Skocz do zawartości

Maruda

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Maruda

  1. Znaczy, temat już nieaktualny, w sęsie. Witam, a nawet wręcz przeciwpołożnie. Wpadłem tu dziś (tu, czyli na "Kropkę") "spowodowany" "ogólnym" mailem od Dyrekcji (łubu dubu, łubu dubu... ) w temacie jakiejś tam US spec-imprezy "2,5 litra dla wolnossących" (w życiu nie uwierzę, że one tam tyle potrafią wypić, nawet powoli... no chyba, że Mamusia znowu tam beła z gospodarską wizytą...), winc, wpadłem i zajrzałem. A skoro już... Jak by to powiedzieć: lepiej późno, niż wcale, jak powiedziała babcia spóźniwszy się na pociąg (wzgl. "I'm always running late..."). Swego czasu (kiedy temat był jakby bardziej na czasie) zastanawiałem się nad jakimś grand finale - takim, jakie wielu innych tu ("tu", czyli "na Kropce") zamieściło. Nie bardzo jednak wiedziałem, co mógłbym wtenczas powiedzieć, a co nie zostało już powiedziane po ochnaście razy (i to we wszelkich możliwych odcieniach kurtuazji) - a że błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia nie próbują tego ubrać w słowa, to koniec końców nie napisałem nic. O. Bo mogłem (wzorem takiego n.p. Hogi'ego) zacytować co n.p. Gal napisał (i inni; u Hogi'ego źródłem natchnienia i krynicą był Intak) i dopisać pod spodem "takie to pikne, że aż musiałem zacytować, hej". A przecież kuń, jaki jest, każdy widzi - a jak kto nie widzi, to i nie ma po co ślepemu o kolorach gadać. Znaczy, przestrzenie aksjologiczne stają się ekstremalnie rozbieżne, albo przynajmniej ekscesywnie zdyferencjonowane, jak by kto nie łapał OCB. A zajrzałem raz pierwszy na to forum namówiony do tego (podstępnie, bo jakże by inaczej) przez Mamuśkę - no i już tak zostało (znaczy, ja zostałem). I -jaki piękny synchron akauzalny, powiedziałby Jung- piszę to właśnie pod postem Waldka, w temacie, od którego swoją bytność tu zacząłem... :roll: Ale, do rzeczy: Forum się zmieniało, dochodzili nowi użytkownicy - jedni lepsi, inni (tych zawsze więcej) ...jakby trochę mniej lepsi. Ale "jakoś" to działało, "jakiś" klimat - specyficzny, i "urokliwy" to Forum miało. Ale, jak to mówią, nie ma tego złego, co by nam nie wyszło - najpierw była Wurcfan/ 4t***o-afera, potem była Hubeeert-afera, potem Subaryto(?)-afera, WiS-afera... No cóż - Dyrekcja miała prawo poczuć się, ehem, lekko poirytowana działaniami piątej kolumny z czwórką w nazwie. Miała prawo dowolnie wybierać sobie modów i ustanawiać reguły. Miała prawo zechcieć pozbyć się warchołów i innego elementu psującego imydż marki (bo to raczej -czyli chęć zapobieżenia zjechaniu tegoż w okolice "BMW, Polska/ Subaru, UK", niż chęć "promocji" marki poprzez Forum- było, jak sądzę, powodem walki z pewnymi zachowaniami / osobnikami tutaj). Miała też prawo Dyrekcja wywalić WiSa na zbity pysk bez wyjaśniania "za co" (siła agrumentu, czyli argument siły - lecz tu uczciwie muszę zauważyć, że po kilku polemikach z rzeczonym, częściowo przynajmniej, rację argumentom Dyrekcji przyznaję - w sensie, że wspomniany często prowadzi polemikę nie tyle by dojść do jakieś "prawdy obiektywnej", tylko trochę jak... ee... polityk? - tak "żeby moje było na wierzchu i słowo ostatnie", by hook or by crook.) To wszystko Dyrekcja miała święte prawo zrobić. Ale też nie musiała. A przede wszystkim mogła zrobić to nieco inaczej - z poszanowaniem ("z większym poszanowaniem, bo przecież poszanowanie ma...", że tak sparafrazuję KaOwca) dla forumowiczów - ich podmiotowości i inteligencji. No i wprowadzenie konieczności logowania się do "organizacyjnego" (i innych) - ? (Dulska wprawdzie z Krakowa była, ale to jeszcze nie oblig ani nowa świecka tradycja...) Niektórzy poczuli się rozwojem wypadków obrażeni, inni oburzeni, jeszcze niektórym "się odechciało". ("Rynce i spodnie opadły" - m. innymi mnie. Do dziś pamiętam post, w którym Krebelka, niczym nie sprowokowana, przywaliła knajacko "po wyglądzie" barbie - a Pumex, w cywilu partner Krebelki, obsztorcował OBIE panie... Pomyślałem wtedy, "czas się zbierać, panowie" - Beam me up, Scotty...) Wspomniany incydent NIE JEST (nie był), naturalnie, sednem ówczesnego "problemu" - aczkolwiek jest on, w moim odczuciu, bardzo dla tamtych wydarzeń symtomatyczny. A poza tym, z różnych względów, szczególnie zapadł mi w pamięć - powiedzmy, taka "kropla", jedna z tych wielu, które w końcu przelewają czarę - i dlatego się tu pojawił. Moje odczucia "zasadniczo i w większości" pokrywają się z galowymi - tak tymi wyrażonymi dyplomatycznie tutaj, jak i tymi opisanymi "kierdlem owiec strzyżnych i właścicielem prądu serwerowego" na Kresce - więc jak kto chce je poznać, to wie gdzie szukać. (Znowu, odwołując się do powiedzenia o strzelaniu we własną stopę, wyszło trochę tak, jakby Dyrekcja pozbyła się grzybicy stóp poprzez zlanie ich stężonym kwasem solnym - pomogło, grzyb zniknął (i to szybko) - ale czy naprawdę nie dało się inaczej? Tak trochę, ehem, "bez kwasu i złych emocji"?) Pytanie retoryczne, i trochę już "po czasie" (chociaż, z drugiej strony, w tym wątku... ) Nie piszę tego wszystkiego, żeby się wyżalać i gorzkie smarki komukolwiek w mankiet wycierać - ot, spowodowany wspomnianym na wstępie mailem zajrzałem, i "tak mię naszło". Czemu? A bo ja wiem...? (znalazca odpowiedzi będzie wynagrodzony... w niebiesiech, być może. Don't hold your breath, though.). Tak czy siak: skoro nie ma już wątku "Tu się żegnamy", to korzystając z okazji wiecznej nieaktualności wątku niniejszego pozwalam sobie wrócić do sprawy dawno już nieaktualnej (wystarczająco nieaktualnej chyba, jak na potrzeby tego wątku - ?) i... ... się pożegnać "formalnie". Wszystkim moim szanownym (i pozostałym) bywszym interlokutorom dziękuję. Miło było (choć nie zawsze); czasem mądrze, czasem nie. Raz z witzem, raz złośliwie, czasem na serio. (Bywało też "na trzeźwo", ale ten aspekt dyskretnie przemilczę... 8) ) Parę kilo literek tu zostawiłem - i mam nadzieję cichą, że niektóre chociaż się przydadzą komuś do czegoś. I to może nawet bez recyklingu. Zatem, jak rzekłem: CZEŚĆ CHŁOPAKI (I DZIEWCZYNY)!! PS: "Powiadom mnie gdy ktoś odpowie" jest WYŁĄCZONE. Jeśli komuś zależy żeby się ze mną skontaktować i przekazać wyrazy (miłe, i pozostałe) to sugeruję PW albo email (jak kto zna). Oczywiście, powodowany próżnością zajrzę tu żeby zobaczyć jaki rezonans (jeśli jakikolwiek...) post mój wywoła - ale nie będzie to "zaraz", tylko bardziej tak "baatme" - i raczej incognito. Więc, jeśli komuś zależy, żeby coś mi przekazać, to jak wyżej. Nie "kryguję się" - informuję tylko "jak jest". Bulba! :wink:
  2. Ostatecznie myślę, że chyba mógłbym się być może zgodzić... :wink: M.
  3. ...a nie "rat belt"? Marudzisz, chłopaku... Gugle wyrzuca "Wyniki (...) około 1,220,000 dla zapytania cable tie" - dla "zip tie" nędzne 414 tysiaków... "Pierwsze z brzegu": http://www.nelcoproducts.com/shopping/s ... Cable+Ties. Tera wierzy? pzdr, M. [ Dodano: Sro Lut 20, 2008 5:41 pm ] Dariuszu: w moim poście jest link do słownika z pełnym objaśnieniem - kliknij na niebieskie słowo "słownik". M.
  4. Nie KRYTYKA, a TRYTYTKA. Opaska zaciskowa. Cable tie, po waszemu. Cudowny środek na wszystko - p. słownik (5. definicja "od góry"), M.
