1. Polonez 1.6 SLE 1988 rodziców - pierwsze kroki za kółkiem,
2. Toyota Starlet 1.3 Xli 1993 - kupiliśmy gdy miała 104 tysiące, sprzedaliśmy po 200 kkm - niezawodny i pod koniec lat 90 osiągi robiły wrażenie,
3. W międzyczasie pojawił się pierwszy własny samochód i pierwszy garb 1200 1974 - kupiony sercem nie rozumem, więc oczywiście kapitalka blacharki, zmiana silnika na 1.6 a potem małe tuningi większa pojemność, podwójne gaźniki itp i z fabrycznych 34 km w 1200 zrobiło się 85 z napędem na tył sprzedałem po 6 latach...
4. Zanim sprzedałem tamtego pojawił się drugi 1200 z 1972(w sumie taki "barnfind") tyle, że nie wyjęty z szopy a od znajomej, która kupiła go kilka miesięcy wcześniej od starszego pana który go trzymał pod domem, co roku konserwował podwozie. Co ważne nigdy nie grzebany blacharsko, więc nawet rdzę (chociaż nie dużo) ma oryginalną, wyjąłem tylko oryginalny silnik i włożyłem ten z poprzednika, założyłem trochę lepsze gaźniki (dellorto) i po porządnym strojeniu na hamowni pojawiło się 98 KM - mam go do dziś
5. w międzyczasie kolejna generacja starletki z 97 roku,
6. Białe 406 1.8 sedan , kolejny "barnfind". Rocznik 98 i przebieg 59 kkm. Gdyby nie to że nie miał klimy, nie sprzedawałbym go. Mega miękki i komfortowy wóz.
7. Potem octavia 1.6 2005 - praktyczny koszyk na zakupy, przeogromny bagażnik. Do dziś pełni rolę żonowozu
8. I wreszcie a od zeszłego roku Forek SG 2004 2.5 XT kupiony od jednego z forumowiczów. Jedyne co w nim zmieniłem to backbox. Banan nie schodzi mi do dziś z twarzy. Choć czasem przychodzi myśl o jakimś remapie na 230-240KM...
A jak jest cieplej to jeżdżę jednośladem, kiedyś vespami 50 i PXem a teraz mam niedużą 500tkę która wozi mnie do pracy i do domu