Wybierając się na narty zawsze korzystam z autka. Przerabiałem w tym roku dwa warianty: Madonna WV Transporterem w dwie rodziny, 17h z Torunia w jedną, 14 spowrotem i Stubai Forkiem 12tam/12tu.
Do Włoch wyszło pół darmo - diesel, dzielone na dwa. W obu przypadkach samochód był niezbędny na miejscu, nie zdałbym się we Włoszech na skibusy.
Mamy zawsze kwaterę z aneksem kuchennym, nie wyobrażam sobie też targać tyle żarcia samolotem Staję, kiedy chcę, jem co chcę, zobaczę sobie skocznię w Insbrucku, a pilota nie sposób namówić na zwiedzanie. No i jest weselej po drodze. Ostatnio nawigacja po dojechaniu do punktu przelotowego (skocznia) pouczyła nas: "Zawróć, kiedy będziesz miał taką możliwość"
A ta walizka, co jej szukają, to pewno jest w Hongkongu