  5. Nie za bardzo się kończy. Nie możesz odmówic składania zeznań (a o tym właśnie pisałem), Ależ oczywiście, że możesz - gdybyś nie mógł, nie byłoby kary przewidzianej za niewykonanie owego obowiązku, tylko trzymali by cię, aż nie powiesz... Przepisy obligują cię do zrobienia tego czy tamtego, ale oblig to nie jest przymus absolutny - to tylko oblig. Za odmowę - sankcja (kara). Raz, i tylko raz - nie można karać wielokrotnie za to samo. (Ale "nowe" wezwanie to nie to samo, co "stare" - tu co innego.) Prawda. Wprawdzie "trzecia tischnerowska", ale jednak prawda... A po co ta komplikacja z "ponownym wzywaniem"? Nie wystarczy: - To co, powie pan? - Nie. - No to 250. Pytam jeszcze raz: powie pan? - Nie. - No to pińćset. Jeszcze raz pytam: powie pan? - Nie. - No to następne pińćset. Jeszcze raz pytam: powie pan? - (....) I tak "da capo al fine". Prościej, c'est ne pas? A logika interpretacji przepisu dokładnie taka sama... Czytaj uważnie: "Na świadka (...), który bez usprawiedliwienia nie stawił się na wezwanie uprawnionego organu (...) można nałożyć karę porządkową do 250 złotych, a w razie ponownego niezastosowania się do wezwania do 500 złotych" - co tu jeszcze tłumaczyć? Rzecz dotyczy nie odmowy wykonania czynności dla której się było wezwanym, ale zlania wezwania jako takiego. Dostaję wezwanie, stawiam się, kary za "niestawienie się" nie płacę. Niczego nie odmawiam - składam wyjaśnienia, gdzie stwierdzam, że "nie jestem w stanie wskazać" - za co dostaję mandat z art. 65 KW - bo "na świadka, (...) który (...) bezpodstawnie* odmówił złożenia zeznań (...) można nałożyć karę porządkową do 250 złotych" (ew. sprawa idzie do grodzkiego, jeśli kierownik na fotce jest nadmiernie podobny do zdjęcia w dowodzie/ prawie jazdy wezwanego). Na wezwanie się stawiłem, więc nie nie ma co karać za "niestawienie" (się). Natomiast, jeśli zignorowałbym wezwanie, to za zignorowanie wezwania jest sankcja, o której piszesz (250 zł). Jeśli zignoruję ponowne wezwanie (wzgl. "ponownie zignoruję wezwanie") - to wtedy pińćset, nie ma przebacz. (Po trzecim mogą cię "doprowadzić".) Hłe hłe. Komornik nie jest od tego, by działać "po wyczerpaniu środków" - jak już tow. Wiesław zauważył, "z próżnego i Salamon nie naleje". Komornik jest od egzekucji zaległości, których DOBROWOLNIE strona zobowiązana do ich uiszczenia nie chce uregulować - sam tego nie urodzi ani nie wytrzepie (m.in. dlatego bezdomni czniają mandaty za przejazdy "na gapę"...). pzdr, M. ___________ * Tu widzę furtkę dla prawnika - wszak podaję podstawę odmowy - a przepis nie mówi, że "odmówił, nie mając ku temu podstaw prawnych", a tylko "bezpodstawnie"...
  6. Dalej to pewnie szkieł ma tzw. pełen wkurw i zaczyna kombinować nad sposobem wcielenia w życie porzekadła "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie" ("... i zawisła wielka dupa nad Hawaną" jak dodają niektórzy). Policmajster najprawdopodobniej zaprotokołuje, iż "złożone wyjaśnienia są mało przekonujące i noszą znamiona...", i skieruje sprawę do sądu grodzkiego. Albo, skoro nie ma możliwości ukarania sprawcy wlepi ci mandat z racji tego, że TY, jako właściciel, "ponosisz odpowiedzialność...". (I tutaj widać przewagę świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia, oraz samochodu "firmowego" nad prywatnym... ). Może i będzie to bez sensownej podstawy prawnej, ale i tak wtedy piłka będzie po twojej stronie boiska - i wtedy ty albo ten mandat z całym dobrodziejstwem inwentarza (punkty) przyjmiesz, albo odmówisz jego przyjęcia - a ta druga opcja rodzi automatyczny skutek w postaci skierowania sprawy do sądu grodzkiego. Czyli, "jak byś się nie obracał, dupa zawsze z tyłu". Na wyspach Bergamutach podobno jest kot w butach i słoń z trąbami dwiema... ...i tylko wysp tych nie ma. Tak, ale to jeszcze nie wyłącza kwestii twojej "odpowiedzialności jako właściciela". Tzn. teoretyczne to może i wyłącza, ale praktycznie to policmajstrowie nasi dość "elastycznie" podchodzą do kwestii tego, co im wolno a co nie - a "jak chce się psa uderzyć to kij zawsze się znajdzie" (choć tutaj może bardziej by pasowało "jak nie kijem go, to pałką"... ). Ale to tylko takie moje "ale". Pomysł, w sumie, uważam za ciekawy - pytanie, czy ktoś to już przerabiał? Albo zna kogoś, kto to robił, i WIE jak to się je? pzdr, M.
  7. To niestety nie jest prawdą. Prawo do odmowy składania zeznań, o którym napisałeś, ma zastosowanie tylko w postępowaniu karnym a to o czym tu mówimy jest postępowaniem w sprawach o wykroczenia :???: Oj. W postępowaniu w sprawie o wykroczenie nie ma to "zastosowania"? A prostym polskim, jak to będzie? Ja wiem, że postępowanie karne to nie to samo co "wykroczeniówka". Ale różnica jest tylko taka, że za "odmowę" w karnym nic "dalej" nie grozi, a w wykroczeniowym to można jeszcze kijkiem w postaci sądu grodzkiego (= ew. wpisanie do rejestru wykroczeń) postraszyć. Ale i tak na tym temat się kończy... Odwróćmy problem: Nie chcę się przyznać, nie pamiętam, nie chcę obciążyć bliskiej osoby. Jak, realnie, policmajster zza biurka jest w stanie SKUTECZNIE ZMUSIĆ mnie do przyznania się/ pamiętania/ obciążenia kogoś? Nu? pzdr, M.
  8. Suma Sumarum sianem się nie wykręcisz. Znaczy, na nodze od taboretu posadzą, dopóki ci rura nie zmięknie? Kolego Kwiecisty: "sianem się wykręcić", to tyle co "wykpić się z tematu" - tutaj nijak wykręcania sianem nie ma: albo mówisz szczerze jak na świnty spowiedzi, albo idziesz w zaparte. W tym drugim przypadku konsekwencją jest mandat lub (?) skierowanie sprawy do sądu grodzkiego. A Ty co najwyżej możesz dać se siana... i się przyznać bez bicia. M.
  9. ...and kicking? Być może mógłbym się zgodzić... M.
  10. Obawiam się, iż myślę, że wątpię. Choć wolałbym nie. M.
  11. Cześć chłopaki! (I dziewczyny tyż.) Fajny wątek. Coś mnie się przypomniało w związku á propos: Living is easy with eyes closed, misunderstanding all you see. It's getting hard to be someone but it all works out. It doesn't matter much to me. M. PS: Interpretacja powyższego wpisu dowolna, podług uważania. Objaśnień nie będzie.
  12. Precisamente, amigo. Z autopsji sprzedkilkudniowej: Samochód zarejestrowany "na firmę", twarz kierownika mało wyraźna na zdjęciu (na jego szczęście; fotka zrobiona w lipcu 2007, w innym mieście w Polsce). "W zależności od okoliczności" policja albo wysyła fotkę "do kadr" (duże firmy, gdzie nikt najemnego niewolnika kryć nie będzie) lub (w przypadku firm malych) "tędy owędy" próbuje ustalić parametry kierownika - n.p. dzwoniąc do firmy lub typując "głównego użytkownika" na podstawie dotychczasowego rejestru wykroczeń ("punktacji"). (Zasada jest taka, że jeśli 100%, lub prawie 100% zarejestrowanych dotychczas wykroczeń/ punktów na tym samochodzie zostało popełnionych przez jedną osobę, to najprawdopodobniej i to wykroczenie jest jego zasługą.) Jak inni już napisali, wezwany ma, i owszem, obowiązek wskazania sprawcy - ale nie oznacza to, że delikwenta nie puszczą dopóki nie wskaże. Jeśli wezwany odmawia, wówczas jest karany mandatem z art. 65 KW ( http://karne.pl/wykroczenia.html ). W moim przypadku było to dwieście złotych (da się przeżyć) i zero punktów (uffff.... :cool: ) - no bo za "niewskazanie" punktów nie ma. Ale jest jeszcze drugie "ale": otóż, tutaj wiele zależy od tego z drugiej strony biurka - jak będziemy rżnąć głupa na bezczelnego (i/ lub zdjęcie nie będzie pozostawiać wątpliwości), to (o ile dobrze zapamiętałem wywód mojego interlokutora) sprawa może trafić do sądu grodzkiego. (Mój rozmówca był akurat wyjątkowo sesnsowny i "życiowy" - sam chyba uważał, że ograniczenie do 50km/h na trzypasmówce to spore przegięcie, a 80km/h w dzień przy dobrych warunkach żadnym piraceniem nie jest.) Osoba wezwana w charakterze świadka może nie pamiętać - można tak powiedzieć to zamyka sprawę (tj. zamyka pytanie o tożsamość sprawcy na tym etapie postępowania - nie ma "obowiązku pamiętania"). Może też, jako świadek, powiedzieć, że nie musi świadczyć przeciwko sobie ani najbliższym członkom rodziny / osobom bliskim. Tak więc, to JEST WYTŁUMACZENIEM, i to całkiem logicznym. NIE JEST to jednak USPRAWIEDLIWIENIEM (czyli "nieobecny usprawiedliwony") - choć może być uznane za "okolicznością łagodzącą". Inaczej, prawo nakłada na wezanego jakiś obowiązek, i jednocześnie ustala jakieś sankcje za jego niewypełnienie - a do tego "na widelcu" należy decyzja, która opcja jest dotkliwsza, i w związku z tym jaki wariant ostatecznej wersji prawdy wybrać. No ale tyle, w którą stronę mordochwyt ma ryjek wycelowany, to chyba widać, co? :?: :cool: pzdr, M.
  13. Maruda

