Skocz do zawartości

Tichy

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez Tichy

  1. 8 godzin temu, hak64 napisał:

    Zainstalowanie czytnika skanującego prawo jazdy też zapewne problemu nie stworzy.

    Hakerzy złamią tę "technologię" w przeciągu kilku dni - jak nie nasi, to ze Wschodu. Wg mnie to droga donikąd.

  2. W dniu 4.12.2019 o 10:32, xemir napisał:

    Ruczaj, Kraków (o tutaj: https://tinyurl.com/tznclfw) - pani parkuje na chodniku o szerokości max 1m

    A tak, znam to miejsce, jeżdżę dość często - tam naprawdę jest dramat! Widziałem tam OSOBIŚCIE kilka dzwonów - dokładnie tu lub w promieniu 20 m. Tam jest ciasno, a każdy jedzie tak, jakby był pewien, że akurat teraz nic nie nadjedzie z naprzeciwka (dla nieznających okolicy - zza tego zakrętu nic nie widać). Inna sprawa, że z parkingiem w okolicy jest naprawdę źle i NAJPIERW należałoby ukarać osoby odpowiedzialne za brak miejsc postojowych, bo to nie wina tej pani, tylko infrastruktury. Słuchaj, ale ona w końcu GDZIEŚ stanąć musi - przecież nie zaparkuje w Nowej Hucie... Domy projektuje się z drzwiami, żeby łatwo do nich wchodzić (nie kominem czy oknem), czemu nie buduje się parkingów, żeby ludzie mieli możliwość łatwego korzystania z własnego mienia (tj. samochodów)?

    • Super! 1
  3. 3 godziny temu, PR7EMEK napisał:

    Jutro wchodzi w życie przepis o jeździe na zamek... ciekawe co się będzie działo na drogach ;)

    Z kolegami z pracy mamy taką koncepcję - ciekawe, czy "trafimy". Otóż obstawiamy, że "niebiescy" dadzą 1-2 tyg. na "wdrożenie się" kierowców, a potem... będzie można zasuwać wszędzie +60 do nominalnej prędkości, jeździć na czerwonym, pod prąd itp., bo wszystkie patrole rzucą się na wszelkie popularne "zwężki" i będą kosić (wyrabiać statystyki) tylko za suwak, za to masowo - żyła złota i zero wysiłku, nawet dźwigać ręki z radarem nie trzeba! No może nie w KRK, bo tu kierowcy już dość dobrze się nauczyli. Więc po Kraku mogą nadal się pętać pojedyncze patrole - chyba że wesprą kolegów z powiatów :) Dodatkowo obstawiamy, że na początku będzie sporo "dzwonów", bo np. wjeżdżający na - oczywiście niezakorkowaną - autostradę pasem rozbiegowym będą uważali, że inni mają obowiązek ich wpuścić :facepalm:

  4. 9 godzin temu, RoadRunner napisał:

    Obawiam się, że nie. Zabiorą prawo jazdy ? Jeździsz bez do czasu egzaminu. Tylko, że zgodnie z przepisami. Szansa na zatrzymanie przypadkowe jest marginalna.

    Kurczę, coś w tym jest. Właśnie sobie uświadomiłem, że miałem tylko 2 kontrole policyjne w życiu (takie z okazywaniem dokumentów, sprawdzaniem itp., bo była też jedna "akcja trzeźwość", ale tylko szybkie dmuchanko ;) ). Pierwsza w 1994, druga w 2000 r. - obie z powodu nadmiernej prędkości. Czyli jeżdżę już 19 lat bez żadnej kontroli, a w ogóle jeździłbym OD POCZĄTKU  do dziś bez kontroli (ok. 25 lat), gdybym te 2x nie złamał przepisów - co potwierdza Twoją tezę. Oczywiście jeżdżę dość dużo, nie raz na tydzień do Biedry ;)

  5. 23 godziny temu, Zyzol napisał:

    Czyli w ramach sprawiedliwości społecznej, bogaty powinien dostawać 5000+, bo 500+ to mu na waciki nie wystarczy.

