Skocz do zawartości

Maruda

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Maruda

  1. He he... No właśnie, trza nieprzyjaciela zaskoczyć nagłym manewrem, tak by zgubił wątek i sam (nieświadomie) podpowiedział rozwiązanie.... Otóż: - skok z mostu stanowczo odpada: woda za zimna o tej porze roku - zamiast tego wybrałem inny wariant "na desperata" ) - kwiaty? jak najbardziej.... jakie, kiedy, gdzie (proponuję u mnie ) , jakie wino lubisz..... eeee... znaczy.... A jesteś pewna że twój facet tego nie czyta? ) - głuche telefony? daj mi swój numer, to będę dzwonił ....a właściwie to może od razu przejdziemy do punktu drugiego? )) - listy? a nie można by tak.... osobiście sobie wyjaśnić to nieporozumienie? ) listy potem ktoś znajdzie i dopiero wtedy będzie wesoło... ("nic tak nie plami kobiety jak atrament"... ) Pozdrawiam, M. pees: Właściwie to "DOBRANOC"
  2. mój drogi wiesz co to znaczy jeżyce? 8) to mój teren :wink: Wiem..... Bermuda Triangle ( Rozumiem, zaraz biorę szczoteczkę do zębów, gacie na zmianę i wyjeżdżam.... Dobranoc forumowicze! Żegnaj Pyrlandio! Do zobaczenia za kilka lat, jak Graża już sobie pojedzie... ) M. A tak niewinnie się dzisiejszy dzionek zapowiadał...
  3. o nie, tego sie nie wybacza Oooops.... Cholera, ale się urządziłem.... ) A już przez chwilę się bezpieczniej poczułem.... ) M. Chyba na czas pobytu Graży w Poznaniu trza się będzie gdzieś ewakuować... )
  4. Miram?? Nieee.... jaaa :?: nie Czyli, jak nie ty, to Dyrekcja razem z Wielkopolaninem? ) No tak.... Ale ja już wymiękam.... ) Coraz Bardziej Wymiękły Maruda
  5. No to, dziecko, ładnie wdepłaś.... )) M.
  6. Hmmm.... Czego to kobiety nie zrobią żeby wyglądać na zdjęciu szczuplej... ) potwierdzam :wink: Znaczy, bierzesz mnie "na przetrzymanie", tak? znaczy sie co..ze Ty tez kobieta?? :shock: No nie.... Mizerny bo mizerny, marudny jak cholera, ale facet... ) Monia, przepraszam że pytam, ale które właściwie sformułowanie ("głupek" czy "cały dzień przy kompie") sprawiło że zapytałaś o to czy jestem kobietą?... )) M.
  7. Normalnie mi ulżyło.... ) Czego się uczysz, jeśli mogę spytać? M.
  8. W zasadzie o nic..... Temat jest..... właściwie nieaktualny... M.
  9. poprawka..nie zawsze..poczekam na pytania :wink: Tu nie ma pytań... ów sprawdzian pochodzi od jednego z apostołów (Św. Tomasz, ps. "Niewierny"), który powiedział (przepraszam za wyrażenia nieprzywoite, ale tak jest w Ewangelii) że "nie uwierzy, dopóki palca Jezusowi nie wsadzi...." (w bok, ma się rozumieć ) No cóż.... Kobiety, jakby to powiedzieć, raczej "nie wymiękają"... ) Wniosek sam się nasuwa.... ) Ja na ten przykład, jak ten głupek siedzę cały dzień przed monitorem - zacząłem jeszcze przy porannej kawie; potem pojechałem "do roboty" żeby "ućciwie" popracować.... i dalej siedzę jak ten matoł przy kompie - tyle że "w robocie"... ) ....a robota leży.... ( Pozdrawiam, Maruda
  10. Może - i z czałego serca ci życzę ) Pozdrawiam, Maruda Qrde, wyszczekana. Co to jest, że co jakaś kobitka się tu pojawi, to zaraz albo p/o diabła (Moniqa), albo "wyszczekana".... Jezu, normalnie strach się bać spotkać takie "w realu"... ) I to jeszcze Graża jest z samego Poznania.... A mi się zawsze wydawało że to spokojne miasto... ))
  11. wyglda..jak trzeba, w sam raz :wink: Odpowiedź jest trochę.... wymijająca. Coś mi się zdaje że trzeba będzie zastosować "sprawdzian apostolski*"... )) Oooooooooo :roll: Łoł! Aż usiadłem z wrażenia! No no.... )) pzdr, M. __________ *sprawdzian apostolski - objaśnienia w następnym odcinku
  12. co to takiego :shock: :?: "Mały Michnik" to taki.... mały Michnik ) Jak ci to wytłumaczyć, jak ty nie wiesz skąd się biorą dzieci... :b ) (Każdy wie że dzieci znajduje się w kapuście, gdzie podrzuca je bocian - no chyba że to się dzieje w Pyrlandii, tam bociany podrzucają dzieci w kartofliska, bo skąd tu wziąć kapustę... ) Mały Michnik: przychodzi Rywin do Michnika i mówi: "jest interes do zrobienia"... A Michnik na to: "raz dwa, raz dwa, próba mikrofonu..." M.
