Skocz do zawartości

mz56

Użytkownik
  • Postów

    1809
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez mz56

  1. hak64, jak rzeczoznawcą będziesz Ty, to piątkę mam niewyjętą.

    Na szczęście, istnieją inni. Jeżeli twierdzisz, że stojąc na wydzielonym pasie - krawężniki po prawej i lewej, mam migać, to zaczynam się bać. Bez złośliwości. Komu, po co ? Zawsze broniłeś zapisów prawa i nic się nie zmienia. Tego prawa nie chcesz zmieniać. Też pozdrawiam :).

    Ale Pani Moderator, ja tylko staram się bronić. Ja zakończyłem. Ale za chwilkę, znowu ktoś mi przywali :D.

  2. Turbo, gdybyś uważnie przeczytał moje poprzednie posty, to wiedziałbyś, że używam kierunkowskazów ZAWSZE. Nie używam ich tylko w sytuacjach, kiedy jest to bez sensu. Jeżeli jadący jest "naprany", to żadne kierunkowskazy nie pomogą. Będzie miał włączony prawy, a pojedzie w lewo.

  3. hak64, jaki brak komunikacji ? Nie mam możliwości pojechać inaczej. Żeby podkreślić swoją tezę, powiem Ci, że tysiące razy skręcałem w prawo mając C-2. Bez kierunkowskazu. Wielokrotnie za zakrętem stała milicja/policja. Przez ok. 45 lat, nigdy mnie za to nie zatrzymano. Dalej twierdzę, że używanie kierunkowskazów ma być "komunikatorem" a nie bezmyślnością, bo tak zapisano.

  4. Turbo, czy Ty czytasz co ja piszę, czy tylko "mz56" doprowadza Cię do białej gorączki i dalej czerwone przed oczami ? Kilkukrotnie napisałem, że używam kierunkowskazów z "uporem maniaka". Nawet w nocy. Niby nikt mnie nie widzi. Mam nadzieję, że z Tobą nigdy się nie spotkam.

  5. jkarp, w warszawie, syrence, starze, DKW... Ja tymi jeździłem. Dalej, jako stary dziad, upieram się przy kierunkowskazach służących do komunikacji. Nie dla zapisów prawa. Piany dostaję jak po dyskusjach o stosowaniu kierunkowskazów na rondach, ktoś z włączonym lewym kierunkowskazem, bo tak ktoś w internecie pisał, z wewnętrznego pasa ładuje mi się pod machę, bo zjeżdża. Pozdrawiam :).

  6. hak64, znowu mnie opacznie zrozumiałeś. Ja nie omijam przepisów ! Stosuję się do nich. Czytaj uważnie. Jeżeli jestem "skanalizowany" na zjeździe, wyjeździe, to miganie nie ma sensu. Musiałbym być naprany lub po narko, aby staranować wysepkę i słupek sygnalizatora, bo mi się zdanie zmieniło. Żadnych narkotyków w życiu nie brałem, a nawet po jednym piwie do samochodu nie dam się zaciągnąć. Taka tradycja po moim Tacie.

  7. Turbo, pomyśl chwilę. Kierunkowskazy nie są po to. aby stosować je bezmyślnie tylko dlatego, że tak jest zapisane w Prawie. Kierunkowskazy są od tego, aby porozumiewać się nimi do komunikacji z innymi użytkownikami drogi ! PORD nie jest w stanie opisać wszystkich sytuacji. Ja jadąc po zamkniętym osiedlu o trzeciej w nocy, też ich używam. Może jakiś sąsiad, z psem na spacerze, schowany za krzakiem, też jest zainteresowany, czy pojadę w lewo, prawo czy na wprost.

    I proszę, przestań po mnie jeździć tylko dlatego, że mam inne zdanie lub jestem starszy. Merytoryczna dyskusja - zawsze TAK !

  8. Moim zdaniem, D-2 może stać samotnie. On tylko odwołuje preferencje, które miałem. Od tego miejsca mam się stosować do istniejącego, lub nie - wtedy reguła prawej ręki, dalszego oznakowania. Jeżeli miałem D-1 i przejechałem siedem skrzyżowań, to napotykając D-2 mam na następnym ustąpić tym z prawej. Jeżeli oczywiście brak innych znaków. O czym dyskusja ???

    Cosik mi chyba komp wątki pomylił. Przepraszam.