    No co Ty?! Przecież to właśnie jest TOTALNA niesprawiedliwość! Bogaty już ma dość i w ogóle nic nie powinien dostać od innych podatników, raczej powinien się dzielić z biednymi (ale uczciwymi, nie chodzi mi o sponsoring patologii) - może się dzielić w formie podatków, dopuszczam taką ewentualność, choć nie do końca mi się taki system podoba, przyznaję (np. rządzący mogą takie podatki marnotrawić bez pożytku dla społeczeństwa i bez żadnej kary), ale chwilowo lepszego nie mamy. Ale wiesz co? To jest dyskusja na zupełnie inny temat, w dodatku rzecz jest szalenie obszerna i wymagałaby naprawdę wiele wyjaśnień. Nie da się tego ująć w kilku zdaniach, zawsze wyjdzie zbyt duże uproszczenie.

  6. 8 godzin temu, Zyzol napisał:

    Super! Może w takim razie zmniejszmy mandaty dla bidoków, żeby też mogli mogli sobie poszaleć i połamać prawo. Niech też mają coś od życia, a nie tylko wiatr w oczy. Mandat dla bidoka za jazdę 200 po mieście - 20 zł

    Nie wyczułeś moich intencji. Mandaty muszą być (póki co lepszego systemu nie wprowadzono, co nie znaczy, że taki nie istnieje), chodzi mi nie o to, żeby dla wszystkich były nieodczuwalne, tylko na odwrót właśnie: odczuwalne DLA WSZYSTKICH. Czyli jeżeli teraz max. to 500 zł i dla kogoś z najniższą krajową to znaczna część miesięcznego tyrania w pracy, a dla bogacza "grosiki", to chodzi mi o to, żeby bogaty też równie mocno "poczuł", czyli żeby to był podobny procent jego dochodów. A że - co już ktoś powyżej też stwierdził - zwłaszcza ci najbogatsi Polacy są specami w ukrywaniu dochodów (naprawdę wiem coś o tym, ale nie mogę powiedzieć, skąd - nie z autopsji na pewno), więc przychodzi mi tylko do głowy uzależnienie od wartości auta.

  7. 19 godzin temu, aflinta napisał:

    30-sto letnim escortem (wartość pewnie w okolicy 1000 zł)

    Ale pomyśl, jacy popularni (wśród młodzieży) byliby teraz ci mniej zamożni - każdy chciałby od nich pożyczać furę lub z nimi jeździć! :) Jak by to rozruszało rynek starszych pojazdów! Prawdziwe EKO, czyli nie "na śmietnik po 10 latach", lecz eksploatacja dokąd się da! :D

  8. 19 godzin temu, aflinta napisał:

    A taki chłopaczek co odprowadza auto klientów pod wskazany adres (np. trafiło się nowe G-Klasse AMG), i nocą 31km/h pojedzie w strefie zamieszkania to zabuli 40 tys zł? Czy o taką sprawiedliwość chodzi?

    To jego problem, że jedzie takim autem - nie ma obowiązku. Niech więc właściciele tylko jeżdżą takimi autami, skoro ich stać na takie fury.

    • Do kitu 1
  9. 19 godzin temu, PR7EMEK napisał:

    Jedyne sensowne rozwiązanie to dopasowanie wysokości mandatów do stawek naszych sąsiadów. Biedny, którego nie byłoby stać na zapłacenie mandatu jeździłby przepisowo, bo jak nie, to komornik chętnie zaopiekowałby się np. jego samochodem.

    OK, ale w takim razie jaką "dolegliwością" karać bogaczy, dla których nawet "zachodnie" stawki mandatów to pryszcz? Skoro biednemu groziłby aż komornik, to sprawiedliwie byłoby, żeby podobne zagrożenie czekało na bogatego, a wg Twojego pomysłu niespecjalnie mi się to wydaje możliwe...