  13. Witam i pozdrawiam. Egzamin to nie taka straszna rzecz, nie ma się co stresować na zapas. Przede wszystkim nie dać się podpuszczać na "nerwówki": w ostatniej chwili instruktor mówi ci "proszę skręcić w tą uliczkę" - mnie tak kiedyś upieprzyli jak jeszcze WORD mieścił się przy ul. Przepadek. Wyjazd na ulicę, można tylko w lewo, zaraz za światłami skrzyżowanie takie że tej uliczki na Św. Wojciech praktycznie nie widać, a ten mi na 5 metrów przed tym: "proszę tu skręcić". Zanim się połapałem "gdzie" to już była... dupa blada ("brak migacza"). Powiedzieć takiemu przed wejściem do samochodu (najlepiej w obecności innych) że jak kierowca sam jedzie to wie wcześniej gdzie chce skręcić, i odpowiednio do tego ocenia sytuację na drodze. Nie wolno wykonywać manewrów gwałtownie, bo to zagraża innym uczestnikom ruchu, bla bla bla, więc jemu NIE WOLNO robić takich zrywów postrzelonego jelenia - jak masz skręcać, to niech ci mówi o tym z ODPOWIEDNIM wyprzedzeniem. Jak ci zacznie chrzanić że musisz widzieć wszystko co się dzieje na drodze to możesz delikatnie zwrócić mu uwagę, że jesteś POCZĄTKUJĄCYM kierowcą, a nawet doświadczony kierowca nie jest w stanie jednocześnie patrzeć we wsteczne lusterko, przyglądać się temu pacanowi na sąsiednim pasie i widzieć wszystkie znaki... Zresztą, jak będą chcieli cię ulać to i tak to zrobią - np. facet przydusi na chwilę lekko sprzęgło (żeby cię "zbić z pantałyku"), albo powie że "nie zachowała Pani NALEŻYTEGO odstępu" - a jaki odstęp jest NALEŻYTY? (Co jest dodatkowym argumentem za tym żeby się nie stresować - co ma być to będzie, a nerwy tylko przeszkadzają w skupieniu i opanowaniu.) Moja teoria spiskowa dziejów jest taka że w Poznaniu nie biorą w łapę (przynajmniej nie aż tak jak robili (??) to w Łodzi) - ale jak 80% kursantów zrobi po dwa-trzy podejścia to wynik ekonomiczny WORD-a jest dobry, i pewnie na tej podstawie (albo ilości godzin egzaminowych) obliczane są wynagrodzenai instruktorów. Może się mylę (wolałbym), ale jako że znam ten kraj (i brałem w egzaminie udział ososbiście - i to nie raz: dwa razy kat. A i trzy razy to takie właśnie wnioski mi się nasuwają. Pozdrawiam, Maruda
  14. Zawsze możesz pokazać mi język na privie... I wszystko co tam jeszcze masz do pokazania... )) Ty nie wiesz ze gdzie diabel nie moze tam...Monidlo posle.. Znaczy, jak pośle to efekt będzie dokładnie taki sam, ale się przynajmniej diablisko uśmieje co niemiara jak se popatrzy na działania p/o Diabła... Diablicy?? )) ze niby ja :?: :?: eeeeeeeeeee 8) Monia.... To ty JESTEŚ kobieta czy nie.... Bo raz już mię kolega wsadził na minę gdy na wycieczce w Bangkoku podsunął mi pod łapska taką cycatą shemale... ) Brechtali się przy tym jak smoki (znaczy koleś i jego wspólas), a ja nieświadom niczego międliłem te silikony - na szczęście tylko na międleniu się skończyło... Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć że byłem ABSOLUTNIE trzeźwy - ale.... jakieś dwie godziny wcześniej... ( Tak więc: jak to z Monisiną przynależnością płciową wygląda??... Drugi raz nie chciałbym przeżywać takiego wstydu... ) obawiam sie ze Pyrlandia moze nie wytrzymac takiego kataklizmu.. :wink: Iiii tam... pyry już z pól pozbierane dawno, to co się może stać? ) pzdr, M.