  9. Zgadzam się z Tobą. Taki obowiązek jest. Ale jaki to ma związek z logicznym myśleniem i sygnalizowaniem komukolwiek, czegokolwiek ? W takiej sytuacji, prędzej pomyślałbym, że ktoś stojący przede mną nie da żaru w lewo, tylko będzie pracowicie zawracał

     :P. A wolno. Akurat nie w tym miejscu, które opisuję.

  10. hak64, gdybyś przeczytał moje stare posty, to gadaliśbyśmi na jednej fali. Pisałem dawno temu, jak mój stary rozpędził pieszych z przejścia dla pieszych (Warszawa, Targowa). Zobaczył w lusterku jak autobus wpadł w poślizg. Trąba i do przodu ! Piesi won, ok. ośmiu metrów wystarczyło aby autobus zahamował. Zero poszkodowanych. Patrzenie w lusterka to podstawa. Ale teraz młoda fala może mnie skrytykować. Obojętne jest dla mnie, czy według wszystkich szkoleń mam trzymać obydwie ręce na kierownicy, czy jedna łapa jest na kierownicy, a prawa w połowie drogi pomiędzy lewarkiem a fajerą. Tak po 20 cm. Mając tak ułożoną łapę, można ruszyć w ok. 0,3 sek. Na Słomczynie, jak mi baba instruktorka powiedziała, że mam trzymać obydwie łapy na kierownicy, i pilnowała, to z miejsca straciłem 5 sekund.

    To tylko dywagacje.

    Teraz nie do hak64.

    Wracam do przemyśleń o kierunkowskazach. Mam w Warszawie kilka opracowanych skrzyżowań. Jak wcześniej pisałem, używam kierunkowskazów z uporem maniaka. Ja informuję o moich zamiarach i chciałbym być zrozumiany. Taki przykład. Jadę Al. Niepodległości na północ. Będę skręcał na wysokości GUS w lewo. Tam rodzą się dwa nowe pasy. Włączam kierunkowskaz, przed wjazdem na te pasy, staję, następny staje za mną i kierunkowskaz WYŁĄCZAM. Będę stał tam ponad minutę ! Zapala się światło do jazdy na wprost, w następnej fali i wiem, że jak dla nich zapali się żółte, to za 5 sekund zapali się dla mnie zielone. Włączam kierunkowskaz, za "całe 5 sekund" włącza się zielone dla mnie i jadę. Byłem tam dzisiaj. Za jakimś X7. To bezsensowne miganie mi po oczach ledami o jasności tylnych przeciwmgłowych nie jest sympatyczne. Kiedyś mówiło się o używaniu kierunkowskazów w celu porozumienia się z innymi użytkownikami ruchu. Dzisiaj tylko przepis. Który 20 % kierowców ma w głębokim poważaniu. Nawet dzisiaj, jakiś outback przy wjeździe na plac Unii najpierw nie mógł się zdecydować, którym pasem jedzie, a potem zajechał mi drogę (oczywiście bez kierunkowskazu), zostawiając mnie na żółtym. Czyli czerwonym. Jechałem od Batorego na Klonową. Przecież te kierunkowskazy są, tak jak powiedziałem, do porozumiewania się ! Nie bezmyślnego włączania i wyłączania, bo być może gdzieś tam jest tak właśnie napisane.

  11. Masz 100 % racji. Niepotrzebnie się uniosłem. Cały czas ludzie mówią o ekologii. Tenże kierunkowskaz, migając, też coś zużywa. Stojąc na pasie tylko do skrętu w lewo, muszę mrugać cały czas ?

    I wyczułeś na czym polega mój  problem. Różnica pokoleń. Coś, za co dałbym kiedyś swojej córce "wciry", jest normalką.

  12. Wielokrotnie dostałem w tyłek i jakoś żyję. Chodziło mi tylko o bezsilność w stosunku do takich buraków. Z 15 lat temu, nadziałem się na Koszykowej w Warszawie na auto jadące  pod prąd. Wysiadł facet z pistoletem i kazał mi s....... Wcale nie wyglądali  na służby. Ja tylko zastanawiam się nad możliwościami uzdrowienia takiej sytuacji. Ale nic nie widzę. O takich zdarzeniach zapominam następnego dnia. To jest właśnie ta rutyna.

    Ale było miło przeczytać wpis osoby mądrej. Dziękuję.

    • Super! 1
  13. Nie wiem, o co chodzi. Gubię się. Facet zajechał mi drogę, stanął na środku ulicy, później ganiał mnie, to on powiedział, że ma najnowszego merca i dlatego powinienem mu ustępować, nawrzucał mi od najgorszych ch..., ja nie wdałem się w pyskówkę i to wszystko moja wina ? 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...