    Lotnictwo

    http://en.wikipedia.org/wiki/Purkinje_effect : Under conditions where it is desirable to have both [vision] systems [photopic & scotopic] active, red lights provide a solution. Submarines are dimly lit to conserve energy, but the bridge must be lit to allow crew members to read instrument panels. By using red lights, the cones can receive enough light to provide photopic vision (namely the high-acuity vision required for reading). Because the rods do not respond to long-wavelength light, however, the crew member remains dark adapted. If the crew member left the bridge for some dimly lit part of the ship, rather than being functionally blind (as would be the case had the bridge been illuminated by full spectrum light), the scotopic system is fully dark adapted and able to provide high-sensitivity vision. (W polskiej wersji [ http://pl.wikipedia.org/wiki/Zjawisko_Purkiniego ] nie ma tego kawałka.) pzdr, M.
  14. nie no, co ty? o tej porze? już dawno śpią...
  15. Maruda

    :-)

    Tak, dlatego właśnie jakoś mi to nie pasuje do PO. Nie wszyscy zajmujący ważne stanowiska należą do partii politycznych. Przykładów na razie nie podam, ponieważ to są dopiero przymiarki, oficjalnie jeszcze nie było nominacji. Zauważyłeś zapewne, że w tym wątku nie zabierałem głosu, wiele tu zwykłego prostego chamstwa i arogancji. Zatem nic nie insynuuję, napisałem tylko to, co obserwuję i na co się zanosi. Przeczytałem dzisiaj "Żelazo Tuska" Ziemkiewicza (GP z 5 XII, przedruk felietonu wygłoszonego w pr. I. PR). I zastanawiam się: on, ten RAZ, też tak sobie luźno insynuuje? Czy może jednak... ? A jak już o tym, to -oczywiście bez żadnego związku z exposé premiera, obsadami personalnymi (Schetyna - cymes, panie; zupełnie nie wiem, za co macie do niego taką alergię...), pierwszymi decyzjami (mordo ty moja, Ryszard K. wraca do kraju! a wszystkie Ryśki to fajne chłopaki, nie!? - że już o podatku liniowym, co to będzie na pewno, ale może kiedyś, nie wspomnę)- się pozwolę zapytać: 1. Dalej się cieszymy? 2. Dalej się cieszymy, ale tak jakby bardziej ...yy, dialektycznie? 3. Ja czegoś znowu nie rozumiem? Nawiasem mówiąc, szukając tekstu owego wspomnianego na wstępie felietonu RAZa po guglu (co by go podlinkować, ale nie znalazłem) natknąłem się na wypowiedź pewnego internauty. Oszołom jakiś, pewnie propaganda PiSu mu mózg zżarła, se pomyślałem. Ale on, ten internauta, z Hameryki jest. No i znowu mam problem... No bo Premier z korupcją będzie walczył, że hej. I nawet CBA powiększy. Znaczy, dołoży mu zadań, ale w trosce o kontrolę biurokracji to już etatów jakby mniej. Stawiam dolary przeciw orzechom, że pierwsze przepisy "korupcjogenne", które "polecą" będą, dziwnym trafem... Nie, niczego nie będę insynuował. Będzie dobrze. Wszystkim. Jednym bardziej, innym też kiedyś. pzdr, M. PS: Ja zawsze chciałem być złym prorokiem, ale mi to się w ogóle mało co w życiu udaje. PS 2: Ech, ta skleroza. Zapomniałem do grona Wielkich Insynuatorów doliczyć Dorna i jego "pięć wypłat" (pełen tekst tutaj). Najmocniej przepraszam.
  16. Maruda

    :-)

    Dla mnie to dokładnie te same metody, te same obsesje, to samo korzystanie z frustracji nieszcześcia ludzi. No i tu, widać, różnimy się w poglądach diametralnie. Ale, masz prawo oceniać po swojemu - nikt cię za to do KL nie zamknie (jak w III Rzeszy). Może i pasują do Julii bardziej. Zobaczymy jak koledzy Julii pomogą jej w realizacji zadania naprawy. Podziel się - może przekonasz? (Czy może jednak powinienem wierzyć na słowo?) A Wałęsa miał Wachowskiego, nie intuicję. Ja też nie wiem. PO było za - może oni wiedzą?
  17. Maruda

    :-)

    Nie biorę, wiem, jakiej długości są. Nie chce, niech nie je. Przymusu nie ma. Ja nie jestem z pokolenia MTV. M.
  18. Maruda

    :-)