  15. Znalezione na Joe Monster - nie wiem czy już ktoś to podesłał, nie sprawdzałem - nie mam czasu przeglądać 80+ stron, a wyszukiwarka działa jak.... wszyscy wiedzą ) ( http://www.joemonster.org/user.php?op=u ... ame=Lansky ) * * * * Wypadki na budowie niestety się zdarzają. Moje Czerwone Brygady (choć z reguły robiły wszystko, żeby nie ulec wypadkowi, czyli po prostu migały się od roboty) czasami również się gdzieś tam obiły, podrapały czy wlazły na jakiś gwóźdź. W takich przypadkach zgłaszało się wypadek, po czym na budowę przyjeżdżał funkcjonariusz BHP, który spisywał protokół powypadkowy. IQ tego gościa było chyba niewiele wyższe niż temperatura ciała, toteż Czerwone Brygady nazywały go krótko a dosadnie: "Behapizda" (pardon my French). Kiedyś przy robotach zbrojarskich chłopki przeciągały pręty zbrojeniowe z wiązki pod nożyce, jakieś 20 metrów po równej drodze. Jeden się potknął i rozbił sobie ryja . Nic wielkiego, obmył się, zdezynfekowałem mu przygryzioną wargę wodą utlenioną i nazad do roboty, ale wypadek trzeba było zgłosić. Wzmiankowany funkcjonariusz behape pojawił się po dwóch dniach, jak zwykle oszołomiony poczuciem misji. Wezwał poszkodowanego i świadków, przesłuchał, a jakże, i popełnił protokół. Oryginał zabrał, a kopię dostałem do akt budowy. Przeczytałem go i walnąłem takiego rotfla, że o mało nie musiałem znów zgłaszać wypadku... W protokole stało jak wół: PRACOWNIK DOZNAŁ URAZU WARGI WSKUTEK CIĄGNIĘCIA DRUTA. * * * * * O Nafcie, jego urodzie i jego imponującym kicholu już pisałem. W każdym razie gość miał twarz jak tatarskie siodło, a nos jak komin pancernika. Jak ktoś zna drogę z Katowic na Wisłę, to może sobie przypomina skrzyżowanie do Palowic między Woszczycami a Żorami, na którym zawsze stoją importowane panienki. Kiedyś wracaliśmy z budowy i Nafta się uparł, że się potarguje. Czerwone Brygady zamarły w przeczuciu świetnej zabawy. Kierowca zatrzymał się przy najbliższej panience, a Nafta przez uchyloną szybkę rozpoczął negocjacje. - Skolko w paszczu? Panienka patrzy na niego, myśli chwilę i mówi: - Jesli u tiebia ch*j takoj kak nos, sprasi u karowy... Nafciarz walnął karpia, a rotfl z tyłu lublina skończył się dopiero po dwudziestu kilometrach. (Więcej historii na linku powyżej - warto odwiedzić) M.
