Skocz do zawartości

XStuntManiac

Nowy
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Profile Information

  • Płeć
    mężczyzna
  • Skąd
    Lubelskie
  • Auto
    Subaru Impreza "Lanos RS" 2.0 211hp swap z 2.0D

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia XStuntManiac

..:: Świeżynka ::..

..:: Świeżynka ::.. (1/13)

12

Reputacja

  1. Oj faktycznie, zapomniało mi się dodać numerów, miałem dopisać zaraz. 73110FA110 bądź 506021-2410 takie dwa numery mam na kompresorze.
  2. Witam, mam lekki dylemat, otóż w moim poswapowanym Lanosie pada mi już kompresor klimy, nie daje dobrego ciśnienia na niskich obrotach i no wydajność klimatyzacji jest na mocno średnim poziomie. Mam w nim silnik z GTka z 94 roku (EJ20G 211KM), i kompresor klimy po numerach wydaje się też oryginalny od tego silnika, problem z tym jest taki, że chciałbym to w końcu naprawić, kiedy jest raczej sezon na nagrzewnice, nie na klimatyzację, a nie mogę znaleźć nigdzie takiego samego kompresora klimy w dobrym stanie, a jeśli już to daleko (chyba jedyny jaki znalazłem z tymi numerami to na Ovoko na Litwie) i to używka w niewiadomym stanie. I teraz rodzi się pytanie najważniejsze, bo widzę na portalach ogłoszeniowych dużo kompresorów np z Legacy 2.0 wolnossaków lub Foresterów, niby EJ20/25 więc powinno pasować, rozmieszczenie podłączeń do przewodów klimatyzacji się też zgadza według zdjęć, tylko pytanie czy aby na pewno wszystko będzie pasować jak należy? Ewentualna zmiana kostki jeśli będzie lekko inna to też nie powinien być wielki problem bo mogę przełożyć ze swojego aktualnego, przepinować lub przelutować, jeśli ilość kabli się zgadza. Jeśli niestety taki manewr z kompresorem z innego, popularnego modelu nie da rady, to prosiłbym o polecenie jakiegoś serwisu który by mi mógł zregenerować mój kompresor, najlepiej na terenie Lublina bądź okolic w stronę Zamościa.
  3. No i zapomniałem o najważniejszym! Wymieniłem świece zapłonowe ostatnio, myślałem że będzie to trochę trudniejsze, szczególnie że silnik siedzi nieoryginalny i wydawało mi się że jest okropnie blisko podłużnic, ale obyło się bezproblemowo. Wybór świec padł na podstawie tego, co już miałem założone, nie zauważyłem jakichś dziwnych zachowań które by powiedziały mi że jedna lub więcej świec na pewno niedomaga. No i mam małą przyczynę czemu on mógł czasem przerywać na wolnych obrotach, albo ogólnie mu mogło być ciężkawo. Ogólnie wszechobecny nagar naokoło świecy i elektrod z czasu kiedy jeździł bez termostatu i było czuć żywą benzynę z wydechu, tak go przelewało, do tego jedna świeca, mimo że z wierzchu taka sama, nosi odrobinkę inne oznaczenia. Świece cylindrów 1 i 3, czyli z lewej strony, noszą ślady sporego zanagarowania, ale widać też na nich, że zaczęły się poprawnie wypalać i pracować, bo elektrody zrobiły się koloru brązowawego. Przerwa na nich to około 0,85mm. nr.3 nr.1 Świece z prawej strony jednak nie były takie ładne... Dosłownie zarośnięte nagarem, prawdopodobnie złożone na jakiś smar albo inny towot, bo miałem problemy z ich zdjęciem, oraz cały gwint był mokry i lepki, i niestety brak tak obiecującego zjawiska wypalania się elektrod. Po sprawdzeniu przerwy, okazało się że obie mają w granicach 0,95mm, lekko ponad, bo lekko wchodzi blaszka szczelinomierza, a 1mm już nie wchodzi. nr.2 nr.4 Jednym zdaniem, miały już dość pracy, a na pewno dwie prawe miały dość osoby, która poprzednio je sprawdzała i regulowała, jeśli były w ogóle regulowane. Za około 500-1000km (czyli pewnie za jakiś miesiąc dopiero bo małe przebiegi robię) spróbuję sprawdzić co się dzieje na nowych, błyszczących przy wkładaniu świecach, czy któryś z cylindrów nie odstaje od reszty. Najbardziej cieszy mnie fakt, że świece są, bądź co bądź, suche, nie wymyte przez płyn chłodniczy, co nie było takie oczywiste po mojej przejażdżce z pękniętym wężykiem od chłodniczki oleju, bo zagrzał się mocno wtedy.
