Skocz do zawartości

Praca - Canada/USA/Australia/Nowa Zelandia


Niedźwiedź

Rekomendowane odpowiedzi

Nie, nie spotkalem

Po roku 1989 mamy do czynienia głównie z emigrantami „zarobkowymi” (oraz z już zasiedziałymi, często zfrustrowanymi, emigrantami „solidarnościowymi”), którzy na ogół nie zdają sobie sprawy z tego, że etos pracy, styl kariery i życia, kultura i rozwarstwienie społeczeństwa w krajach anglosaskich są inne niż te, których by oni oczekiwali po doświadczeniach w Polsce. Przed wyjazdem na ogół panuje nieuzasadniony/nadmierny optymizm, który bym nazwał ignorancją. A realia są takie, jakie są.

Natomiast przeciętny i pracujący za granicą Amerykanin, Holender czy Niemiec nie jest bowiem emigrantem, a już zupełnie w sensie polskim. Oni są „expatriates” czyli – w obecnym znaczeniu tego słowa – specjalistami z zagranicy, którzy często pozostaja za granicą przez bardzo wiele lat, ale ciągle są Amerykaninami czy Holendrami. Coś takiego nie było dawniej łatwe (ale były chlubne wyjątki i to nie tylko wśrod osobami związanymi z systemem PRL) dla Polaków z powodów paszportowo-wizowych.

Dziwię się i współczuję szczególnie emigrantom edycji po-1989, którzy jak najszybciej starają sie udawać, że są n.p. Australijczykami i n.p. do własnego psa zwracają się łamanym angielskim. Albo, gdy piszą na niektórych forach, że „u nas w Niemczech”. :cry: A powinni pisać zgodnie z prawdą „u nich w Niemczech”.

 

Mądrość „expatriates” polega na tym, aby cenić sie wysoko, dobrze zarabiać i nie udawać, że sie jest kimś innym niż sie jest. Nie należy więc palić mostów poza sobą, a szczególnie nadmiernie krytykować stosunków w Polsce, bo później trudno sie wycofać i trzeba dalej brnąć w fałszu i samozakłamaniu. A to jest bardzo frustrujące. Choćby klasyczny i powtrarzający się przykład dzieci, które mimo wychowania na Kanadyjczyków, wracają do Polski i pozostają tam na stałe. Czyli kłopotów jest co nie miara.

Radziłbym więc aby nie być emigrantem, szczególnie mentalnie, z wszystkimi niekorzystnymi cechami a więc: „galicyjskiej biedy”, okupacyjnymi, cwaniackimi, niedouczonymi. Należy natomiast byc dobrze wykształconym w dobrze dobranym kierunku i pozostawać w dalszym ciągu sobą, a więc ... dobrze płatnym specjalistą z Polski. Z każdym rokiem po 1989 jest to przecież coraz łatwiejsze :!:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedźwiedź, -nie wiem co inni napisali na ten temat bo nie chce mi sie na urlopie czytac ich wywodow :lol:

 

1. jezeli wyjezdzasz na wize studencka to ona jest ile mnie pamiec nie myli na 3 m-ca (przedluzalna juz na miejscu w konsulacie, po udokumentowaniu ze sie nadal uczysz) z mozliwoscia pracy max na pol etatu (z tego sie na bank w tych krajach nie utrzymasz, bez zasilania z kupki odlozonej przed wyjazdem badz ze wsparcia od rodziny).

Jedyne wyjscie jakie mi przychodzi do glowy to pojechac na studia zrobic je a po otrzymaniu dyplomu pracodawca sie sam po ciebie zglosi na miejscu i wtedy to i pobyt staly dostaniesz. Najlepsze kierunki to informatyka badz jakies techniczne, konstrukcje stalowe, spawalnictwo, wydobycie, paliwa badz cos w ten desen (mezczyzna) lub medyczne, pielegniarskie, psychologiczne, opieka na osobami starszymi (kobieta).