  16. A z dwoma to będzie sympatyczny.... eee.... no.... ten.... suma kątów równa się 180 stopni ) Trudno z wami wytrzymać, mówicie? He he... No to wyście jeszcze Marudy "na żywo" nie widzieli... ) ) Kiedyś znajoma opowiadała mi o takim jednym kałamarzu* co to wolał ziemniaki od pomarańczy... ) (*kałamarz = inaczy, znaczy "niekurturarnie", to bedzie "gówniarz" osobiście...tymi ręcyma nad tym pracuje..ale ciiii 8) Osobiście.... Tymi rencyma... Aaaa, to jeszcze -nomen omen- wiele wody w Wiśle upłynie... ) yyyyyyyyy..prowadze negocjacje :wink: Ech, kobiety.... Podstępne, przewrotne i zdradzieckie, jak to kiedyś jedna pani śpiewała... ) Zobaczymy co z tych negocjacji wyniknie... ) Moniqa, a może byś tak kiedy zajrzała do Pyrlandii.... poszukalibyśmy razem jakiego ładnego miejsca na nową siedzibę.... SIPu, naturalnie... Pozdrawiam, M.
  17. Aha, i jeszcze jedno: W kraju jest zapotrzebowanie na Pstrowskiego w nowym stylu.. 8) Policzmy.... Wincenty P. wykonał był 700% normy... To daje: 0,5 l x 700% = 3,5 litra... Nawet przy założeniu że wychodzimy nie od "średniej krajowej", a od "górnych stref stanów średnich" (5,0 l) to mamy ... 35 litrów. Co i tak jest o litrów piętnaście mniejsze od litrów pięćdziesięciu.... No tak.... rzeczywiście, nowy styl... aż zwala z nóg )) (No i nawet nie uchodzi tu wspomnieć że kolega Wincenty po zakończeniu tej szychty poszedł odpocząć... i odpoczywał tak na rencie w sanatoriach aż do nadejścia emerytury... ) dobrze że Mamusia tego nie czyta.. :wink: Ja bym powiedział raczej: "dobrze żeby Mamusia tego nie czytała"... ) marudzisz..można coś z tym zrobić tylko może być mały problem z taką jedną willą..nad Wisłą..na "W"..trudno będzie ją przesunąć 8) Moniqa, to jak to właściwie jest: chcesz własną pierś (którą??!) w celach obronnych użyczać Dyrekcji i Sklepikowi, czy idziesz na współpracę?? ) Przesuwać? A po co? "Przyjdzie walec i wyrówna".... )) to ja w ramach tej wymiany poprosze...Bombarynke :wink: Oczywiście... To teraz ino trzeba stryjka od wspomnianej wymiany znaleźć, i wszystko będzie cacy... ) (Poszukiwania stryjka proponuję zacząć od podstaw - konkretnie, od podstaw takiego jednego domku co nad Wisłą jeszcze stoi... Namiarów dokładnych nie podaję, ale chyba wiesz gdzie gabinet najważniejszy w tej piwnicy się znajduje... ) przecież cały czas o tym litrażu mówimy , kwestia gdzie postawisz przecinek 8) A ja głupi myślał że to kwestia gdzie postawisz flaszkę.... )) nie..o czym innym 8) Mmmmm.... ) pozostaje w oczekiwaniu na relacje jak było :wink: ) Ja nie tak napisał... Widać, głodnemu chłop na myśli... ))) pzdr, M.
