Ostatnio sprzedawałem mojego Forka i jak pewnie każdy Subaroholik było mi smutno jak się w końcu pojawił się zdecydowany kupujący. Niby chciałem go sprzedać, ale wciąż się nim cieszyłem i dbałem. Nawet w serwisie na sprawdzeniu przed zakupowym byłem zainteresowany wynikiem tylko, żeby się dowiedzieć czy Forczysławowi nic nie dolega. Komentarze typu "biegi ciężko wchodzą" i "sprzęgło ciężko chodzi" potraktowałem jako osobistą obrazę (nie zauważając, że kupującemu lekko zbladła twarz).
W końcu podpisaliśmy papiery i jechałem odwieźć nowego właściciela pod dom. Normalnie jakbym odwoził psa do schroniska. Dół miałem z tydzień. Potem jechałem jeszcze przepisać ISRa i wiedziałem, że to ostatni raz jak go widzę. Nie mogłem tak po prostu przejść obok. Podszedłem, pogłaskałem po lusterku, zapytałem jak się miewa.
Żona patrzy na mnie i mówi: "trzeba Ci znaleźć pomoc"