odkopuje temat bo mam mały problem.
Sprawa dotyczy Kodeksu Cywilnego - par. 148-150. Sąsiad żąda ode mnie ścięcia gałęzi przechodzących na jego teren. Wg KC gałęzie, owoce itd po jego stronie są jego własnością i może je sam ściąć po uprzednim wyznaczeniu terminu, w którym ja miałbym to zrobić. Pytanie jak ma wyglądac owo wezwanie - rozumiem, że pisemnie poleconym i za potwierdzeniem odbioru - żadne ustne przy płócie Kolejne pytanie kto za to ma zapłacić? Wg sąsiada to ja mam za to zapłacić nawet jeśli to on postanowi obciąc te gałęzie.
Sprawa dotyczy kilku drzew ale z jednym jest większy kłopot - chodzi o to, że ścięcie jednego z dwóch pni (drzewo się rozgałęzia w literę V) spowoduje istotne ryzyko przewrócenia sę pozastałego drzewa na mój dom. czy można jakos zablokowac pomysł cięcia drzewa? Zbadałem wszystkie aspekty pomnika przyrody i to niestety wprowadza za dużo kłopotów na przyszłość i sąsiadowi i mi więc wolę tego uniknąć. O ile pozostałe drzewa mnie nie boją bo nic im nie będzie to w tym przypadku znajomy dendrolog jasno powiedział, że drzewo się przewróci a nawet jeśli jakis czas jeszcze postoi to i tak zacznie obumierać - za dużo do odcięcia. Chcę to drzewo zachowac bo to piękny ponad stu letni kasztan.