    Odpowiem tylko na to bo mam wrażenie, że na resztę nie ma sensu. Ja poparłem PO bo dla wielu powodów jest to moim zdaniem wybór cywilizacyjny i ogrom nej doniosłości. To jakby wbierać między Republiką Weimarską i III Rzeszą. Również, Kuba, mam wrażenie że TAKA dyskusja, z TAKIMI porównaniami, jest bez sensu. Porównanie "IV RP" (czy jak to chcą tam nazywać ją inni) z III Rzeszą jest bez sensu - a w takim tonie (Kaczory to wszelkie zło, hańba, pośmiewisko, nieszczęcie - i w ogóle największa tragedia jaka spotkała Polskę od czasu rozbiorów dzielnicowych) jest większość tutejszych wypowiedzi. I o to się głównie rozchodzi. Nie dokonali cudu, coś tam spieprzyli, coś zrobili. Można się spierać o bilans strat i zysków, zaniedbań i dokonań, merytorycznie i spokojnie (w miarę chociaż) - ale uważać, że IV RP to jak III Rzesza ?! @ Fido: Nie, nie bije ze mnie gorycz. Jestem -nie ukrywam- rozczarowany trochę wynikiem wyborów, bo wreszcie -wydawało się- udało się Jędrusia i jego dużynę ustawić do kąta - i będzie chwila spokoju, i czas na dokończenie zaczętych działań. A tu - zonk. Przerażony to będę, jak się PO zaliansuje z Centrozlewem - a pamiętam, że Tusk unikał odpowiedzi na to pytanie jak diabeł święconej wody. A i teraz jeszcze milczy na temat koalicji z PSL - więc niepokój jakby pewien mam. Obym martwił się na próżno... @ Przemeq: Odpowiedzi, rozumiem, nie będzie. @ Pumex Będzie w osobnym poście. @ Gal: Znaczy... dziękuję Do reszty: Ja kładę lachę - nie chce mi się dyskusji "w takim stylu" prowadzić. Zresztą, ja jestem oszołom i mam mózg wyżarty przez propagandę PiSu - więc zaoszczędzę wam swych dalszych wynurzeń. Nie będę was zmuszał do rzucania swych pereł przed wieprze takie jak ja... Ale napiszcie Ziemkiewiczowi czy Rybińskiemu, że są oszołomy i fanatycy. Napiszcie to Galowi, który też twierdził, że wokół Kaczorów trwa(ła) rozpętana medialna hucpa. WiSowi, który sam kiedyś napisał, że "co do towarzystwa z PO to nie mam żadnych złudzeń" (a w tym wątku napisał, że "się martwi" - bo teraz Donaldu przyjdzie pokazać, co są warte jego obietnice) - niemniej "ma nadzieję" (ja też - mimo wszystko...). Powiedzcie Marcinkiewiczowi, że jest oszołom i apologeta PiS (jak by akurat miał ich za co personalnie lubić...) : SYNTEZA PROGRAMÓW: Zaletą koalicji PO-PiS jest synteza programów obu partii. PiS to przede wszystkim naprawa państwa, tworzenie jego siły i siły państwowych służb, oczyszczanie z korupcji, niejasnych powiązań pomiędzy gospodarką i polityką, czy administracją. PO to przede wszystkim reformy gospodarcze, naprawa finansów publicznych, zmniejszenie obciążeń podatkowych, odbiurokratyzowanie gospodarki, lepsza współpraca z polskim biznesem. Tak, jak PiS może dobrze zmodyfikować program gospodarczy platformy, dodając szczyptę solidaryzmu, tak platforma może usprawnić naprawę i tworzenie siły państwa w wydaniu PiS i wprowadzić niezbędną kontrolę" - argumentuje były premier. NOWA POLITYKA EUROPEJSKA Przeważnie dobry kierunek polityki europejskiej Kaczyńskiego, lepiej i nowocześniej wykonywany wspólnymi siłami obu partii, przyniesie dobre efekty dla Polski. (...) (WPROST, 28 X 2007) Głupi ten Kaziu, nie? A jak już prasówka... Ryba w dzisiejszym Dzienniku: Rację mają ci komentatorzy, którzy nieco deprecjonując sens tych wyborów, określają je jako plebiscyt. Za albo przeciw Kaczyńskim. Taki sens nadała wyborom część mediów. Zwycięstwo Tuska nad Jarosławem Kaczyńskim można w tym układzie uznać jedynie za sukces personalny. Nie jest nawet prawdą, że był to triumf III RP nad IV RP. Nieboszczycy rzadko odnoszą triumfy, w polityce raczej nigdy. III RP jest jednak martwa, a nawet, wbrew złudzeniom żałobników, przebita osinowym kołkiem. Ogłoszenie przez Aleksandra Kwaśniewskiego śmierci IV RP było natomiast przedwczesne. IV RP to są instytucje życia publicznego, których ta trzecia nie znała - zinstytucjonalizowana walka z korupcją, uporządkowana powszechna lustracja, zaostrzenie odpowiedzialności karnej za najgroźniejsze przestępstwa, usprawnienie działalności sądów. Nie sądzę, aby PO z któregoś z tych instrumentów zrezygnowała. IV RP to także umocnienie międzynarodowej pozycji Polski wbrew twierdzeniom tych wszystkich, którzy za dowód siły uznają wyłącznie protekcyjne poklepywanie po plecach i zdawkowe pochwały. Z tego PO także, łącznie z przedłużoną Niceą i Joanniną będzie korzystać. Jeśli zaś jest partią liberalną, także w ekonomicznym znaczeniu tego pojęcia, to musi zaakceptować również zgłoszone przez PiS votum separatum wobec Karty Praw Podstawowych. Być może z innych powodów, niż zrobił to prezydent Kaczyński, nie obyczajowych, ale właśnie gospodarczych. Tamże: Bolecki: To nie kryzys demokracji, tylko jej sukces Nie wiemy, co ostatecznie przyniosą nam zakończone wybory parlamentarne. Z którym ugrupowaniem Platforma Obywatelska stworzy rząd, a które znajdzie się w opozycji. Ale jednego możemy być pewni: partie, które przed poprzednimi wyborami były największym zagrożeniem dla państwa, dziś są całkowicie zmarginalizowane. W ten sposób zrealizowany został postawiony przez Jarosława Kaczyńskiego postulat oczyszczenia polskiej klasy politycznej, a raczej "grupy trzymającej politykę" - pisze w DZIENNIKU historyk literatury Włodzimierz Bolecki. (...) Komentatorzy polityczni załamujący dziś ręce nad kryzysem demokracji i porażką rządu, czego dowodzić mają wcześniejsze wybory, zapominają jednak, że na kilka miesięcy przed głosowaniem w 2005 roku Samoobrona we wszystkich przedwyborczych sondażach miała powyżej 30 proc. poparcia. Czyli po patologicznych rządach SLD to właśnie partia Andrzeja Leppera, posługującego się rewolucyjną retoryką, uważana była przez wielu wyborców za ugrupowanie, które może naprawdę zreformować Polskę. (...) Okazuje się, że w trakcie rządów PiS, dwa lata temu zmuszonego do koalicyjnej współpracy z partiami Leppera i Giertycha, wyborcy zrozumieli, że te dwie partie nie są żadną gwarancją głębokich reform w Polsce i że dają je Polakom tylko dwie partie: PiS i PO. Mówiąc inaczej, dwa lata temu projekt IV RP dla wielu wyborców był niejasny. Odsunięto wówczas od władzy SLD, ale wyborcy nadal nie wiedzieli, które z partii naprawdę chcą reform. Dlatego też oddali tak dużo głosów na Samoobronę i LPR. Teraz ten wyborczy kontrakt z 2005 r. został wycofany. Jest to historyczna zmiana. Dzięki temu w nowym Sejmie po raz pierwszy od wielu lat znajdą się partie nieskrępowane zachowaniami politycznymi i siłą liczby posłów Samoobrony i LPR. Będzie on więc zdecydowanie lepszą instytucją niż Sejmy poprzednich kadencji. Parlament, w którym zdecydowaną większość uzyskały PiS i PO i w którym dawny elektorat Leppera i Giertycha będzie miał swoją reprezentację w PiS lub w innych partiach, uważam za zasadniczą zmianę na lepsze w polskiej demokracji. I osobisty sukces Jarosława Kaczyńskiego jako polityka. 2007-10-22 01:26 Karnowski: PO nauczyła się wygrywać Dwa zdania wypowiedziane przez Donalda Tuska zostaną mi po tej kampanii na długo w pamięci. Pierwsze to rzucone do Jarosława Kaczyńskiego w bezpośredniej debacie pytanie: "Czy Pan wie, o ile zdrożały jabłka?". I drugie zdanie, obietnica z klipu wyborczego: "Już wkrótce leczyć nas będą dobrze zarabiający lekarze" - pisze w DZIENNIKU Michał Karnowski. Te jabłka, które rzeczywiście bardzo zdrożały, ale nie tyle z powodu zaniedbań rządu co mocnych, wiosennych przymrozków, i to nieweryfikowalne podkreślenie "już wkrótce" najlepiej pokazują arsenał , jakiego używała w tej bitwie Platforma, jak bardzo się zmieniła od starcia w 2005 roku. Z jaką konsekwencją wdrażała w życie zasadę sformułowaną przez jednego z jej sztabowców, który przekonywał, iż "urwie łeb każdemu, kto choć raz wspomni o kosztownych reformach i nieuniknionych cięciach". Nie wiem, czy ktokolwiek stracił głowę, ale wątki oszczędnościowe zniknęły z retoryki PO na dobre. Zamiast tego sporo haseł, które z powodzeniem mogłoby wykorzystać także Prawo i Sprawiedliwość, jak choćby "By żyło się lepiej" z dodanym w pewnym momencie zapewnieniem: "Wszystkim!". Rzepa, Premier i prezydent - tandem z przyszłością Marek Magierowski 22-10-2007 Zaczynamy okres cohabitation. To trudne słowo, wymawiane z francuska brzmi miło, wymawiane po polsku drażni ucho. Większość komentatorów spodziewa się takiej właśnie chropowatej kohabitacji między (prawdopodobnym) premierem Tuskiem a prezydentem Kaczyńskim. Ja pozwolę sobie na odrobinę optymizmu: przy dobrej woli obu stron taki tandem może działać całkiem sprawnie, szczególnie na arenie międzynarodowej. Na tym polu bilans Lecha Kaczyńskiego wypada korzystnie: udane negocjacje w sprawie traktatu reformującego UE, wywalczenie dla naszego kraju stanowiska stałego rzecznika przy Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, zmiana nastawienia przywódców Unii do ekspansji Rosji to namacalne sukcesy, których nie zniweczy nawet seria niefortunnych wypowiedzi pani minister Fotygi. Czy polityka europejska pod wodzą PO wyglądałaby inaczej? Gdy przyjrzeć się bliżej poglądom i działalności Jacka Saryusza-Wolskiego, jednego z kandydatów na szefa MSZ, można wierzyć, że cele polskiej dyplomacji pozostałyby niezmienne, choć zapewne styl byłby łagodniejszy. Przy wielu zastrzeżeniach, jakie można mieć do PiS-owskiej polityki zagranicznej, nie ma wątpliwości, że Polska stała się jednym z głównych graczy na unijnej scenie. Z tej pozycji Tuskowi łatwiej będzie choćby ocieplać stosunki z Berlinem, unikając jednocześnie podejrzeń o nadmierną “proniemieckość”. M. PS: Kto nie chce, niech nie czyta. Niby mogłem powiedzieć wcześniej, ale to chyba oczywiste, nie?
  19. Maruda