  18. nie dośc że marudny, chitrus..to jeszcze sie przechwala 8) Iiii tam.... zara "przechwala" Tak tylko napisał.... A Monisia co, w suterenie zamieszkiwuje? ) no właśnie..nadal pozostaje w oczekiwaniu na sprawozdanie..czy ten wzrost jest tego właśnie efektem 8) "TEGO" efektem? Znaczy, czego? ("Względem TEGO co i owszem" jak napisał poeta?? ) a w życiu....własną piersią będziemy Dyrekcji z przyległościami bronić Hmmm.... "Przyległości" odnoszą się do przyległości dyrekcyjnych, czy do "przyległości"... eee.... piersi Monisinych? ) Jeśli to drugie to zapytuję: - którą piersią (własną) Monisia ma zamiar bronić Dyrekcji (pytam, co by sobie niepotrzebnie nie wchodzić w paradę - jak w tej przyśpiewce: "hej górole, nie bijta sie, ma górolka dwa warkocze, podzielita sie" ) - i która jeszcze "przyległość" przypadnie Dyrekcji ? ) Iiii tam.... Gadacie... Kawy ci u nas dostatek, wam też się naSIPie... ) Albo jeszcze lepiej, z expressu prawdziwego italiańskiego dostaniecie... (Przemyślcie jeszcze raz temat strategicznie... Opportunity knocks only once... )) Poza tym, Monisia, wy tu o piersiach i, ehem, duperelach - a ja wam mówię: tu wiatr historii wieje! Wisły kijkiem nie zawrócisz - sprawdźcie, jak nie wierzycie! (Jeden nie wierzył i spróbował, i do dzisiaj macie pogiętą rzekę w samym środku miasta... Goscie zagramaniczne przyjeżdżają i to widzą... Do dzisiaj nie naprawione... Wstyd normalnie )) Pozdrawiam, Maruda
  19. ) Przygórki som całkiem galante, ino ten Kraków jakiś taki mały - albo daleko... ) A u nas porzundek już dawno ze zwałowiskami gruzu porobiono... Syćko piknie zrównane, co by beło dzie gruli wincy nasadzić... ) Co do przesadzania "na stare lata" - ech, ma Ojciec Dyrektor jak najbardziej rację. (Ale na ten temat pomarudzę przy innej okazji ) Ehem. Naturalnie, "progi forumowe" są Dyrekcyjne - "nasze skromne progi" to był tylko taki "figure of speech", znaczy się, parable takie ) (Znaczy, radości wyraz że Ojciec Dyrektor raczył nas maluczkich swą atencją obdarzyć Ale jak by nie patrzeć, dyskurs Moniqi i mej skromnej osoby jest... nasz (i basta ) Ciągnie, nie ciągnie... Potargować... eeee... znaczy: POMARZYĆ zawsze można... ) Piknie Was pozdrowiom, Łubu dubu, łubu dubu... - to byłem ja, Maruda )
  20. Dzięki piękne Szanowanej Dyrekcji w osobie samego Ojca Dyrektora za nawiedzenie naszych skromnych progów i dyskursów )) Kraków blisko?? Rzecz względna... Ja go ze swych okien południowych nie widzę - a wszak lokal na samym przygórku posiadam... A nie dalej jak wczoraj (??! wczoraj? dzisiaj nad ranem!) przeglądając forum doszedłem do wniosku że w obliczu rosnącej przewagi plemienia Chitrusów na forumie Dyrekcja powinna zacząć już wstępne przymiarki do przeniesienia w najbliższych latach swego krzesełka (wraz z przyległym doń gabinetem i sklepikiem ) tam, gdzie powinne one być usytuowane od samego początku... )) (Tak to już jest, błędne decyzje wynikłe z braku przewidywania kierunków rozwoju potrafią być kosztowne...) Człowiek się uczy na błędach... ) Wielkie pozdrowienia dla Dyrekcji z siedzibą w Poznaniu (póki co, na tymczasowej delegaturze Krakowskiej ) Maruda pees: Jak to mawiają Angliczanie: "Last, but not least": Eh.... ((
  21. w takim razie zapraszam do Krakowa...Małopolska ma tyle śniegu że może podzielić sie z resztą świata Czy mi się zdaje, czy jednak koleżanka Moniqa ostatnio narzekała na obecność śniegu przed domkiem... ) Pozdr, M. pees: Pozdrawiam nową.... yyy.... twarz na forum. pepees: kiedy możemy spodziewać się ujawnienia/ukazania avatarka w całej.... hmmm.... rozciągłości? )