  4. Dobra, elektromechanika to ze mnie nie będzie chyba jak na razie. Nie pomagał fakt że kostka wygląda jak zaokrąglony trójkąt i wypustka na zapadkę na schemacie jest jedna, a na kostce są dwie, takie same, tylko jedna "działająca", która jest zaznaczona na schemacie. Więc robiłem "na czuja" pomiary po mniej więcej kolorze kabelków, które mi się zgadzały, bo dopiero teraz odnalazłem schemat, no i wyszło że pomyliłem piny na których mierzyłem Zamiast mierzyć napięcia sygnału jaki czujnik wysyła, między pinami sygnał -> masa, to mierzyłem cały czas napięcie między pinami sygnał -> +5V (W rzeczywistości mam tam około 5,08V), dlatego z definicji napięcia, czyli różnicy potencjałów między dwoma punktami danego obwodu wychodziło mi 3,7V na wolnych obrotach. Bo 5,08V - 1,38V(prawidłowy sygnał) = 3,7V... Jak na razie spokój z tym mocnym szarpaniem, po "skasowaniu błędów", czyli odpięciu akumulatora, uspokoił się i jeździ poprawnie, ale muszę go obserwować teraz mocniej, a w rezultacie jak się to wszystko powtórzy, chyba trzeba będzie wiązkę rozpruwać, diagnozować, mierzyć rezystancje, przejścia, co tam leci, bo dosłownie wszystko mechanicznie i czujnikowo jest jak być powinno.
  5. Oooo, pięknie dziękuję, tego mi było potrzeba do szczęścia Jutro sobie sprawdzę ten czujnik jeszcze raz mając takie dane aby się upewnić, a ten wycinek z manuala o diagnostyce ułatwi mi na pewno moje przyszłościowe perypetie z tym autkiem.
  6. Tak, mam silnik z MY94 Imprezy GC/GT 211KM i manual który dorwałem obejmuje MY93-96 ze wszystkimi wersjami silnikowymi. Niestety nie ma wykresu ani tabelki która by mi powiedziała cokolwiek więcej np. zmianę napięcia pod obciążeniem albo wraz ze zmianą obrotów lub ciśnienia. Jest szansa że jest niekompletny manual, bo jest w PDFie i na pewno kilka stron jest zamazanych albo nie dających się odczytać.
  7. Nie nie nie, podpięty był i działał normalnie jak zawsze, po to miernik ma ostre końcówki, żeby "wciąć" się przez izolacje do miedzi, oczywiście wszystko potem ładnie zaizolowałem aby na pewno nie zrobiło się nigdzie zwarcie.