  10. W dniu 2.12.2019 o 14:02, PR7EMEK napisał:

    Nie bardzo potrafię to zrozumieć, choć mam kolegę, który tak jeździ. Kilka razy robiło mi się ciepło, jak z przeciwka pojawiał się jednak samochód, a on nie zjeżdżał, aż nagle w ostatniej chwili mu się przypominało. Jak jest noc i nic nie jedzie z przeciwka, to używamy świateł drogowych ("długich") lub jedziemy wolniej, ostatecznie przy osi jezdni, a nie połową auta pod prąd. Zgroza i drogowe chamstwo :/

    Już wytłumaczę z własnego doświadczenia, jako że w większości jeżdżę - i to nawet długie, wielogodzinne trasy - drogami mocno "nieautostradowymi", z żółtymi numerami dróg lub... bez numerków ;-) Powodów jest kilka, szybko wymienię - dot. jazdy w nocy: po wsiach często chodzą na ciemno ubrani "zawiani" ludzie, tylko w środku jezdnie w PL są (w miarę, pewności nigdy nie ma!) bez dziur i zapadniętych studzienek (znany mi wyjątek to droga Skawina-Radziszów, gdzie zapadnięte studzienki są w losowych miejscach, głównie środkiem), po deszczu kałuże "wykrzywiacze tarcz" głębokie na 10 cm można spotkać głównie przy brzegach... Długich nie da się włączyć prawie nigdzie w południowej Polsce, bo zza zakrętu co chwila pojawiają się auta, których nie widać było wcześniej z daleka, a na mijania widzę tyle co nic, nawet przy 60 km/h nie starczy czasu na unik...

  11. W dniu 2.12.2019 o 07:21, hak64 napisał:

    Mandat uzależniony od dochodów, jest z kolei sprzeczny z zasadą równości obywateli wobec prawa.

    Przepraszam, ale się nie zgodzę - wg mnie jest dokładnie odwrotnie. Mandat stały jest NIESPRAWIEDLIWY i to jest właśnie NIERÓWNOŚĆ, bo dla biednego 500 zł to znaczna część wypłaty miesięcznej, a dla bogacza to jak splunąć, na waciki więcej wydaje. Sprawiedliwie jest tylko wtedy, gdy DYSKOMFORT spowodowany karą jest równie duży dla biednego, jak i bogatego, inaczej doprowadzamy do (obecnej) sytuacji, że biedni jeżdżą w miarę OK i muszą się trzymać przepisów, bo ich nie stać na ciągłe mandaty, a po drogach rozbijają się cwani bogacze "wszystkomogący" swoimi wypasionymi furami i śmieją się biedakom w twarz, bo ich przepisy "nie dotyczą" :-( Moim "ideałem" jest mandat zależny od wartości auta, jakim się PORUSZA W DANYM MOMENCIE delikwent.

    • Super! 1
    • Zmieszany 1
  12. 14 godzin temu, RoadRunner napisał:

    Widać, że kolega nigdy szybkim autem nie jechał :) 10 km czeskim Rumburakiem i czoło spocone. Bez czapki, która wchłania pot robi się problem - odrywanie rąk od kierownicy niewskazane.

    Yyyyy, ja wiem? Czapka słabo zbiera pot... Myślałem, że od tego jest bandana, przynajmniej ja w takim właśnie celu onegdaj bandanę nosiłem :D Serio, np. podczas grania w lecie na kortach tenisowych, żeby mi pot oczu nie zalewał. Czapka się nie sprawdzała w tej roli - mała objętość wchłaniana.

    PS. co do ch... pana z tym Forum jest, dawniej łączyło posty, a teraz widzę, że "usiałem" wątek :( Halo, Admini, coś nie działa jak należy!

  13. 14 godzin temu, Christoph napisał:

    PS2: przy ostatniej zmianie opon dostalem czapeczke Subaru :ph34r: 

    Wobec powyzszego oddam w dobre rece, bo mam juz kapelusz 

    Ale że za darmo czy za kasę oddasz? Bo w lecie (poza autem) czapkę z daszkiem noszę, owszem :)

  14. 14 godzin temu, Christoph napisał:

    PS: nie tlumacze sie, wspomnialem i przyznalem sie, bo tak bylo 15 lat temu.

