Taka sytuacja wczoraj mnie spotkała: jade sobie z żonką i synkiem przez zabudowany, w sumie w sznurze aut, jakieś max 70, a w lusterku widze za mną zbliża sie biała celica (ta w ostatniej budzie), siada mi na zderzaku i jedzie jakieś 2 metry za mną, w lusterku widze blondi z cieniutka fajeczką i rajbanami z jarmarku na nosie takimi że pewnie nic w nich nie widzi . Zwalniam do przepisowych 50, robie sobie miejsce z przodu, z przeciwka jadą auta i jest podwójna linia ( na pewno mnie nie "weźmie"), kończy sie teren i wale w podłoge rozpędzając sie do 100 i dojeżdżając do reszty ekipy dając jej do zrozumienia że na drodze są też lepsi .
Nie wiem czy to to sprawiło że jechała za mną nie 2 metry a jakieś 2.15 . No ale nic jedzie za mną, do następnego zabudowanego bo wyprzedzać nie miała gdzie, ja trzymam sobie odstęp do poprzedzającej pandy taki normalny, a tu blondi nagle redukcja, ryk z rynny i jedzie na podwójnej lini i przejściu dla pieszych!!! clio z przeciwka mruga długimi a ta sie pcha na mnie, w sumie nie chciałem ale dałem po heblach żeby nie przywaliła w nikogo.
W sumie chamstwo jakich wiele, nerwy by przeszły i spoko, ale ta po zakończeniu swojego manewru szyba w dól i międzynarodowy znak pokoju do mnie No to ja nie zastanawiając sie do następnej wsi i na komende z filmikiem z kamerki