  8. Witam, opisywałem już ten problem dzisiaj w temacie o moim aucie, ale mam wrażenie że tutaj jest większa szansa abym uzyskał jakąś odpowiedź czysto techniczną, jeśli to jest niezgodne z regulaminem, mimo że wydaje mi się że nie, to z całego serca przepraszam, niech moderacja/administracja robi co należy z tym tematem. Mam mały problem z czujnikiem ciśnienia układu dolotowego, przez pewien okres czasu moje Subaru miało dziwne problemy z brakami mocy, czułem jakby go "telepało" czyli jakby falowało ciśnienie doładowania albo wypadały mu zapłony, ale czasem mocno tak że ledwo się dało jechać w zakresie doładowania, a czasem tak delikatnie że po prostu nie miał ochoty przyspieszać. Najpierw, wczoraj, ogarnąłem problem ze strony mechanicznej, każdy wężyk podciśnienia sprawdzony 10 razy, wszystko wydaje się być szczelne oraz podłączone tak jak powinno być. Problem jednak pozostał tak jak było, że prawie nie dało się jechać bo szarpało nim okropnie, więc po moim kolejnym researchu wyszło, że mogę mieć po prostu brudny lub niesprawny któryś z solenoidów, czy to ten butelkowy który odpowiada za wastegate'a lub tego mniejszego na górze z którego idzie ciśnienie na czujnik. Dzisiaj od samego rana się bawiłem w diagnostykę i kończenie eliminacji problemów z solenoidami, po podłączeniu na krótko cykają aż miło i wydają się działać jak należy, otwierają i zamykają się oba, więc wykluczam ich niesprawność. Dorwałem się do manuala z GTka w którym jest cały schemat i pinout oraz generalny opis co i jakie wartości powinny być na danych kostkach/czujnikach, bo nie dawało mi to spokoju, znalazłem to co powinienem był znaleźć, miernik w dłoń szukanie. Na wszelkich kostkach oraz tych solenoidach wartości w normie, więc został do przetestowania sam czujnik ciśnienia. W tej tabelce są pokazane wartości napięcia jakie Czujnik ten ma 3 pinową wtyczkę, na której wszystko testowałem, aby nie wypruwać wykładziny i się dobierać do ECU, bo powinno chyba pokazywać taką samą wartość napięcia na całym przewodzie. Jeden pin to masa, drugi to stałe +5V, oba się zgadzają według miernika, tak na samym zapłonie jak i na włączonym, pracującym silniku. Trzeci pin jest sygnałowy, testując tak jak książka mówi, na włączonym zapłonie, ale zgaszonym silniku, powinno być 2,4-2,7V, na mierniku jest 2,39V, czyli "w normie", przynajmniej tak mi się wydaje. Druga próba kontrolna, na odpalonym silniku, na wolnych obrotach test napięcia, książkowo 1,4-1,6V, odczyt na mierniku 3,7V... Mierzyłem wszystko 2-3 razy żeby się upewnić czy aby na pewno dobrze odczytałem. Teraz pytanie do kogoś, kto może zna się troszkę bardziej na działaniu tych czujników, podejrzewam że nie jest to odczyt w normie, ale chciałbym jeszcze zasięgnąć opinii czy aby na pewno moja diagnoza, że tenże czujnik jest uszkodzony, jest trafna, może ktoś miał podobny przypadek a może te czujniki tak mają ale wszystko działa? Dodam że check engine mi się nie świecił ani nie mrugał ani razu jak to się działo, ale nie czytałem jeszcze kodów usterek z ECU. To ten czujnik, który zaznaczyłem na czerwono wraz z kostką na której sprawdzałem napięcie, oczywiście zdjęcie zapożyczone z innego tematu.
  9. Obiecywany update nadchodzi Przewód od chłodniczki oleju do bloku silnika wymieniłem, autko odżyło i temperatura oleju podczas jazdy wróciła do normy. Żeby nie było, nie jeździłem dalej niż 10km od domu i to chyba raz tylko w tym czasie. Stara rurka ze starości po prostu pękła na długość może 3-5mm i stamtąd ciekło jak tylko się ciśnienie w układzie robiło. Mam też wieści i pytania co do mojego problemu z oddawaniem mocy, wszystkie solenoidy i elektrozaworki są sprawne, a są aż dwa, podciśnienia i rurki są na 99% szczelne, jednak czujnik ciśnienia pokazuje głupoty. Dorwałem się do manuala do GTka na którym jest cały pinout i wartości jakie powinny mieć czujniki i jak się powinny zachowywać i można powiedzieć, że jest PRAWIE dobrze. 3 razy sprawdzałem, więc jest znikoma szansa że źle coś odczytałem. Tak więc, kostka 3 pinowa tego czujnika ma masę, stałe +5V i sygnał. Wszystkie pomiary robiłem na kostce, bodajże od strony ECU, lecz to nie powinno moim zdaniem mieć wielkiego znaczenia, żeby nie rozpruwać podłogi i dywaników znowu aby się dostać do ECU. Sygnał, według manuala powinien być na włączonym zapłonie, bez chodzącego silnika, 2.4V-2.7V i rzeczywiście miernik mi pokazał 2.39V więc uznaję to za wynik w normie. Po odpaleniu silnika, chodząc na wolnych, jałowych obrotach, sygnał powinien wynosić 1.4V-1.6V. I tu jest mój problem, bo ja zmierzyłem aż 3.7V za każdym razem... Werdykt, według mnie, czujnik ciśnienia uszkodzony, ale chciałbym się zapytać was jeszcze czy to aby na pewno usterka czy może ja coś źle zmierzyłem? A może ten typ tak ma? I przychodzę do was, panie i panowie, z prośbą o identyfikację numeru części i gdzie ewentualnie można takie coś sprawnego dostać? Na zdjęciu, zapożyczonym z innego tematu, czujnik o który mi chodzi zaznaczyłem na czerwono.