    Nie musisz się tłumaczyć, nie zamierzam tu oceniać - Twoja sprawa, jak i w czym (lub bez czego) jeździłeś :mrgreen: Tylko byłem ciekaw motywów, bo nie przychodziło mi (prócz kabrioletów itp.) do głowy, dlaczego ktoś by chciał tak robić :-)

  15. 14 godzin temu, Christoph napisał:

    Ale moim prawdziwym idolem pd dziecka byl zmarly niedawno Austriak, legenda Formuly 1 Nicki Lauda. Od dziecka pamietam jego czerwona czapecze i jako pierwsza sprawilem sobie wlasnie czerwona czapeczke Ferrari za bonus-punkty za tankowanie. 

    OK, zgoda, ale on nosił czapkę - o ile wiem - z uwagi na uprzednio straszliwie poparzoną skórę głowy, a więc było to użycie jak najbardziej "praktyczne".

  16. 14 godzin temu, Christoph napisał:

    Jak sie jest mlodym, to sie nie mysli czy cos jest praktycznie, tylko czy cos jest cool

    Ha, ha, no tak, ciągle zapominam, że ja mentalnie jestem z innego świata :-) Jakoś nigdy nie mogłem zrozumieć, jak można myśleć inaczej niż praktycznie. Jak byłem młody, myślałem tak samo.

  17. 23 godziny temu, Giechu napisał:

    Czasami wlasnie dachu nie ma. Wtedy czapka z daszkiem sie bardzo przydaje. A to, że to wiesniackie... cóż;)

    Dachu nie ma w kabriolecie, ale to dla mnie oczywiste, że w takim aucie jeździ się w czapce ;-) Kabrioletów nie biorę pod uwagę, bo Kolega jeździł w tej czapce w Polsce, gdzie klimat jest jaki jest i kabriolety to rzadkość.

  18. 12 godzin temu, Christoph napisał:

    Sam kiedys jezdzilem w czapce z daszkiem, jak bylem mlody i gniewny. Lat przybylo, dojrzalem... teraz nosze kapelusz  :hi:

    Dobrze, że powiedziałeś, bo w takim razie mam pytanie, które od lat chcę zadać, tylko nie było komu ;-) Po co jeździć w czapce z daszkiem w aucie? Serio pytam. Nie umiem sobie logicznie tego wytłumaczyć - wiem, wiem, na siłę można wszystko uzasadnić, ale tak serio to po co? Dach zasłania od słońca, zresztą są osłony przeciwsłoneczne. Zresztą widziałem już takich, co jechali w takiej czapce w nocy! W aucie jest ciepło (zakładam sprawne ogrzewanie), więc zimą nie trzeba ochraniać głowy, zresztą czapka z daszkiem akurat do "ogrzewających" nie należy. W lecie jest gorąco (lub co najmniej ciepło - jeżeli ma się klimę), więc raczej chce się głowę chłodzić, nie zasłaniać (a w czapce łatwiej się spocić). W dodatku "coś na głowie" zawsze w pewien sposób przeszkadza, dekoncentruje, potencjalnie też może ten daszek w pewnych sytuacjach coś przysłonić (górny sygnalizator, lusterko).

  19. 19 godzin temu, longer1 napisał:

    A jak ten forek wygladał? Kreciłem się tam wczesnym popołudniem :)

    Kurczę, teraz już nie pamiętam... Ciemno było. Ale świnki były i Kierownik też machał :-) Było koło 16:00, ja jechałem w stronę cmentarza.

  20. Kraków: jeszcze zaległe (z 1 listopada) pozdrowienia dla... Marka Dworaka, który wraz z Familią (jak sądzę, bo chyba nie kręcili kolejnego odcinka??) pomykał ul. Powstańców, wracając prawdopodobnie z cmentarza w Batowicach, czarnym Subaru z napisami "Jedź bezpiecznie" :-) Nie machałem, bo świnek brak, a jak zobaczyłem p.Marka, to już było za późno, przeleciał obok (było ciemno). BTW czy Dyrekcja lub ktoś inny mógłby "poinstruować" p.Marka, że jak się widzi świnki, to fajnie jest pomachać, nawet jak się samemu ich nie ma? :mrgreen: To znacznie umila podróż.

