach dalej kupno Forka, którego wyszykuję sobie, posprawdzam "co potrafi", przygotuję aby był gotowy przede wszystkim technicznie. A Ignisa poujeżdżam ile starczy mu sił.
  6. Dzięki za odpowiedzi. Z tego co czytałem to automat większy muł z tym silnikiem i ciut więcej gazu pewnie spali. Za to rozumiem mam sprzęgło z głowy. A jak wypada eksploatacja takiej skrzyni pod względem finansowym? Jak często dochodzi do uszkodzeń automatu?
  7. Witam wszystkich forumowiczów. Przymierzam się do zakupu mojego pierwszego Subaru, wałkuję forum, ale mimo wszystko proszę was o porady. Potrzebny mi samochód do pracy - listonosz wiejski. Specyfika: około 2-3 tys. km miesięcznie, odpalanie i gaszenie auta około 50 razy dziennie, drogi: 50% asfalt 40% szutry, polne, leśne, 10% totalne zadupia. Auto musi być przede wszystkim niezawodne i w miarę ekonomiczne (zapewne otrzyma instalację LPG). Zachorowałem na Forestera już kilka lat temu, jednak od dwóch lat pracuję na Suzuki Ignis 1.3 benzyna+lpg 2001r. Fajne małe autko, które świetnie mi służy i jeszcze nikt nigdy nie musiał mnie wyciągać z rowu, błota itp., ale cóż to nie Subaru;) Budżet do 11 000 zł Plany: Forester SF 2.0 manual, wolnossący Moje pytania: Wiadomo, że w tej cenie to raczej Forek SF, może jedynie po lifcie. Takie egzemplarze mają już dobrze ponad 200k albo i nawet ponad 300k. Czy takie auto warto jeszcze zagazować? I liczyć, że pokona około 100-150k.? Czy mając na uwadze charakterystykę pracy lepiej dozbierać trochę złotówek i zainwestować w kupno SG? Myślę bardziej o pierwszej generacji, gdyż żal mi "ładniejszego" samochodu do pracy, gdzie zarysowania, kontakty ze zwierzyną, obtarcia i inne kosmetyczne uszczerbki są dość częste. Nie jestem żadnym specem, ale mając trochę narzędzi potrafiłem w swoim suzuki część napraw wykonać samemu typu: świece, przewody, cewki, chłodnica, amortyzatory, sprężyny, olej, klocki, tarcze, czy w Subaru będzie podobnie? Czy raczej wymiana części eksploatacyjnych tylko u mechanika? Liczę na wasze trafne spostrzeżenia i podpowiedzi, które utwierdzą mnie, że trzeba zakupić lek na chorobę lub zaproponujecie odwyk i pozostanie przy obecnym japończyku. Z góry dziękuję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...