  10. Tarapaty panie i panowie, tarapaty. Świnia jednak nie pojechała na gaz. Gazownik zawrócił mnie do domu po jeździe próbnej. Po miesiącu bezproblemowej jazdy, nagle uznała, że będzie szarpać z niewiadomych przyczyn jak mu docisnę do końca gwałtownie. Gazownik stwierdził, że może to być wina świec lub braku blow off'a, spróbuję założyć coś, np. z 1.8T aby tylko było, albo jakiś tani "uniwersalny" z regulacją, może akurat coś się poprawi. Bo jednak dziwne to szarpanie, bo nie jest takie "twarde" jakby wypadał zapłon (poza tym, jak miałem mały problem z wypadaniem zapłonu to mrugał mi check engine a teraz na desce cisza), tylko tak jakby wastegate szalało, nagle pompowało, przeładowywało go, a potem odcinało doładowanie, po czym znowu przeładowywał i tak w koło, niestety ten zegarek za 100zł nie wyłapuje tego i ciągle pokazuje doładowanie w granicach 0,5-0,8 bar (z tego co wiem moje ECU ma serię 0,78b doładowania), czyli tyle ile ma "zawsze", bez znaczenia czy szarpie czy nie. Na pierwszy ogień idą nowe świece, stare są trochę czarnawe od jeżdżenia bez termostatu na niedogrzanym silniku, kiedy był ciągle podlewany paliwem. Jest szansa, że może to jednak jest lekki misfire, którego jakoś dziwnie czuć i nie daje błędów. Nie ukrywam, że chciałbym to zrobić najlepiej za darmo, ale tak dobrze to nie ma . Doczytałem właśnie, że niektórzy również w silnikach z turbo mają problemy z "falującym" doładowaniem przez solenoid i podciśnienia które czasem lubią nie trzymać szczelności albo coś. Nie wiem czy AŻ tak falującym jak moje, ale trop jest dobry. Chyba trzeba będzie jutro siąść na spokojnie w garażu, wziąć jakąś "zaprawę" i przetrzepać wszystkie podciśnienia od sterowania turbo, poprawić wszystko, posprawdzać, wyczyścić, zmienić te świece kiedy przyjdą i testować po kolei. Ewentualnie kupić z 5 metrów wężyka do podciśnienia i wymienić co się da, 27 letnia guma, zakładając że jest w wieku silnika, może już niedomagać.
  11. Mały update z życia Lanosa: W sobotę, dzień po straceniu płynu, "zagotowaniu" się auta i zaobserwowaniu kałuży na podjeździe, wstawiłem go na kanał i dokładnie przejrzałem od spodu i znalazłem przyczynę. Od strony pasażera cała podłoga, półośka, stabilizator i wahacz były mokre, więc skupiłem się na prawej stronie auta. Zdziwił mnie fakt, że wszystko od przodu czyste, a na filtrze oleju były ze trzy krople w kolor płynu chłodzącego, a mój silnik posiada chłodniczkę oleju, wymiennik olej/płyn. Zobaczyłem, że również na jednym wężyku (na krótkim kolanku około 90 stopni co idzie od chłodniczki do króćca w bloku silnika) jest mała kropla i takie małe jakby "przecięcie" szerokości może 2-3mm. Chcąc wytrzeć palcem tą kropelkę, po dotknięciu palcem tego pęknięcia, rozszczelniło się całkiem i zaczęło mi się lać na głowę XD. Z racji że była sobota, to w moim lokalnym sklepie z częściami do maszyn rolniczych udało mi się zakupić prosty kawałek wężyka zbrojonego o wewnętrznej średnicy 12mm, który niby nie spełnia swojej roli, bo się załamał i nie puszcza płynu, ale przynajmniej nie cieknie jak na razie, a mam akurat termin na jutro żeby u znajomego założyć gaz w nim, bo ceny paliwa jednak trochę bolą, a z cieknącym układem chłodzenia niezbyt się uda cokolwiek zrobić. Zamówiłem przez Internet oryginalne kolanko które powinno tam iść, według wszelkich schematów które znalazłem. Jednak najszybciej przyjdzie może w czwartek dopiero, a ja i tak teraz na zdalnym siedzę więc samochód tak naprawdę stoi. Jak dostanę już ten wężyk i go zmienię to powstawiam zdjęcia winowajcy i naprawy.
