Skocz do zawartości

Chwała Wam, Dzielni Policjanci !


Bergen

Rekomendowane odpowiedzi

Postanowiłem utworzyć ten wątek, gdyż nie chce mi się po kilkanaście razy opowiadać tej samej historii a jakoś nie pasuje mi ta opowieść do żadnego z istniejących wątków. Kto wie, może temat się rozwinie i opiszecie też swoje przygody ze stróżami prawa.

 

W miniony piątek wieczorem wracałem Srebrzaną z pewnej jakże kulturalnej imprezy mającej miejsce w Gdyni, a dotyczącej jakiś filmów fabularnych czy czegoś tam. Jechałem jak kapelusznik, prawym pasem, bo wiekopomne dzieła wyssały ze mnie resztkę sił witalnych, aż w Rumi dojechałem do kawalkady pojazdów sunących 40 kmh. Niewiele myśląc skręciłem na lewy, gdzie porządni ludzie śmigali 80. Śmigając z nimi zauważyłem, że w sznureczku aut na prawym pasie pełznie też Renault Kangoo w barwach Policji Państwowej. Minęła może jedna zwrotka piosenki, której słuchałem, a zauważyłem że morderczy pojazd ów zjechał na mój pas i usiadł mi na ogonie. I ja już w tym momencie już wiedziałem, wszystkie me trzewia czuły, że spodobałem się panom policjantom. Oczywiście zamrugali. Zjechałem.

 

We wstecznym widziałem, jak gruby polimajster z wąsami gramoli się z kangura, podczas gdy siedzący na fotelu pasażera chudy spokojnie jadł hamburgera. Opuściłem szybę, wyłączyłem radio, gruby podszedł.

- Dobry wieczór panie kierowco, Stefan mmmhhhhmmmggghhh, komenda miejska w Rumi, ładne ma pan auto, poproszę dowodzik, zobaczymy czy pańskie.

W tym miejscu warto zauważyć iż komenda policji w Rumi nie grzeszy rozmiarami i nie posiada nie tylko nowych mebli i komputerów, ale też oddziału drogówki. Zatem miałem do czynienia ze zwykłymi krawężnikami. Wracającymi z McDonalda.

Wąsaty zamknął dowód, rozczarowany że gówniarza stać na SUBARU i rozejrzał się po samochodzie.

- Coś za dużo ma pan tych świateł z przodu !

Nie wiele myśląc, zacząłem ściemę - Wie pan, auto jest przygotowane do sportu motorowego, bo ja startuję, przez pana Korneckiego, na pewno pan wie (na co gruby przytaknął), musi mieć tyle świateł, ale teraz i tak są odłączone...

Na to dictum gruby zostawił sprawę świateł i zainteresował się tyłem samochodu.

- A spoiler atest ma, hę ?

Zgrzytnąłem zębami.

- Tak, ma, pod spodem jest napis.

Przez lusterko spostrzegłem, jak Stefan próbuje się zgiąć, żeby zajrzeć pod spoiler. Zawołał chudego. Ten zirytowany, odłożył resztkę big maca i schylił się - no coś tam jest - odparł i wrócił do posiłku.

Wtedy grubemu zaświeciły się oczka.

- A NA SZYBY PRZYCIEMNIANE ATEST PAN MA ?!

- Mam, panie władzo, wie pan, ja startuję w rajdach, to auto musi być w stu procentach w porządku. O proszę, na tylnej szybie jest naklejka.

Gruby przeczytał naklejkę.

- No dobrze - wydobyło się spod wąsów. I wtedy olśnienie.

- A pan podniesie szybkię z przodu !

Podnoszę.

- A TO CO TO JEST ?!

- To jest blue blocker. Taki filtr.

- TO SĄ PRZYCIEMNIONE PRZEDNIE SZYBY !

- Nie, to jest taki filtr, co pozwala lepiej widzieć w nocy.

- Szyby są ciemne ! Dowodzik zabieramy ! Andrzej, spisz pana !

Andrzej ruszył do przodu. Nie wytrzymałem.

- NIE, SZYBY NIE SĄ PRZYCIEMNIONE. I jakby miał pan miernik, a pan nie ma, bo pan nie jest z drogówki, to by pan wiedział.

Andrzej stanął.

- No dobrze. Jak pan tak, to dobrze. Niech pan jedzie. Ale niech pan zapamięta - jak jeszcze raz zobaczę pana z tymi szybami, to pożyczę miernik ze stacji obsługi tutaj na Słowackiego i zmierzymy panu i dowodzik zabierzemy !

