Wsiadłem do samochodu jak co rano i wszystko było pięknie, tylko pedał sprzęgła jakoś dziwnie wracał - jak by z lekkim drżeniem. No cóż, pomyślałem że mi się może tylko wydaje. Troszke pojeździłem, ale ponieważ były korki, więc raczej spokojnie. W momencie w którym musiałem ostro przyspieszyc, stało się coś co mnie zaskoczyło - nie mogłem wrzucic następnego biegu. Puściłem i wcisnąłem sprzęgło ponownie i wtedy bieg wszedł. Z tym, że pedał sprzęgła zaczął jakby sprężynowac. Potem gdy chciałem cofnąc na parkingu nie mogłem wrzucic wstecznego. Po kilkakrotnym wciśnięciu sprzęgła - zadziałało.
Przy spokojnej jeździe, choc nie za każdym razem, biegi wchodzą jak by ciut ciężej.
O co w tym chodzi? Sprzęgło się skończyło? Okładziny się starły? Jakieś sprężynki, dociski, czy inne cuda?