  12. Ah chciałbym, jest mała chęć na jakiś fajny gwint i troche zadbanie o lakier, ale najpierw trzeba go będzie na 100% doprowadzić do stanu mechanicznego, jak narazie a to coś puka, a to coś stuka, a to wydech trzeba zrobić bo brzmi jak rozlatana najtańsza pucha w civicu o 3 rano. Ale jak to mówią, nie od razu Rzym zbudowano. Powoli i się wszystko zrobi.
  13. Miałem od razu powysyłać parę zdjęć ale się zakręciłem hehe. Już naprawiam swoje błędy. Ma pakiet RS z tego co zdążyłem się zorientować, dzięki czemu wygląda troszkę mniej "cywilnie", jak przystało na taką moc. Nie jest perfekcyjna lakierniczo, ma niedociągnięcia, tu ryska tam wgniotka, sporo elementów ma drugą warstwę lakieru bo ktoś tam próbował zaprawki robić, ale mi to nie przeszkadza aż tak, kiedyś sobie to wypoleruję jak będzie czas i będzie dobrze. To zwykłe zegarki Addco, te po 100zł na allegro, troszkę zmieniłem ich położenie żeby bardziej na mnie patrzyły, a tak to nadal są w tym samym miejscu i nie przeszkadzają wcale jak się jeździ czy to w dzień czy w nocy.
  14. Jakoś 1,5 miesiąca temu stałem się posiadaczem czerwonej Imprezy GH MY08. Parę spraw z nią wynikło, ale kupiłem ją za przysłowiowe "grosze" w stanie "do roboty". Do założenia tematu podkusił mnie @ManoLEE w temacie o moim sprzęgle, a dzisiejsza przygoda tylko utwierdziła mnie w tym, bo coś czuję że lekko nie będzie. Po krótce, autko jest w najszybszym dostępnym kolorze, czerwonym oczywiście. Fabrycznie wyszedł z 2.0 dieslem 150KM, sparowanym z 6 biegowym manualem, oba dyfry otwarte. Poprzedni właściciel kupił go po zatarciu diesla i udało mu się wsadzić tam 2.0 turbo EJ20G z Imprezy GT MY94, 211KM, ze ślizgającym się sprzęgłem i paroma rzeczami małymi do roboty. Jak narazie zmieniłem w nim łączniki drążka stabilizatora z przodu, bo były założone takie plastikowe h.. wie co, bo poprzedni właściciel nie mógł niczego porządnego dobrać, z czego jedno się rozpadło. Okazało się, po zwymiarowaniu, że pasują tylne łączniki stabilizatora z Forestera, i pasują jakby tak wyjechał z fabryki. Przy okazji tego samego dnia założyłem termostat otwierający się przy bodajże 78 stopniach, bo poprzedni właściciel powiedział mi, że wyjął bo "przez termostat rozwaliło mu chłodnicę, więc jeździł bez termostatu", przy czym ja tak pojeździłem tydzień i mnie zjadł fakt że palił najbiedniej 14 litrów na 100km przy bardzo delikatnej jeździe, i ledwo trzymał 70 stopni na silniku. Następnie nadszedł czas na cięższą sprawę, wymianę wcześniej wspomnianego sprzęgła. Po rozbiórce okazało się że to była jakaś dziwna hybryda, bo diesle mają 6 biegówki z pchanym sprzęgłem, tak jak wolnossaki, a wszelkie inne silniki turbo w Subaru, poza chyba jednym, miały ciągnięte sprzęgło. Podejrzewam że ten kto to składał zrobił dziwną hybrydę koła i tarczy serii z GT a docisku z jakiegoś wolnossaka, bo tarcza była bardzo gruba jeszcze, za to docisk i koło były spalone jakby ktoś przez 3kkm jeździł na półsprzęgle ciągle. Po tygodniu szukania i przeglądania i czytania wszelkich forum o Subaru, doszedłem do wniosku, że jedyne co będzie u mnie optymalne i pasowało p&p to właśnie jedyny