Gruby był dumny z planu, jak ułożył. Chudy coś pił przez słomkę, przytakując.

Pojechałem. Wkur*iony.

 

Jak kilka lat temu rumscy chuligani zrywali mi anteny od radiostacji to też przyjechali. Po godzinie. Pewnie w macu była kolejka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko schodzi na psy, nawet psy już nie potrafią sensownie łapówki wymusić.

 

Opowiem inną historyjkę, zasłyszaną od kolegi. Rzecz działa się jakoś w latach 80-tych, pusta droga, czwarta rano. Kolega ze swoim kolegą jechali kaszlakiem, z krzaków wyskoczył piesek, zatrzymał ich i za wszelką cenę próbował do czegoś się doczepić. W końcu po kilku próbach zadekretował: "No to dajcie 3 stówy i spier...". Kolega kolegi wyszedł z kaszlaka, wyjął legitymację prokuratorską, okazał funkcjonariuszowi i powiedział: "Nie. To ty daj 3 stówy i spier..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja opowiem wam jedna rzecz: w pewnym miescie przyszedl nowy komendant powiatowy, ktory mial wiele pomyslow na zreformowanie tamtejszej sluzby policyjnej. polikwidowal wszystkie gminne komisariaty, a swoim podwladnym kazal sie wykazywac. miesiecznie mieli miec jakies minimum spisan, bo inaczej na kraweznik. jak tak niektorzy stali przez 3 - 4 godziny na drogach, gdzie jezdil tylko autobus szkolny i jeden pekaes i moze ze dwie osobowki na dzien, to juz suma sumarum zaczeli spisywac nawet swoich kolegow po sluzbie i na chama wlepiali mandaty swoim znajomym. poza tym pan komendant byl od wielu lat scigany przez prokurature, a przerzucali go z komendy na komende, a obecnie robi w Sochaczewie. niestety podczas praktyk mialam z nim stycznosc, a swir jest z niego niesamowity.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedna historyjka: szwagier wracal z zona i dzieckiem skadstam. Kiedy juz wjezdzal w brame, maly odpial sie z fotelika i stanal miedzy dwoma siedzeniami. Pech chcial, ze akurat przejezdzal radiowoz. Oczywiscie co? Szwagier dostal mandat na wlasnym podworku za to, ze dziecko nie siedzi w foteliku podczas jazdy. Brawo, panowie, brawo!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dręczenie obywatela kierowcy to nic w porównaniu z tym co musisz przejść żeby złożyć zeznania po nieszczęściu jakie cię spotkało - czyli na przykład włamaniu do samochodu z kradzieżą.

 

Wyobraźcie sobie taką sytuację - wracam z zakupów na parking podziemny centrum handlowego a w Galancie (jeszcze wtedy) wywalone wszystkie zamki w drzwiach (nawiasem mówiąc nie udało im się ich otworzyć) i w klapie bagażnika. Z bagażnika zniknął plecak z: laptopem, PSP i paroma innymi rzeczami.

 

Konsternacja - dzwonię na policję - i dowiaduję się, że już zaraz wysyłają patrol.

Rzeczywiście po 10 minutach pojawiają się dwie panieneczki z ilorazem inteligencji -24.

Nie kumały nic! Słowo daję! Coś tam popisały i stwierdziły, że one to nic nie mogą i muszę zadzwonić na komendę, do której należy ten rejon.

Dzwonię więc raz jeszcze - opowiadam te samą historię. W końcu po 30 minutach przyjeżdża jeszcze jeden patrol - dwóch takich trochę bardziej rozgarniętych - wypytują od nowa - mówię, że już koleżanki były i spisały wszystko na co oni: „A, te dwie...” i robią taką minę :roll:

 

Oglądają, łażą, pytają, notują - w końcu po kolejnych 30 minutach łączą się z centralą czy komendą i pytają grzecznie czy poszkodowany ma czekać na techników policyjnych czy jechać na komendę. Pada odpowiedź - jechać na komendę.

 

Na komendzie Sajgon! Kolejka poszkodowanych - jeden policjant. Załatwianie każdego petenta - oczywiście zeznania spisywane ręcznie - minimum 1,5 godziny. Nasza kolej nadeszła koło północy czyli po 5 godzinach od włamania. Dodam, że rzecz działa się na komendzie na Wilczej - czyli tej, która odpowiada za cały rejon Śródmieścia czyli potencjalnie najbardziej newralgicznej części miasta.