    :-)

    Rozumiem że wszystko co się nie zgadza z Twoja opinią to jest "fakt prasowy" wobec Twoich faktów, jakich? Objawionych??? Nie. Wywiadów w innych mediach chociażby. 1. Opinia Twojego przyjaciela jest jego opinią, nie moją. 2. Czy popełnię nietakt, pytając się o sympatie polityczne Twojego przyjaciela? Jak prawnik i minister sprawiedliwości co i rusz łamie ducha, a może i literę konstytucji RP i zachowuje się dokładnie jak stalinowski prokurator to ja przepraszam, ale trzeba dać mu szansę - może chociaż mówi dobrze? Ale też nie. Pisałeś coś o pokrętnej logice... Nie napisałem że Ziobro jest git. Napisałem co myślę o ocenianiu ministra przez pryzmat jego dykcji. Tak, czy nie? "Dokładnie jak stalinowski prokurator" - ? Bez komentarza... A mi zarzucają, że Bartoszewskiego z Kwachem w jednym szeregu... :roll: A na straży Konstytucji stoi TK, fakt. Chłopaki pokazali, co potrafią. bez dwóch zdań, a jak. Możesz podać jakieś przykłady? Link, coś? jeszcze wcześniej :wink: Ja nie marzę - żyłem przez ostatnie dwa lata w cywilizacji. Pewnie, na górze ktoś coś tam powidział, gazety robiły larum - zwykła rzecz, jak w cywilizacji. Co jakiś czas czytałem newsy na necie - BBC News, onet, wp, Gazeta Polska, NCz!, czasem Dziennik czy nawet GazWyb. (Papierowe wydania też kupowałem.) Radio - czasami, PR II. A poza tym normalnie żyłem - nikt mnie nie śledził, nie podsłuchiwał... Rodziny, sąsiadów, znajomych też nie... Syn koleżanki został kilka dni temu aresztowany bo kilka tygodni wcześniej obudził zarzyganego pijaka (żeby ten się zebrał i poszedł do domu), pijak zaczął się awanturować i "wyskoczył z łapami", a znajomek jego kolegi (byli w trójkę) zabrał mu telefon - a pijak potem złożył skargę, potem tamtego znajomka wyhaczyli, a ten powiedział, że był wtedy z tym a tym. Nikt go nie bił, nie zastraszał, nie sadzał na stołku. Powiedzieli co mu grozi (w sądzie) jak będzie kręcił (składał zeznania ostatni) i żeby się zastanowił czy tego chce. Posiedział parę godzin na śledziu, złożył zeznania, wrócił do celi, rano go puścili. Ja czegoś nie rozumiem? Źle widzę rzeczywistość? Az... http://www.forum.subaru.pl/viewtopic.php?p=534897#534897 Czyli, jak ja -mimo wszystko- dla pewnych celów zasadniczych popieram PiS, to jestem be - ale jak Ty robisz "zgniły kompromis" i głosujesz na PO "z obrzydzeniem", to jest OK? To ja chyba czegoś nie rozumiem. A może jednak rozumiem... pzdr, M.
  20. Maruda

    :-)

    Pod hasłami odnowy moralnej, "Prawa i Sprawiedliwosci" z kryminalistami!?!?!? Maruda.... ja Cię proszę. Przecież to się bebechy przewracają. Az, "kryminalistami"? Wiesz jaki jest potoczne znaczenie tego słowa? Niech się wywracają. I nie mów o "odnowie moralnej" - chodziło PRZEDE WSZYSTKIM o naprawę struktur państwa. Bzdura, tak myślą Kaczyńscy przez swoje parcie na władzę. OK, bzdura. PO się wypięła (powodowana głęboką troską o państwo, rzecz jasna), SO jest be. LPR? za mało, AFAIR. To co robimy żeby mieć większość w sejmie? Bo rozumiem, że jakaś inna opcja na realne sprawowanie władzy i realizację celów politycznych jest, skoro "bzdura". No to słucham? Zasadniczo tak bo jego przygotowanie było równie profesjonalne co większość polskich teamów rajdowych. Nie znam się na timach rajdowych, samochody mnie nie interesują, a wyścigi już tym bardziej. Pisałem o ujawnionych w raporcie sprawach. Oczywiście, można twierdzić w nieskończoność "tam nic nie ma!" - czytałem takie opinie publicystów... Sprawy, które w każdym normalnym państwie spowodowałyby trzesięnie ziemi - ale tam nic nie ma, bo było to "nieprofesjonalnie przygotowone"... Up 2 U. Nie mam zamiaru cię do niczego przekonywać. Strasznie sobie wszyscy tą etyką wycierają gębę. Nagle sami eksperci. No... może. Ja tam nie wiem. Ale czy merytorycznie masz coś tu do zarzucenia? czy tylko "pryncypialnie", jak pewien były minister? pzdr, M.
  21. Maruda

    :-)

    Krótko: @Az: Az, nie wciskaj mi dziecka w brzuch. Napisałem, co popieram, i że mam w dupie "fakty prasowe" na temat "kłębka kompleksów i nienawiści" - opinie sobie wyrabiam na podstawie faktów, nie innych opinii. @WRCfan: Wurcuś, ja nie stawiam OMC profesora i OMC magistra: ja stawiam ich pewne (sic!) postępki. Wiesz o tym, że oddzielić można osobę od jej postępków? Jak nie, to Az ci wytłumaczy, albo co bystrzejszy ksiądz. Co do "stawiania Bartoszewskiego w jednej linii z Kwachem": Wurcuś, a gdzie ja to napisałem? Wymieniłem tylko jedny cięgiem kilka pierwszych z brzegu, i tych, co mi bardziej w pamięci utkwiły, wydarzeń. Jakieś porównanie czy odniesie zrobiłem, co by sugerowały że uważam ich "po jednych pieniądzach"? Bo ja - nie zauważyłem. Ale jeśli tak cię to razi, to nie ma sprawy: możesz przenieść to do osobnej linijki, albo nawet do innego zdania. Macie, koledzy modowie, moje przyzwolenie na rozstawienie tych dwóch. Do dzieła. A co do ostatnich popisów Bartoszewskiego... Można mieć zasługi i przez całe życie być porządnym człowiekiem, ale od tego stek bluzgów (choćby jeden tylko!) nie stanie się mową kwiecistą i gładką. (Millera i jego końcówki cytował nie będę... Powiem tylko, że w IV kl. technikum miałem same "4" i "5", i jedną lufę. I nauczyciel powiedział mi, że nie może dać mi "5" na koniec roku, choćby chciał - "bo na bardzo dobrą oceną zasługuje tylko uczeń bardzo dobry, a ty miałeś dwóję - jedną, ale miałeś". Zgodziłem się z nim.) Opinię n.t. polityki zagranicznej Bartoszewskiego (nie: na temat Bartoszewskiego, nie: na temat CAŁEGO dorobku jego życia) zamieściłem wyżej. @Michael: Nie zaskakuje mnie to - wszak głosowałeś na Centrozlew, o ile dobrze pamiętam? I jeszcze jedno: ja nie napisałem "menty" (ani "mendy", czy "męty" - bo słowa "menty" nie znam) - to twoja interpretacja. O to, że nawet, jak się w naszym gronie trafi czarna owca (BTW, Kaczmarek to kto? trochę życiorysu tego pana? jak się znalazł a rządzie, za czyim poparciem?) to nie zamiatamy pod dywan, ale wyrzucamy ją ze stada (i przykładnie karamy). Tiepier paniał? No to tera ja: OCB? @ Filip Cz.: Nie wnikam czy IV jest wycieraniem, czy nie. Obie strony sceny politycznej zaakceptowały taki podział, i dlatego tak napisałem. Niezależnie od "wycierania czy nie" jest dosyć istotna cezura, którą jest różnica nt. rozumienia roli państwa i na jakich fundamentach powinno być ono oparte - i jego suwerenności. Celowo nei mówię o "realizacji", a o "rozumieniu". Dyskusji n.t. wyższości jednej opcjinad drugą nie chcę tu prowadzić. Co do polskiego: a Wałęsa ci nie przeszkadzał? Mnie wali, czy Ziobro mówi wziełem czy wzionem. Przeszkadzałoby mi gdyby tak mówił prof. Miodek. (hłe, hłe, BTW.... ) Dla jasności: "od polskiego" jest filolog. Monister jest od czego innego. Nie zwykłem oceniać jego pracy po tym, czy poprawnie wymawia zgłoski nosowe (ani czy potrafi poprawnie wymówić "chój(ak)" (miękkie "ha", "okrągłe" "u")). @ Ken Taczdis: cześć jak czołg M.
  22. Maruda

