Pojechał premier Miller na audiencję do Ojca Świętego. Rozmawia z nim od kilkunastu minut, opowiada jak to w Polsce dobrze się dzieje, jaki wzrost gospodarczy, jak spada bezrobocie, złotówka się umacnia...
A papież tylko siedzi, słucha, kiwa głową i pokazuje na palcach sześć...
Miller nie wie co się dzieje, czemu papież milczy, więc gada dalej swoje, jednocześnie zastanawiając się, co znaczy ta szóstka. Doszedł w końcu do wniosku, że Jan Paweł II wystawił mu po prostu ocenę. Ucieszył się, że papież zadowolony, szóstka w końcu najwyższa ocena w szkole. Po audiencji odleciał cały szczęśliwy do Polski.
Na Okęciu spotkał prymasa Glempa. Chwali mu się więc, jaki papież dumny jest z jego rządów. W pewnym momencie Glemp przerywa potok słów:
- Szóstkę ci na palcach pokazywał... I sądzisz, że to dobrze?
- No tak... W końcu to najwyższa szkolna ocena!
- Głuptasie... To miało oznaczać szóste przykazanie.
Miller szuka w głowie dawno nieodświeżanej informacji. W końcu przypomina sobie:
- Nie cudzołóż? Nie rozumiem...
- A co ci miał powiedzieć? Nie [moderator czuwa]?!