  21. W dniu 22.10.2019 o 08:17, SubaruLPG napisał:

    Wiem że w tej sytuacji niewiele brakowało a Pan odesłał by mnie z tego świata...

    Miałem kilka dziwnych sytuacji poruszając się szczególnie rowerem.

    To ja coś też opowiem. Przygoda z lat 90-tych, kiedy to sporo jeździłem na "ścigancie" (znaczy rowerze szosowym). Ruch samochodowy był wtedy mniejszy niż obecnie, więc na drugorzędnych drogach (a tylko takimi jeździłem, w końcu to były wycieczki, nie wyścigi) wyprzedzenie roweru nie stanowiło problemu - to nie tak, że jeździłem np. prawym pasem Zakopianki blokując go ;-) Jechałem z lekkiej górki, więc 40 km/h wykręciłem bez problemu. Za mną jechało auto VW Transporter III lub podobne, a z przeciwka akurat kilka aut i facet przez kilkanaście sek. musiał "wlec się" za mną te 40 - tam nie było poboczy, żeby zjechać, wąsko jak cholera. Gdy mnie wyprzedzał, zrównał się ze mną i dał kierownicę w prawo, spychając mnie złośliwie z drogi... Pamiętacie tego kolarza, co na TdP tego roku wpadł w betonowy przepust i zginął? To powiem tak: utrzymałem się (o dziwo) na kołach, ale zjechałem do rowu i wdusiłem hamulce do oporu - jechałem na OBU kołach zblokowanych i tylko patrzyłem, jak zbliżam się do takiego właśnie betonowego przepustu. Nic nie mogłem zrobić, to były 2-4 sek. Wiadomo, szosówki w zasadzie nie mają bieżnika, koła wąziuteńkie... Zaparłem się w kierownicę i uderzyłem w przepust, na szczęście na tyle długo jechałem hamując w rowie, że wytraciłem większość prędkości. Skończyło się na rozwalonym kole przednim i złamanym widelcu oraz lekkich potłuczeniach. Facet mógł mnie zabić jak nic i w dodatku odjechać bezkarnie (zero świadków, za nim nikt nie jechał), w dodatku nic złego mu nie zrobiłem - co innego, jakby się po górskich serpentynach musiał za mną wlec przez 5 km, ale to były naprawdę tylko 3 auta z naprzeciwka, a ja nie jechałem jak dziadek-melepeta-kontrowiec 10 km/h, tylko 40, więc aż tak go nie spowolniłem (tam teoretycznie i tak wolno było tylko 50). Od tego czasu przestałem jeździć ulicami, wolę ryzykować mandat, ale jeżdżę - bardzo spokojnie - chodnikiem. A po tym zajściu sprzedałem ściganta i przesiadłem się na trekkingowy, turystyczny.

    • Lajk 2
  22. W dniu 21.10.2019 o 22:45, BazaN napisał:

    Tak , pewnie mu się należało :wacko:

    Cóż, takiej ewentualności też nie możesz przecież wykluczyć. Jak zazwyczaj w takich przypadkach, widzimy tylko (prawdopodobnie) końcówkę zdarzenia. Chyba że kierowca "po prostu" nie lubi rowerzystów i zawsze ich tak gania, tylko teraz po pierwsze mu się "udało", a po drugie popełnił błąd: pozwolił się nagrać ;-) Ale fakt, film robi wrażenie, nie jest to na naszych drogach widok codzienny - choć może to być znak, że się do tego zbliżamy :krecka_dostal:

  23. W dniu 17.10.2019 o 20:28, thomson0073 napisał:

    Sprawdź sobie czujnik położenia wału korbowego (pod alternatorem). Na kluczyk 10, 2-pinowy, może być przybrudzony. Benzyna ekstrakcyjna i czyszczenie. Jeszcze sprawdź czujniki położenia wałków rozrządu, jeżeli są brudne to też może wariować. 

    Dziękuję za porady, na pewno się przydadzą innym, bo u mnie już jest wszystko OK :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...