zestaw koło zamachowe/tarcza/docisk z pchanym dociskiem, z Subaru Forestera bądź Imprezy WRX MY06 2,5 230KM. Do tematu po detale odsyłam poniżej: Przez miesiąc, od momentu założenia termostatu i uzupełnienia i pełnego odpowietrzenia układu samochód jeździł bez zastrzeżeń. Jeszcze mam do wymiany olej w dyfrze z tyłu, bo nie podejrzewam aby ktoś tam kiedyś zaglądał, ale zrobię to przy okazji wymiany przegubu zewnętrznego prawego bo zauważyłem że stuka delikatnie. Dzisiaj zapakowałem do niego oponki i koła aby mamie w autku pojechać 30km do znajomego i zmienić, jednak Subaru stwierdziło, że dzisiaj jazdy nie będzie, bo wypluje ponad 3 litry płynu chłodniczego nawet nie wiadomo którędy ani kiedy. Ani nie było momentu, w którym by zwiększyła się temperatura, a jeżdżę nim prawie codziennie po 20-30km dziennie, ani żadnej kałuży pod nim, nic. Wyjeżdżam spod domu, na 7 kilometrze patrzę, a "woda" ma już 115 stopni (mam aftermarketowe wskaźniki temperatury wody i oleju, do tego ciśnienie turbo) i się na mnie drze wskaźnik, ale do najbliższego zjazdu jeszcze był kawałek, około 2km, więc przejechałem to delikatnie, ale zamknął się wskaźnik na 120 stopniach i olej zaczął iść w górę. Zatrzymałem się aby sprawdzić co jest, wydało mi się na początku okay, w zbiorniku przelewowym było między max a min (przedtem było troche ponad max, bo za dużo mu wlałem), otworzyłem zbiornik ten ciśnieniowy i nic nie psyknęło, żadnego ciśnienia nie było w nim, węże były też miękkie, więc już się spodziewałem najgorszego, czyli że niczego nie ma, ale wyglądało jakby "coś tam" jeszcze było w nim. Przejechałem spowrotem 10km do domu robiąc co 2-3km odpoczynek mu, ale to za dużo nie dawało, bo i tak zaraz spowrotem wskakiwał na 120 stopni wody i 110 stopni oleju (czyli pewnie ze 130 stopni, trochę zaniża bo w normalnej jeździe pokazuje około 80 stopni) i się módl żeby dojechać. Od spodu nie widać żeby coś kapało, ale od strony pasażera na podłodze i półośce widać że jest mokro, najprawdopodobniej tam jest puszczony przelew ze zbiorniczka. Po dojechaniu do domu odgrzebałem około 3,5-4 litrów płynu chłodniczego który mi został z wymiany termostatu (miałem nowe 5 litrów które wlałem, to było to co zdołałem złapać z niego bez wylewania na ziemię), lepsze to niż nic. Oczywiście dałem mu ostygnąć, żeby nie lać zimnego płynu na gorący silnik. Wlałem i się okazało że prawie wszystko wciągnął, 3-3,5 litra wlałem do niego i dopiero przestało ubywać w tym małym zbiorniczku. Jak go zalałem, odpowietrzył się normalnie, temperatura wróciła i znowu zaczął wiać ciepłym powietrzem z nawiewów, a jutro z rana wstawiam go na kanał oglądać skąd to się mogło lać. Mam nadzieję że udało mi się go nie przegrzać zbyt mocno i nie pójdzie mi zaraz UPG ani nic z tych rzeczy. Jak narazie mam dwa podejrzenia, albo przelewem wylało z jakiegoś powodu, mimo że się nie zagotował ani nie wygląda na to żeby się ciśnienie zbierało w zbiorniczku, albo chłodzenie turbiny się wysypało i tamtędy się sączy.
  15. Chyba tak się stanie po dzisiejszym dniu XD Perypetie ciąg dalszy że tak ujmę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...