to moze tak przy okazji, zeby zabic czas powiem Wam, iz przedwczoraj bylem znowu w znanym warszawskim lokalu na Placu Trzech Krzyzy o bardzo seksownej nazwie, zaparkowalem oczywiscie tak, zeby nikt nie mial watpliwosci, iz to moje brum a tu nagle czerwone Evo IX tuz obok i uwaga - trzymajcie mnie - piekna dwudziestoletnia szatynka wysiada to, ze szatynka, to juz taki plus, ze wszystko moglbym jej wybaczyc, ale jak sie za nia obejrzalem i zobaczylem, jak jej matka natura niczego nie poskapila to ja cie. kumple mnie dopingowali, ale zdobylem sie tylko, ze wymamrotac "chyba sie nie pogryza". strasznie tego zalowalem, moglem chociaz powiedziec, ze fajna lala jest, a samochod moge jej wybaczyc
ale z racji foreks to cale zycie ma szczescie, dzis za Dw. Zachodnim zaatakowalo mnie, he he, czerwone Evo z matka natura za kolkiem. zapierala sie, ze seria, chociaz rura kanalizacyjna zamiast wydechu wisiala z tylu, na winklach szla pelna lycha, normalnie kobieta rajdowiec, chociaz troche boi sie slalomu pomiedzy taksiarzami. ale tez jej to moglbym wybaczyc. wszyscy spacerowicze mieli piekne widoki i piekna melodie, dwa piekne samochody ryczace wnieboglosy.
niby zajeta jest, ale popracuje nad tym
no dobrze, jest i Aldenka. umowmy sie tylko Slonce na poczatek, ze zadnych pozniej telefonow nie bedzie, gorzkich zalow i pretensji, ze na poczatku bylem inny