No jest jeszcze kwetia znajomosci jezyka zeby sie dostac na studia trzeba zdawac testy. A to nie tak jak nas uczyli w liceum, tam na studia trzeba troszke umiec, zeby cokolwiek z wykladow/lektoratow zrozumiec.

2. Jest jeszcze opcja wyjazdu majac prace wczesniej nagrana z naszego kraju. Ale to kwestia wyjazdu np. na placowke filii firmy w ktorej sie pracuje, badz jak masz wujka, ktory ma firme w kraju docelowym i udowoni ze musi miec tylko ciebie bo nikt na rynku lokalnym sie nie nadaje

Wypowiedz z autopsji na podstawie Australii.

Bylem widzialem i wroclem :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mądrość „expatriates” polega na tym, aby cenić sie wysoko, dobrze zarabiać i nie udawać, że sie jest kimś innym niż sie jest
Należy natomiast byc dobrze wykształconym w dobrze dobranym kierunku i pozostawać w dalszym ciągu sobą, a więc ... dobrze płatnym specjalistą z Polski.

Swieta prawda, hnery!! Zweryfikowana i potwierdzona przeze mnie i paru znajomych w praktyce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Z ciekawosci sprawdzajac ceny Subaru w Polsce, wszedlem na to forum i akurat trafilem na ten temat:)

Mieszkam od 15 lat w Australi i niejako znam to od podszewki. Wyemigrowalem majac 39 lat, wiec nieco pozno ale byla to przemyslana i dojrzala decyzja.

Nie moge sie zgodzic z wieloma opiniami przedstawionymi przez Was

 

Dziwię się i współczuję szczególnie emigrantom edycji po-1989, którzy jak najszybciej starają sie udawać, że są n.p. Australijczykami i n.p. do własnego psa zwracają się łamanym angielskim. Albo, gdy piszą na niektórych forach, że „u nas w Niemczech”. :cry: A powinni pisać zgodnie z prawdą „u nich w Niemczech”.

 

Takich ludzi nie ma wcale tak duzo, owszem i tacy sie zdarzaja ktorzy zmieniaja nazwiska, "zapominaja" jezyka polskiego itp. ale to garstka.Problem jest z dziecmi jezeli rodzice nie dbaja o utrzymanie znajomosci jezyka i chyba zasada jest ze juz w 3 pokoleniu polski jezyk jest martwy:(. Nie rozumiem dlaczego uwazasz ze piszac "u mnie w Australi" pisze nieprawde?

Mieszkam tutaj i czuje sie australijczykiem polskiego pochodzenia i nigdy nie wypieram sie ze urodzilem sie w Polsce. Australia to moj kraj:)

 

Nie należy więc palić mostów poza sobą, a szczególnie nadmiernie krytykować stosunków w Polsce, bo później trudno sie wycofać i trzeba dalej brnąć w fałszu i samozakłamaniu. A to jest bardzo frustrujące. Choćby klasyczny i powtrarzający się przykład dzieci, które mimo wychowania na Kanadyjczyków, wracają do Polski i pozostają tam na stałe

 

Nie wiem co miales na mysli piszac o tych mostach,krytykowaniu stosunkow w Polsce, falszu i zaklamaniu.

Bardzo ciezko jest byc cale zycie "w rozkroku" i trzeba sie zdecydowac gdzie jest Twoje miejsce w zyciu, co i gdzie chcesz robic i realizowac swoje zamierzenia .