Wychodzimy przed budynek żeby obejrzeć po raz setny samochód - jest z nami też technik - który wychodzi przez drzwi - zatrzymuje się i mówi - "O! Temperatura spadła poniżej zera (rzecz dzieje się w listopadzie) ślady biologiczne już uległy zniszczeniu" i spokojnym krokiem wraca do komendy.

Mnie w tym momencie trafia szlag - bo pytaliśmy czy nie lepiej poczekać na tym, bądź co bądź cieplejszym parkingu podziemnym.

 

Dalsza część nocy upływa na mozolnym notowaniu przez pana policjanta naszych zeznań, wyżalaniu się na kondycję finansową policji, włącznie z tym, że lampka na stole pamiętała głęboką komunę a pan powiedział, że bałby się użyć służbowej broni bo wybuchłaby mu w ręku oraz, że w tych serialach to pokazują bzdury - a potem się ludziska spodziewają, że tak naprawdę jest w policji...

Duża wesołość...

 

Jeszcze weselej było jak próbowałem po miesiącu dowiedzieć się na jakim etapie jest sprawa:

 

Przełączano mnie chyba ze cztery razy – za każdym podejściem podając inny numer sprawy, który trzeba podać pod kolejnym numerem telefonu…

 

Po pół roku – sprawę oczywiście umorzono. „Bark wykrycia sprawców”

 

Nie dziwię się…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak myślę, przepisy ruchu drogowego odnoszą się do dróg publicznych, do których podwórko się nie zalicza.

 

To prawda, ale wytlumacz to szczurowi, który jest na ciebie (i ogólnie na wszystkich młodych chłopaków) zawzięty od kilku lat i na chama doszukuje się byle czego, aby tylko wlepic kwitek :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniała mi się jeszcze jedna historia : znajomego ojciec wypił pod sklepem jedno piwko i wsiadł na traktor i pojechał na pole (bo to żniwa były :razz: ) a że wtedy było dużo nalotów na rowerzystów i traktorzystów, to pojechali za nim. W końcu spisali go na środku pola i zabrali prawko za jazdę pod wpływem alkoholu.

 

Byli też tacy wyrywni, co zabierali prawka za jazde rowerem po pijaku i traktory na lawety :neutral: Nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać, bo to był jeden z genialnych pomysłów pana komendanta. A złodziei w rejonie nie ubyło a przybyło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmm, kiedys we wlasnym domu mnie skuli i przez 15 minut nie moglem wytlumaczyc, zeby zajrzeli w dowod. Cos im sie popier... w papierach. :evil: Ale dymy robilem pozniej.

 

Chociaz miny bezcenne jak zajrzeli do dowodu :twisted: ogonki pod dupke i ogniem z domu, jednego doslownie zlapalem, zeby blachy pokazywal. Zrobil to tak, ze nie zdazylem nawet jednej cyferki zobaczyc. Na szczescie Bielawa jest mala. :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja opowiem wam jedna rzecz: w pewnym miescie przyszedl nowy komendant powiatowy, ktory mial wiele pomyslow na zreformowanie tamtejszej sluzby policyjnej. polikwidowal wszystkie gminne komisariaty, a swoim podwladnym kazal sie wykazywac. miesiecznie mieli miec jakies minimum spisan, bo inaczej na kraweznik. jak tak niektorzy stali przez 3 - 4 godziny na drogach, gdzie jezdil tylko autobus szkolny i jeden pekaes i moze ze dwie osobowki na dzien, to juz suma sumarum zaczeli spisywac nawet swoich kolegow po sluzbie i na chama wlepiali mandaty swoim znajomym. poza tym pan komendant byl od wielu lat scigany przez prokurature, a przerzucali go z komendy na komende, a obecnie robi w Sochaczewie. niestety podczas praktyk mialam z nim stycznosc, a swir jest z niego niesamowity.

Pocieszyłaś mnie :evil::evil:

 

W połowie tego teksty miałem napisać że u mnie było tak samo, bo już chyba się troche uspokoiło :evil::evil: Były czasy ze moich kolegów na skuterach zawijał pieszy patrol i spisywał, ja zostałem kilka razy spisany za to ze szedlem po chodniku :shock:

 

Ps. W ta zime spisali mnie za jazde na rowerze po ulicy w sniegu :mrgreen: kazali mi spuscic powietrze z przodu i pchac przez pól miasta do domu, czy to tez jest zabronione :?:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivanek powiem ci krótko: wydaje mi się, że jest to zasługa jednego i tego samego człowieka. nie podam jego imienia i nazwiska, ale powiem tylko tyle, że wcześniej szalał w Białobrzegach n/Pilicą. za jego kadencji to po prostu panował absurd i głupota totalna, bo i rowery potrafili konfiskować..... :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety, w moim zawodzie jestem zmuszona czasem współpracować z policją i bardzo często słyszę:

1\ my nie mamy uprawnień;

2\ nam przepisy nie pozwalają;

3\ to, to i to należy do waszych zadań;

4\ my mamy swoje postępowanie i procedury

 

w związku z powyższym wysuwam wniosek: g....no załatwisz z nimi :neutral:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypomniala mi sie jeszcze jedna historyjka, ale z deka odbiegajaca od tematu:

dwoch kolesi postanowilo sobie zrobic jaja i kupili sobie policyjne koguty i wyjki i inne gadzety no i ustawili sie na jakiejs drodze i zaczeli zatrzymywac samochody. zatrzymali pierwszy, jaki sie nawinal a w nim dwoch gosci.

- dobry wieczor nazywam sie tak i tak, poprosze dokumenty....

Ale bylo zdziwienie tych kolesi, jak tamci pokazali im policyjne odznaki zamiast dowodu rejestracyjnego :razz:

 

nietrudno sie domyslic, co sie z chlopaczkami pozniej dzialo.......

 

BIG CYC - PECHOWY JAK POLAK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniała mi się jeszcze jedna historia : znajomego ojciec wypił pod sklepem jedno piwko i wsiadł na traktor i pojechał na pole (bo to żniwa były :razz: ) a że wtedy było dużo nalotów na rowerzystów i traktorzystów, to pojechali za nim. W końcu spisali go na środku pola i zabrali prawko za jazdę pod wpływem alkoholu.

 

Byli też tacy wyrywni, co zabierali prawka za jazde rowerem po pijaku i traktory na lawety :neutral: Nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać, bo to był jeden z genialnych pomysłów pana komendanta. A złodziei w rejonie nie ubyło a przybyło.

 

To akurat popieram. Pijanym rowerzystom i traktorzystom mówimy NIE.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pozytywną opowieść.

Gdzies trzy lata temu w miescie Ł wyciął mnie gostek w Mondeo. Nie napiszę w jakiej miejscowości bo w dzisiejszych czasach nic nie wiadomo-Ziobro czuwa! Widziałem go w lusterku ale był sam więc olałem bo zawsze przecież we dwóch jezdżą. Nagrał mi piękny film, naliczył chyba ze 30 punktów i rozmawiał ze mna tak poważnie, że po raz pierwszy w życiu byłem przekonany że stracę prawko i miałem mokro w majtkach. Facet miał duzo na pagonach a z takimi to ciężko bywa, jednak jakimś cudem udało się osiągnąć porozumienie. Wymienilismy "papiery", szczęsliwy wróciłem do samochodu i ruszyłem w dalszą drogę. Następnego dnia wróciłem do wawy i patrzę, że nie mam prawka i dowodu osobistego.

Wychodzi na to że posiałem w Mondziaku. Co robić?

Dzwonię na komendę w mieście Ł. (była jedyna) i ściemniam dyżurnemu, że zostałem zatrzymany do kontroli i szukam gostka który mnie zatrzymał. Okazało się że mają dwa mondziaki, granatowy i ciemnozielony a ja daltonista nie pamiętam jaki był "mój". Po długich perypetiach i dyskusjach z połową wydziału (oczywiście cały czas ściemniałem, że byłem święty-bo przecież nie wiem co facet wpisał w kajecik) udało się ustalić kto mnie wyciął.

Niestety gostek jest na kilkudniowym urlopie. Po chwili perswazji dostaję do niego komórkę:). Dzwonię i melduję kim jestem i że posiałem dokumenty w radiowozie albo on gdzieś zakisił. Strasznie się facet przejął, pojechał na komendę przegrzebał cały radiowóz i zameldowal, że nie ma. Po kilku godzinach sam z siebie dzwoni i melduje, że pojechał również w miejsce gdzie staliśmy i przeszukał pobocze, niestety też bez efektów.

Tak więc są pożądni policjanci chcący pomóc "klientowi", co nie zmienia faktu że prawko i tak straciłem:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda! jak sie przejezdza przez te rozne wsie i wioski, zwlaszcza w weekend, wielu jest takich, co nimi troche "rzuca". Strach kolo takiego przejechac, bo nie wiadomo, czy go nie bujnie akurat na maske.

 

 

To czemu Twoja historia o traktorzyście wylądowała tutaj?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...