    :-)

    Konkretnie poprosze o podanie ilosci oddanych mieszkan przez ostatnie 3-4 lata. Nie wiesz? to ja Ci podam dane ze strony GUS (www.stat.gov.pl) 2004: 108060 2005: 114391 2006: 114164 2007: 73867 - dane za 8 miesiecy. Liczac z proporsji wychodzi na 12 miesiecy 110.800. To sa konkrety, a nie propaganda sukcesu. To są ilości ODDANYCH mieszkań. A ile się buduje? Oczywiście, że trzy miliony mieszkań to była kampania wyborcza (dodatkowo przy założeniu, że mamy wolne ręce w rządzeniu) - ale to i tak dużo skromniej niż "druga Irlandia", prawda? :cool: A -chociażby droga Poznań - Kurnik? A inne drogi krajowe i w miastach - nie wydaje ci się, że jednak "coś tu drgło"? I skoro powołujesz się (poniżej) na "cykle gospodarcze" to ja ci powiem: a słyszałeś coś o "cyklu inwestycyjnym"? Zwłaszcza w przypadku takich rzeczy jak drogi? (zamówienia, przetargi, rozstrzygnięcia, zażalenia, protesty ekologów/ okolicznych mieszkańców, i inne). Czy wcześniejsze przepisy regulujące proces inwestycyjny w przypadku nowych dróg Kaczory uchwaliły? A nową "specustawę" to może SLD przygotowało? Czy uważasz, że nam bardziej potrzeba sieci autostrad, czy sieci dobrych dróg krajowych? Szymon, co ty pitolisz? Mówisz o poprawieniu bezpieczeństwa obywateli przed przestępcami pospolitymi, czy o radarach? Jeżdżę tak samo jak ty, i jakoś nie zauważyłem niesamowicie większej ilości fotoradarów. A dlaczego jest "od groma wakatów w policji"? Kaczory też to sprawiły, czy wieloletnie zaniedbania - tak inwestycyjne, jak i te, które degradowały rolę policjanta ze SŁUŻBY PAŃSTWOWEJ i służenia społeczeństwu do służenia komendantowi i jego kolesiom. Cała kadra policyjna - to też z Kaczego nadania? Nie, to prawa rynku, panie bankowiec. Rośnie popyt szybciej niż podaż, to i ceny rosną. (Susza w Azji Płd-Wsch się kłania...) Maruda - bez urazy - poczytaj podstawowe podreczniki od ekonomii - a dokladniej o cyklu koniunkturalnym i jego dlugosci. Moze przestaniesz farmazonic o sukcesie gospodarczym PiSu - bo ewidentnie jechali na fali zapoczatkowanej nieco wczesniej. W razie czego sluze historycznymi wskaznikami z Reutersa - osoba, ktora ma opanowana analize techniczna chocby na minimalnym poziomie latwo wyczyta z tego ksztaltowanie sie cyklu - miejsca gdzie sie zaczal i jak rosl i nie bedzie tluc wyborczej demagogii. Wiem, że jest coś takiego jak "cykl gospodarczy" - podobnie jak cykl inwestycyjny, czy wymiany kadr w służbach. Nie twierdzę, że sukces gospodarczy jest wyłącznym udziałem PiSu, ale -jako bankowiec- przyznasz chyba, że coś takiego jak "klimat gospodarczy" (takie coś, co przyciąga inwestycje, lub je odpycha) też istnieje? I że jednym z najbardziej istotnych czynników owego klimatu jest tzw. przejrzystość reguł, przewidywalność, i inne takie? Pamiętasz "takiego jednego z Toyoty"? Chcesz powiedzieć, że nie było zwiększenia inwestycji zagranicznych w ciągu ostatnich dwóch lat? I że nie ma to wpływu na gospodarkę kraju? ...o której nic nie wiem, przede wszystkim. A tych ludzi nie było stać na tą lodówkę, bo... Kaczory? Czy może jednak poprzednia ekipa? (Cykle się kłaniają...). I mylisz się, mówiąc, że Kaczory "odstrzeliły" tych ludzi. Oni wyjechali, bo pojawiła się możliwość - otworzyły się rynki pracy na Zachodzie - bez tego by dalej tu tkwili. Większość tych co wyjechała była w stanie zakupić starą lodówkę - zobacz ile kosztują używane lodówki na Allegro, a jaki jest koszt wyjazdu i "zaczepienia się" gdzieś. Wielu z tych ludzi to czysta emigracja ekonomiczna, ale nie wciskaj mi kitu, że Kaczory odpowiadają za marazm gospodarczy w którym ci ludzie tkwili przez te wszystkie lata przed dojściem Kaczek do władzy! Wyjechali, bo otworzyły się rynki pracy a GB i Irlandii, i chcieli się dorobić - nawet jeśli liczyli na poprawę sytuacji w kraju to wielu z nich nie chciało lub nie mogło czekać. Pojawiła się okazja - to wyjechali. Wielu z nich po prostu uwierzyło bezkrytyczne we wszystko, co media mówiły, i znajomi powtarzali (instynkt stadny -"bandwagon"- to cholernie silna rzecz - podobnie jak lęk przed ostracyzmem). Ale wielu było też takich, którzy po prostu WYJECHALI DO ŚWIATA PRZEJRZYSTYCH REGUŁ. Gdzie nie liczą się znojomości, dojścia i koterie, a po prostu włąsna praca i jej wyniki. Gdzie policja nie czai się z radarami po krzakach, ale na ofertę łapówy wyciąga kajdanki i "kończą się żarty". (BTW: pamiętasz, kto powiedział suszarkowym "won z krzaków - macie dbać o bezpieczeństwo na drogach, nie nabijać chore statystyki"? Bo ja nie pamiętam, ale może ty mi przypomnisz?) Krótko mówiąc, to są ludzie, którzy zagłosowali nogami przeciw Rywinlandowi i III RP Kulczyka i Kwacha (w takiej właśnie kolejności). A bajki, że "2 miliony wyjechało bo Kaczki doszły do władzy - i strach przed kaczyzmem ludzi wygnał" to możesz świniom w rzeźni opowiadać. (Albo czytelnikom Wybiórczej.) Szymonie: widzisz już ten tłok na lotniskach w Londynie i Dublinie? I te tłumy wracające do Polski? Bo ja nie, i jakoś się nie spodziewam. (A powinni, jeśli cała ta emigracja to tylko z powodu kaczek...) Raczej spodziewam się, że po pół roku (maksymalnie roku) wyjedzie kolejna fala - i będą to ci młodzi, co wczoraj głosowali na PO. Założymy się? Dolary przeciw orzechom stawiam... brak wiekszosci oznacza brak mandatu od wiekszosci spoleczenstwa. Ci, co nie poszli na wybory, powiedzieli: "nam wszystko jedno". Więc powiedziałbym, że był to mandat "in blanco". Wyniki ostatnich wyborów pokazały jasno, że ci, którym zależało, woleli PiS od PO. Natomiast pisząc o rządzie większościowym miałem na myśli brak większości sejmowej koniecznej do "przepchnięcia" ustaw. I stąd potrzeba zawarcia koalicji - to chyba jasne? Coś sobie przeczysz. Jeśli "PO wybrało opozycję", to znaczy, że tak naprawdę nie zostawili PiS żadnego realnego wyboru, prawda? Jeśli musisz się związać z jakimś ugrupowaniem żeby móc rządzić (i realizować to, co chcesz zrobić i/lub obiecałeś wyborcom) i jedno ugrupowanie mówi "wała!", to co ci pozostaje? Pat, ponowne wybory - które zapewne znowu przyniosą rozstrzygnięcie patowe? Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma - znasz to porzekadło? Nie cieszył mnie sojusz z Samoobroną, ale też nie Kaczory tą partię wybierały do Sejmu, prawda? (A kto ją stworzył i w jakim celu, to już inna historia.) Masz cele do zrealizowania, a dzielą się ona na ważne, ważniejsze, i mniej ważne. Widzisz, że wszystkich nie zrealizujesz, ale przynajmniej część -te najważniejsze- może ci się udać zrobić z pomocą "wątpliwego etycznie" aliansu. Nie spróbujesz? A co do "pokazania moralności PiS", to ja bym raczej powiedział, że to PO pokazało swoją "odpowiedzialność za losy kraju": "nie dostaniemy jednego z resortów" (zupełnym przypadkiem, naturalnie, był to resort umożliwiający blokowanie procesu lustracyjnego), "to nie wejdziemy do koalicji, i już". Los Polski jest nam bliski, ale stołki jeszcze bliższe? A potem: "to najgorszy budżet, to klęska dla Polski!" - by w kilka tygodni później, po zmontowaniu Begergaci, "OK, przyklepiemy ten budżet, ale zrobicie małe przetasowanie w Sejmie....". Ja może myślę powoli, ale czasami jeszcze myślę. No cóż: brzydko im pachniał. Jak jesteś w sytuacji cokolwiek bez wyboru, to bierzesz co jest, nawet jeśli nie najlepiej pachnie. Zresztą, AFAIR, większość dymu SO zrobiła PO wejściu do koalicji - czy może się mylę? Który to Kaczor powiedział, po zrezygnowaniu z rozwiązania koalicji w kilka miesięcy po wyborach, że to była chyba najgorsza decyzja w moim życiu? Więc nie przyprawiaj teraz gęby Kaczorom, że oni tacy zakochani w SO byli, i w ogóle SO była dla nich cacy. Była złem koniecznym, i gdybyś chciał obiektywnie i rzetelnie poszukać w wypowiedziach Kaczorów (a nie tylkow GazWybie czy tefauenie) to nie raz byś tą informację znalazł. Az nawet kiedyś popełnił tekst o "samozadowolonej świni" - ludzie, czy wy nie widzicie innych barw niż czarna i biała? Czy może tak bardzo boicie się, że jak powiecie coś nie "po linii i na bazie" znajomi was potraktują jak trędowatego oszołoma i fanatyka religijnego? w 1968 polowano na Zydow, teraz na "uklad". Oczywiscie ten uklad byl/jest wszechobecny i tak silny, ze nie udalo sie go znalezc - co dowodzi jego sily... Sądzę że jednak porównanie nagonki z '68 do sytuacji obecnej jest cokolwiek nadużyciem. Masz rację, niczego się nie udało znależć. Rywin kłamał, Oleksy bredził po pijaku, raport o WSI to makulatura... Tak, Szymonie. Masz rację, wszystko było cacy i pięknie w państwie duńskim. Nie było rednaczów "Rycerz" czy innych "Filozofów", nie było Solorza i jego kilku(nastu?) nazwisk, nie było "Bolka", "gazet lub czasopism".... Nic nie było. A widzisz, nie "ludzie" - część ludzi. Ja nie rzygałem, ja się cieszyłem, że wreszcie będzie można iść do sądu po sprawiedliwość, nie po wyrok - i nie będzie trzeba przez półtora roku załatwiać najgłupszej sprawy cywilnej, która powinna skończyć się w miesiąc albo dwa (max!). Cieszyłem się na myśl, że wreszcie rozmaici ludzie umoczeni w kariery za donosik czy inne wysługiwanie się służbom totalitarnym będą musieli napisać: tak, byłem TW. I przestać pieprzyć androny o tym czy tamtym jako AM - czy też opluwać Polskę w PE (jak n.p. drogi Bronisław). Albo napisać "nie, nie byłem" - i potem codziennie rano zastanawiać się: "znaleźli moją teczkę? nie znaleźli?" Nie, to nie jest kwestia "zemsty" czy "chorego zaślepienia". To jest po prostu -w telegraficznym skrócie- kwestia elementarnej etyki, i kwestia niezależności osób podejmujących ważne dla nas wszystkich decyzje. "Prawda was wyzwoli...". Tja... Młodzi ludzie, z ogromnym doświadczeniem życiowym pozwalającym im spokojnie i bez emocji zanalizować sytuację i zrozumieć o co chodzi, zapomniałeś napisać. Szymon: młodzieżówki zawsze były podporą rewolucji. Młodzież (jako ogół, nie "każdy") jest naładowana emocjami, nieskłonna do refleksji, o ciągotach lewicowych (i hipisi będą łysi...) i "naprawiać świat, lubi widzieć rzeczywistość w kategoriach czarno-białych, i jest podatna na sugestię (propagandę). Więc pisanie mi tutaj, że "młodzi ludzie powiedzieli..." to wybacz, ale ja potraktuję ciepłym... PiSem, powiedzmy. Co do "taniego państwa" - są pewne wydatki, nośne medialnie (jak n.p. wydatki na kancelarię premiera, samoloty dla rządu, posady dla znajomych królika - "haracz polityczny" za poparcie - itepe, itede), ale w skali państwa to jest coś, co się określa jako peanuts. I w "tanim państwie" nie chodzi o to, czy na kancelarię wyda się 300 czy 100 milonów, tylko o coś innego. Nie wiem jak przebiegała realizacja tego hasła, i o czym tak właściwie piszesz. Być może nawet PiS nie zrobił wiele w kwestii "taniego państwa", ale -powtarzam - nie to mnie obchodziło gdy głosowałem na PiS. Zresztą, nie wydaje mi się, żeby Państwo Kacze było droższe od Państwa Polskiego Kwaśniewsko-Kulczykowego. Co do Bartoszewskiego i Fotygi... Wolę "głupkowatą" Fotygę (co jest, IMO, "faktem prasowym") która próbuje coś ugrać dla Polski od mądrego OMC profesora Bartoszewskiego, który politykę zagraniczną prowadził (jego własne słowa!) z pozycji "brzydkiej panny bez posagu" - która, dlatego właśnie, "misu być chociaż miła". Bo, wybacz porównanie, ale mi przywodzi to na myśł porzekadło: "Jak się nie złota i miedzi, to się płaci na czym się siedzi". Pamiętamy z młodości "brzydkie koleżanki"? Na ogół milsze były od tych ładnych, prawda? I jakby chętniej się godziły... na "ustępstwa", że tak powiem - pamiętamy? W polityce -szczególnie zagranicznej- nie ma (podobno) sentymentów, w polityce liczą się interesy. Czyli, brzydka panna bez posagu musi być miła, a nawet "bardzo miła" - no bo jak nie to, to co? Pamiętaj, że tej polityki nie oglądałeś "osobiście" - ty ją oglądałeś z przekaziorów. Więc nie tyle "polityka, którą mieliśmy okazję oglądać", a "obraz polityki, który nam pokazywano". Były też inne przekazy, mniej sensacyjne, które serwowały mniej OPINII, a więcej FAKTÓW. (Nie, nie piszę o RM - nie słucham tej stacji.) Przypomniało mi się w tym miejscu porzekadło o tym, zę gdyby Hitler miał w łapach telewizję, to Niemcy do dzisiaj nie wiedzieliby, że przegrali wojnę. I tym optymistycznym akcentem kończę, idę zmienić koła (bo po to do firmy przyjechałem, a nie po to by grochem o ścianę tłuc) i spadam do chaty. Cześć dziewczyny i chłopaki. Do zobaczenia przy następnych wyborach. M.
  23. Maruda