Jaka jest roznica w krytykowaniu a w nadmiernym krytykowaniu stosunkow w Polsce? Mnie one bezposrednio nie dotycza i byloby mi to obojetne gdyby nie rodzina ktora zyje w basniowym swiecie Tuska, jego trefnisiow Palikota i Niesiolowskiego, watazkow pokroju Kaczynskich nie wspominajac wspanialej lewicy, czyli calej milosciwie nam panujacej elicie politycznej. Nie wiem czy widzicie jak ten cyrk z boku wyglada. Co do tych powrotow dzieci to hmmmm nie znam takiego przypadku. Moj syn wrocil 2 dni temu z odwiedzin w Polsce ktora podobala sie jemu ale tylko jako cel turystyczny.Nie widzial ani przez moment opcji pozostania tam na stale

 

No ... chyba zostanie taksówkarzem, co jest nader często dalej praktykowane i w Kanadzie i w Australii. Szybko, łatwo i troche męczące :lol:

 

Prawda jest ze jest grupa ludzi ktorzy nie potrafia sie odnalezc na emigracji pracujac ponizej swoich kwalifikacji pytanie tylko jest takie: czy aby te ich kwalifikacje nie byly tylko i wylacznie kwalifikacjami "papierowymi"? Sam dyplom nie zrobi z czlowieka specjalisty mogacego konkurowac w danej specjalnosci z innymi.

Oczywiscie poczatki niemal kazdego emigranta sa ciezkie i trzeba lat ciezkiej pracy azeby osiagnac pewna stabilizacje zawodowa i finansowa i co tu ukrywac, nie kazdy mentalnie sie do tego nadaje.

My na emigracji nie jestesmy ani gorsi ani lepsi od ludzi w Polsce. wybralismy inny styl zycia i inny kraj i to nas moze tylko rozni:)

Napisaliscie tutaj sporo polprawd i podaliscie mase blednych informacji odnosnie mozliwosci i sposobow na emigracje (przynajmnie jezeli chodzi o AU). Tak sie sklada ze pomagam w chwili obecnej 3 rodzinom ktore pare miesiecy temu przyjechali do AU na wizach studenckich z zamiarem pozostania w Australi na stale i znam ich problemy prawne, finansowe czy w koncu adaptacyjne. Chetnie odpowiem na pytania

Pozdrawiam cieplutko

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

loserek :Oczywiscie poczatki niemal kazdego emigranta sa ciezkie i trzeba lat ciezkiej pracy azeby osiagnac pewna stabilizacje zawodowa i finansowa i co tu ukrywac, nie kazdy mentalnie sie do tego nadaje.

 

Oczywiście. Jednemu potrzeba 10 a innemu 20 lat. To bardzo ciężkie zadanie, ale czy zawsze potrzebne ?

 

loserek: Prawda jest ze jest grupa ludzi ktorzy nie potrafia sie odnalezc na emigracji pracujac ponizej swoich kwalifikacji pytanie tylko jest takie: czy aby te ich kwalifikacje nie byly tylko i wylacznie kwalifikacjami "papierowymi"? Sam dyplom nie zrobi z czlowieka specjalisty mogacego konkurowac w danej specjalnosci z innymi

 

I tu całkowicie sie zgadzam. Przecież dobre wykształcenie w poszukiwanym kierunku to są moje dwie główne rady dla potencjalnych emigrantów. A gdyby się tego nie miało, to usilnie radzę, aby czem prędzej uzupełnić takie wykształcenie na miejscu. Proszę się rozglądnąć wśród znajomych w Perth. Wielu z nich stara się skończyć przynajmniej jednoroczne studia podyplomowe na Edith Cowan lub na Curtin. Przecież i kolega loserek nie miał od razu local experience i jakoś musiał sie przemęczyć. Proszę zerknąć od czego zaczęła sie ta interesująca dyskusja. - Od pytania czy warto "robić" MBA lub LLM. Jeszcze kilka lat temu w Perth 8% kierowców taksówek (nie właścicieli tylko kierowców) to byli Polacy, najczęściej z polskimi dyplomami wyższych studiów.

