Nie faszeruj kota niczym, moje doświadczenia - podróż min. 12 godzin z kotem (i z psem), od kilku lat, min. 3 razy w roku, byly takie:
1. Jeżeli kot dostal jakiś środek to poziom adrenaliny wywolany stresem - podróżą niwelowal wplyw i jeżeli byly jakieś skutki uboczne to dopiero byla jazda. Kiedyś kot przegryzl się nawet przez plastikową klatkę i to taką do transportu lotniczego.
2. Jeżeli jechal bez dopalacza, to po jakiejś godzinie sie uspokajal i zasypial sam, potem tylko sygnalizowal miauczeniem, że klatka jest już brudna lub zaraz będzie. Można też bylo badać to węchowo.
Nie ma zasady, wszystko zależy od modelu kota, moj obecny jest już przyzwyczajony, przeważnie jeździ w malym plastikowym transporterku, na dluższe drogi i gdy nie mam dużo bagażu biorę im (kot 6kg i pies 12kg) wielką klatę do transportu lotniczego i jadą razem.
A na koniec, żadna kratka, jeżeli nie jest ściśle spasowana ze ściankami wozu, nie zatrzyma kota. 2-3 centymetry luzu i wymyśli sposób przedostania się do kabiny.
pzdr,