    :-)

    A na przykład to, że premierzy, posłowie, senatorzy, redaktorzy naczelni, sędziowie - i paru jeszcze innych - będą podejmowali decyzje "podług uważania", a nie "podług uważania b. oficera prowadzącego". Że nie będzie więcej sytuacji takich jak z Wielgusem. I jeszcze parę innych takich. Niewiele? Jak dla mnie - dużo. Wzrosły znacząco inwestycje gospodarcze w ciągu ostatnich dwóch lat, czy nie? To też nie jest zasługą tego rządu, i też nie przekłada się na wyniki gospodarcze? A dlaczego wzrost inwestycji? A pamiętasz słowa pożegnalne "takiego jednego" z Toyoty, na Okęciu, kilka lat temu? Zasadniczo pytanie -retoryczne- było do Adamusa... Może tobie przeszkadza podział na ZOMO i resztę - mi nie, ja pamiętam ZOMO z autopsji, a mierzą mnie Michniki i inne machery od bratania się z dawnymi oprawcami z SB i od pojednania metodą amnezji. Tak już jakoś mam - i nie lubię jak się gówno "perfumą inaczej" nazywa. Przypomnę że zastój gospodarczy, "równi i równiejsi", "przychodzi Rywin do Michnika" (po "gazety lub czasopisma"), ukręcenie rury norweskiej i afera orlenowska, FLO, afera starachowicka i ułaskawienie Jagiełły, także i Vogla (i innego ptaszka, Słowika), afera FOZZ - i parę innych takich - to dzieci III RP. Jeśli to wszystko jest dla ciebie warte tego, żeby ktoś nie nazwał kilku rzeczy po imieniu, to cóż - twoje wybory. Mi pozostaje tylko współczuć takiej postawy u dziennikarza. Ja się z nikim nie skłóciłem, i nie zauważyłem tego, żeby się ktoś ze mną skłócił (no, może z wyjątkiem Adamusa... ) - sąsiedzi, rodzina, znajomi - nic! (Polaryzacja poglądów i opinii a skłócenie to nie to samo.) Znielubiono nas w całej Europie? (Urugwaj i Belize zapomniałeś dopisać...) To, co w kilku lewych gazetach napiszą to jeszcze nie "cała Europa". A poza tym w d... mam, czy lewym postępowcom we Francji czy Hiszpanii się coś TU PODOBA i czy mnie LUBIĄ - dla mnie ważniejsze jest to, co TU i TERAZ. Pamiętasz jak za komuny "prasa światowa" (np. L'Hummanite - czy jak się toto pisze...) wyrażała zaniepokojenie strajkami w Polsce? Bo ja pamiętam. Więc teraz też mam w głębokim poważaniu taki "głos opinii światowej". Obrażał Polaków? Wszyskich? Mów za siebie. Nie wątpię, że byli tacy, co się poczuli obrażeni (jak n.p. sędziowie SN, którzy wbrew dowodom materialnym stwierdzili "niewinność" Jurczyka) ale ja (i inni) się nie czułem obrażony. Mnie obrażało to, co zrobili ci sędziowie - i ten, na przykład, cyrk, co go Beatka S. przed kamerami odstawiła. A także Geremki czy inni, opluwający Polskę na forum międzynarodowym. Schlany Kwaśniewski w Charkowie, trzeźwy Kwaśniewski w wywiadzie dla pewnego kolorowego pisma czy też zionący spokojem i wyważonym językiem OMC prof. Bartoszewski. I parę innych takich jeszcze. Nie wiem o co ci chodzi z tą ksenofobią (zapomniałeś dopisać "rasizmu" i "homofobii"... i "seksizmu" jeszcze...). Nie popierałem idei "socjalistycznych" tego rządu - wspomniałem o tym wcześniej. Co do "populizmu" - populistyczne to były obietnice Tuska. (Czyli, obiecywanie "pod oczekiwania publiki".) A to, że rząd próbuje "sprzedać publicznie" swoje sukcesy, w sytuacji zmasowanej nagonki medialnej, to "populizm"? Pakowanie się w tematy mocno kontrowersyjne (jak n.p. lustracja) to "populizm"? Sądzę, że robiąc to, co robił, rząd ów nie tyle był "populistyczny", co raczej narażał się całej tej części społeczeństwa, co swój awans zawdzięczała PRL-owi, "umoczonym w przeszłości", i tym, co myślą Lisem i Gazetą. ??! Paranoja, że się aferę nie zmiata pod dywan a ją wyjaśnia?? Że zamiast "ciii... szaaa...." próbuje się coś z tym zrobić? No to ja mówię pass. ...ale to, to powiedz tym wszystkim co się wczoraj z radości upili, nie mnie... Niekoniecznie "wróci normalność" - raczej "wróci nowe". Na pewno wróci błogi spokój w mediach - to mamy jak w banku. Jak dla mnie to ostatnie dwa lata były normalne (od "normalnie", nie od "normalnie, jak zawsze") - nienormalna była tylko medialna hucpa wokół rządu. (Czy "normalnym" jest robienie z przejęzyczenia ("irasiad") materiału na pierwszą stronę gazet? Robienie afery, że ktoś nie ma konta w banku? (co zresztą jest nieprawdą, bo ma, tylko współdzielone). Obwinianie rządu o wzrost cen kawy rozpuszczalnej, która podrożała bo wzrosły ceny kawy na rynkach światowych? (bo w Azji Płd.-Wsch. susza była) - itepe, itede.) No to poczekaj do następnych wyborów... @ Azrael: A czym cię tak niby przerażam? że nie płynę z prądem radosnego obrzucania błotem i zarzucania wszystkiego co tylko możliwe odchodzącemu rządowi? Tym, że próbuję powiedzieć, że nie wszystko, co oni robili (zrobili) było złe? Ze nei powtarzam bezmyślnie za Wybiórczą czy tefauenem? Że uwazam, że bez załatwienia pewnych spraw PODSTAWOWYCH w kraju żadne reformy nie poprawią sytuacji? (Kapitalizm polityczny nie jest receptą na rozwój państwa.) Reformy gospodarcze, wolność - super! Ale bez sprawnie działającego sądownictwa i przy przekupnych urzędnikach i posłach (informacja jest bardzo cennym towarem, a "dobra" ustawa jeszcze fajniejszym) i tak zarobią na tym przede wszystkim znajomi królika. Zwiększony zakres wolności musi się wiązać ze zwiększoną odpowiedzialnością. Odpowiedzialność, której nie można realnie (sprawnie i zgodnie z przepisami) wyegzekwować jest ŻADNĄ odpowiedzialnością. M.
  24. Maruda

    :-)

    Marudo - czy ktoś broni założyć nowy wątek przy pierwszym samobóju PO? Tamten wątek był związany z IV R.P. - zniknęła ona, znika i wątek. Nowe rządy zasłużyły po prostu na własny wątek z własnymi wpadkami 8). A poza tym jako autor tamtego wątku mam pełne prawo nim rozporządzać i mię się tu proszę nie wPISowywać w krajobraz . 1. Nie należy dublować wątków - za to podobno paskami biją? 2. Nie widzę tu żadnego zastrzeżenia, że "IV RP only". Więcej, widzę odniesienia do III RP ("sprawa Rywina"). Poza tym, masz pełne prawo zamknąć wątek - tego nie kwestionuję. Ja tylko dociekam powodu - inaczej, motywów zamykającego. Bo niby dlaczego tak? Nie będzie co wpisywać? To sam spadnie w otchłań zapomnienia... Będzie co wpisywać? To dlaczego zamykać...? Głupie pytanie? M.
  25. Maruda

    :-)

    Będzie krótko i zwięźle, co by Kolegę nie przemęczać: 1. Tak, w 2005 głosowałem na PiS. 2. Ruszyła budowlanka w Polsce (po kilku latach zastoju), czy nie? Mamy znaczny wzrost gospodarczy, czy nie? Czy naprawdę uważasz, że lodówki i mieszkania to były najistotniejsze punkty "Naprawy Rzeczpospolitej"? Bo ja nie, i w związku z tym g... mnie obchodzą te lodówki (BTW, do tej pory nie wiem OCB z tą lodówką - nie mam telewizora). Czy ten rząd (jeszcze "ten"...) był kiedykolwiek rządem większościowym - czyli takim, który może rządzić samodzielnie, i w związku z tym brać na siebie całą odpowiedzialność za dokonania i zaniechania? Czy był de facto rządem mniejszościowym, bo w 2005 PO się obraziła, że nie dostanie swoich wymarzonych (powiedzmy...) zaba... tfu, resortów? (I się wypięła na koalicję?) 3. Czy ja kiedykolwiek mówiłem, że ten rząd jest idealny i w ogóle debeściaki? Czy tylko, że "najlepszy z dotychczasowych"? (A może SLD-owski był lepszy? AWS-owski? Jaruzelski? Inne?) Nie podobały mi się niektóre ich działania i punkty programu, ale ważniejsze były dla mnie kwestie zasadnicze (lustracja, reforma sądownictwa, likwidacja WSI i zmniejszenie wpływów obcej agentury, dobranie się "lodziarzom" do tyłków - w skrócie, skończenie z Rywinlandem) - i dlatego właśnie tak. I dlatego też, pomimo wszelkich swych zastrzeżeń czy obaw, teraz też )z braku lepszego wyboru) głosowałem na PiS. No. Masz w trzech punktach, jak chciałeś. Że niby co? W TRZECH ZDANIACH miało być? Ooops... No to sorry - to może nie czytaj wszystkiego...? Albo, ja wiem...? Na raty? A może poproś Sąsiada, żeby Ci streścił i wytłumaczył? M. PS: Tera to ja "jestem w opozycji" i wolno mi pyszczyć nieodpowiedzialnie i bez zastanowienia jak Donaldu do tej pory - to i se pyszczę co mi tylko ślina na jęzor przyniesie. A jak Kolega nie chce, to niech nie czyta. (Jak nie umi to też niech nie czyta.) I, nawiązując do wcześniej zaprezentowanego poziomu dyskusji Kolegi, pragnę szanownemu Koledze powiedzieć, co by "się walił na ...nocnik swój czarny". Z koleżeńskim pozdrowieniem, M.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...