 

Nieco dziwne pozostawanie dzieci emigrantów w Polsce jest na tyle typowe (znam kilka przykładów, a dwa właśnie z Perth), że cos takiego się zapamiętuje. Ciekawe, że to samo zauważył także Maci-iek jako dość typowe z jego, innego przecież punktu widzenia. Ale nie znaczy to przecież, że każda rodzina emigrancka jest zagrożona pozostaniem syna w Polsce. Najczęściej ci synowie albo słabo już znają polski albo mają dziewczynę gdzie indziej albo jeszcze coś innego, więc o pozostaniu trudno mowić. Ale też nie twierdzę, że syn kolegi loserka nie mówi i nie pisze perfect po polsku. Po prostu, staram się jakoś zwięźle uogólniać sprawy w stylu tego forum.

 

Moje doświadczenie podpowiada mi, że najlepiej nie mieć mentalności polskiego emigranta, o czym napisałem wyżej obszernie. Natomiast doradzam przyjęcie roli "expatriate" i bardzo sie cieszę, ze coraz więcej Polaków (n.p. Mac-iek) skutecznie to praktykuje. W Australii, co podkreśłałem kilka razy, klimat socjologiczny do emigracji jest najlepszy, bo w zasadzie nie ma tam ujemnego stereotypu Polaka (n.p. nie ma t.zw. Polish jokes), w odróżnieniu od n.p. USA czy Kanady. Dla zdeterminowanego i gotowego na wszystko emigranta kolejność, powtarzam, jest taka: Australia, Kanada, USA, Nowa Zelandia. Kolega loserek wie dobrze, jak wielu "Nowozelandczyków polskiego pochodzenia" szybciutko przyjechało do Australii, gdzie nie obowiązują ich żadne wizy i szybciutko stali sie "Australijczykami polskiego pochodzenia".

 

Ale ciągle w Polsce pokutuje model emigranta, który porzuca swój "biedny kraj" i za chlebem wyjeżdża daleko, daleko, "na zawsze". Tymczasem obecna Polska nie jest biedna i od czasu przystąpienia do Unii możlwości biznesowe są ogromne (większe niz w Australii - wiem, co piszę). W ostatnich latach możliwości Polaków-krajowców są juz takie, że wyjazdy wakacyjne czy do szkół do Australii są normalne (jeżeli kogoś na to stac, a stać nawet moich siostrzeńców-studentów z pomocą rodziców).

 

Amerykanie, Niemcy czy Francuzi pracujący (nawet 20-30 lat) za granicą nie są emigrantami w tym samym stylu. Oni są właśnie "expatriates" i ich sylwetkę, jako wzór dla moich Rodaków, chciałem przybliżyć. W końcu czas skończyć z bieda-emigracją typu galicyjskiego czy PRLowskiego, a zbliżyć się modelem długoletniego pobytu za granicą do stylu "expatriates". Do Perth w Zachodniej Australii typowo przyjeżdżają na emeryturę starsi Holendrzy i Szwajcarzy, aby osiąść w tym ciepłym (czasem zdecydowanie za gorącym, ale na ogół suchym) klimacie. Ale to nie są emigranci, ale właśnie inny przykład "expatriates". Czegoś takiego wszystkim szczerze życzę :lol:

 

A czy kolega loserek spotkał już polskich emigrantów, którzy są naprawdę całkowicie szcześliwi ? - Z ręką na sercu, prosze o chwilę refleksji :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeeeeeezu ze tez wam sie ludzie chce................ :roll:

kolega pytal o rady praktycznie moze jakies przemyslenia i sugestie a wy tu prawie tworzycie profil psychologiczny polskiego emigranta i robicie z tego prawie doktoraty :roll: a mysle ze cala prawda i przeslanie wlasnie zostalo powiedziane :

 

 

 

wyjechac moze kazdy , jednak nie kazdy mentalnie sie do tego nadaje.

 

Amen

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hnery,definicje szczescia kazdy moze miec inna. Ja bym powiedzial tak, wiekszosc ludzi z ktorymi sie spotykam to sa ludzie w miare zadowoleni ze swojej sytuacji zyciowej i spelniajacych sie w tym co robia. Owszem znam rowniez malkontentow ktorym sie nic , nigdy nie podoba ale takich to szerokim lukiem omijam:)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...