  22. nie ma..a ktoś obiecywał że będzie :?: 8) Kochana: "nie ma letko " to był taki eufeminizm Ja rozumiem jak ktoś jednorazowo spożywa średnią normę krajową w objętości 0,5 litra. Ja nawet jestem w stanie zrozumieć, że są tacy co w trosce o utrzymanie wysokiej średniej krajowej spożywają jednorazowo 5 litrów. ALE ŻEBY PONAD PIĘĆDZIESIĄT ???!! (To już przestaje być dziwne że onegdaj w Hrvatsku śliwowicy zabrakło... ) dylemat :?: :?: :shock: ja bym nie miała dylematu :wink: Ja właściwie też nie mam dylematu... :b ) Chciałem tylko dyplomatycznie nawiązać do oczywistej konkluzji ) z Krakowa jest wszędzie w sam raz..ja tam gdzie potrzebuje nie mam nigdy więcej jak 300 km :wink: a jest to wystarczjąca odległośc co by nam sie żadne chitrusy sie na ten teges krzywy na degustacje nie wcinały Słonko, ja się nie pytał czy TY masz z Krakowa blisko: problem polega na tym że Kraków jest daleko... ) A co do chitrusów co to się na wygłom twarz załapywujom: zważ, iż każden kijek ma te dwie monety na końcu... eee... dwa końce jak moneta?.... Eeee... już wiem: każden kijek da się na siekierkę po korzystnym kursie wymienić!! ) A więc, jak chitrusom jest za daleko co by się na degustację załapać (hi, hi, "degustację" napisała... degustacja to się kończy na pięćdziesiątce ) to tak samo jest im daleko co by ewentualną Mamusiną degustację zasponsorować... A ty, dziecko, pomyślała o tym, aaa?... ) W oczekiwaniu na zbliżenie Krakowa do ludzi pozdrawiam południowe rubieże (i przedmurza) Rzeczypospolitej, Wygiętolicy Maruda
  23. nooo..towarzyszu Maruda..myślicie..ale źle...znów pała..siadać...do zalania Mamusi potrzeba znaaaaaaaacznie więcej :wink: No to mnie zmartwiliście, koleżanko: jeśli mamusia jednorazowo pochłania ZNACZNIE więcej niż forysiowe 50 litrów z okładem, to rzeczywiście nie ma letko... ( Znaczy się, jest dylemat: utrzymywać teściową, albo autko (bo obu na raz się nie da) - ciekawe, swoją drogą, co by Mamusia w takiej sytuacji wybrała... )) Aż chciało by się rzec: Matuś stosują stawki zaporowe. Jak nie spuszczą z tonu to przyjdzie ci, biedactwo, życie całe bez [----- ocenzurowano] spędzić ) A tak przy okazji: Moniqa, a właściwie to dlaczego ten Kraków jest tak daleko? ) Pozdr, M.
  24. Moniqa... A gdzie ty widziałaś ropuchę z pazurami? ) (Wiem: MARUDZĘ ) Co do wcześniejszych kwestyj: He he... ) Myślę że jednorazowe zalanie Mamusi do pełna nie będzie więcej kosztowało niż jednorazowe zalanie do pełna Forysia... ) A do takiego jestem cokolwiek przyzwyczajony (tak średnio circa about raz na tydzień mam ćwiczenia w powyższym temacie - właśnie dzisiaj wypadł ten miły dzień przywitania się z miłą panią na BiPi, i pożegnaniu z pewną kwotą trzycyfrową Zresztą, Matuś słusznie zauważyli że chitrus jestem nieprzeciętny - co nie jest takie niezwykłe, zważywszy na fakt że rozrzutnych Poznaniaków już dawno temu wygnano do Szkocji - niech tam szastają beymami i nie psują opinii porządnym, gospodarnym ludziskom ) Zatem, chitrusem będąc, jak koń pod górę kombinuję coby się najtańszym kosztem wyślizgać z tematu wpisowego, i właśnie w związku z powyższym zadałem zapytanie ofertowe dotyczące wychodnego dla córci (na które, zresztą, odpowiedzi nie otrzymałem... ) Hmmm... "Kochanieńki", mówisz.... Brzmi całkiem sympatycznie... )) Mam dla was słowa pocieszenia, koleżanko Moniqa: na łykend zapowiada wam się pogoda barowa: chmury, śnieg z deszczem, około zera stopni. Czyli: śnieg przed domem zmyje (może... ) wyłazić nie będzie po co (no chyba żeby uzupełnić... ee..., no, te.... zapasy ) - i w ogóle będziecie się mogli z czystym sumieniem znietrzeźwić aż do poniedziałku. Ql, e ? ) (ew: Cool, eh ? 3M ta sie, M.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...