Tak dokładnie było, deszczowy dzień i kałuże. Nie jechałem możliwie blisko krawędzi, na drodze o której mówimy nie ma wyrysowanych pasów.
Nie mam pojęcia jak policjant doszedł do wniosku, że to moja wina. Teraz jestem mądrzejszy i zadałbym policjantowi pytania:
1. Jeśli nie jechałem przy krawędzi pasa to dlaczego kierujący za mną podjął manewr wyprzedzania?
2. Czy wyprzedzający zachował szczególną ostrożność przy wyprzedzaniu, czy upewnił się że może wykonać manewr?
3. Czy wyprzedzający uwzględnił warunki (deszcz, słaba widoczność), ograniczenie do 40 km/h, bliskość zabudowań i szkoły podstawowej, oraz niedaleką odległość od następnego skrzyżowania?
Kogo bym nie pytał to wskazuje winę wyprzedzającego a jedynie policjant twierdzi inaczej
Pierwszy raz w życiu nie przyjąłem mandatu, sprawa wygląda dziwnie.
Chłop we mnie wjechał i dostałem mandat