Skocz do zawartości

Eryk

Użytkownik
  • Postów

    821
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez Eryk

  1. 22 minuty temu, Knurek1111 napisał(a):


    RT86 kupione jesienią 2022 były z Chin.

    Poza napisem jest kolosalna różnica w wyglądzie. Te chińskie (obojętnie czy RT76 czy RT86) wyglądają jakby spuchły.

    Pewnie nie nadazali wtedy z produkcja w Japonii...  Wyglad wygladem, ale czy byla/jest roznica w hamowaniu?... To jest pytanie...

     

    Osobiscie wole chyba rt76 bo mniej sie gna, a z drugiej strony jak warstwa stali w ice tech sie zuzyje to peka i sie tarcza rozwarstwia.  Mam w swoich rowerach oba modele, i tylko z gieciem mialem przygody w rt86.

  2. Shimano produkuje w Japoni, Malezji, i w Chinach... Generalnie wszystko co jest XTR jest produkowane w Japoni.  RT86 maja chyba tarcze z alu pokryta warstwa stali, w przeciwienstwie do RT76 ktore maja tarcze stalowe... Wiec byc moze tarcze Ice Tech robia w Japoni a reszte w Chinach?  

    • Lajk 1
  3. 15 minut temu, matros1 napisał(a):

    Niestety sporo takich historii możnaby uniknąć gdyby właściciele wiedzieli coś więcej o jeździe elektrykiem i nie próbowali nim jeździć jak swoim starym dieslem. Na zasadzie „znam swoje auto, na rezerwie jeszcze 50 km pojedzie”. 

    Czyli jednak stare diesle lepsze od elektrykow?  Poprostu wsiadasz i jedziesz?  No tak... jak mozna oczekiwac tego samego od elektryka to byloby poprostu nie fair.

  4. 2 godziny temu, eurojanek napisał(a):

    Z tymi kombi to pan z Ameryki tłumaczy, że tam u nich takie auto to szczyt obciachu i wszelkie zło. W rozwiniętych gospodarkach liczy się prestiż, styl, fashion statement itd. A nie od dziś wiadomo że USA to 1wszy rynek dla Niemców Azjatów itp. Więc takie auta robią. Camry w kombi już nie będzie. Za to wszelkie suvy crossovery czy pickupy, ewentualnie keycary czy keyvany ale tylko jdm :)

     

    Niestety to prawda... Ale jak ktos jest sprytny to kupuje kombi, bo one sa tansze w ubezpieczeniu.  Dlatego niegdys jezdzilem WRX em kombi... Szkoda natomiast ze nie ma tu elektrykow kombi...

  5. Cannonbal run... NY do LA:

    Obecny rekord to 25 godzin 39 minut

    Obecny rekord elektryka to 42 godzin 52 minuty

    Biorac pod uwage osiagi elektrykow, ewidentnym problemem jest zasieg, czas ladowania.  Owszem, nikt nie sciga sie w normalnym zyciu z NY do LA, ale problem jest ten sam, bez ladowarki daleko nie pojedziesz.  Oczywiscie w Europie nie jest to tak problematyczne jak np w Australii czy US, czy gdziekolwiek indziej gdzie przestrzenie sa olbrzymie a infrastruktura minimalna.  

    I wydaje mi sie ze to ma sens by na przyklad w miastach auta byly glownie elektryczne, a na prowincji jak kto chce.  Mniej smogu w miastach, i mniej stresu na prowincji.

    • Lajk 1
  6. W dniu 29.11.2023 o 12:35, RoadRunner napisał(a):

    Po 4 latach sprzedałem Rondo i czas na coś nowego. O ile rynek graveli jest mi znany to nie chciałbym kupować typowego gravela bo moim zdaniem idzie to w złą stronę, czyli coraz mniejszy blat z przodu i kaseta z rozpiętością od rowu mariańskiego po Everest. Także szukam raczej szosy endurance ale z możliwością włożenia opony 35mm (a najlepiej 40mm). Ktoś się orientuje ? :)

    Myslales o zbudowaniu swojego roweru od ramy?  Masz wtedy to co chcesz i nie przejmujesz sie specyfikacja.

  7. 11 godzin temu, matros1 napisał(a):

    W Twoim wypadku nie rozpatrywałbym zakupu samochodu (na co by nie jeździł) a raczej zmianę miejsca zamieszkania. 

    Nie pamiętam przerw w dostawie prądu dłuższej jak kilka godzin ze względu na jakiś serwis i to lokalnie dla kilku ulic. 

     

    image.jpeg.845415c307c9a37399b4b07b5673376c.jpeg

     

     

    Walory miejsca w ktorym mieszkam przebily wszystkie mankamenty w czasie covidowego szalenstwa... Pisze o tym ze wkladanie wszystkich jajek do jednego koszyka jest bledem obojetnie gdzie sie mieszka.  Elektryki swietnie sie spisuja w miejskich korkach, ale na prowincji nie zdaja egzaminu... Ciekaw jestem czy ten cybertruck cos w tym temacie zmieni...

  8. 6 godzin temu, aflinta napisał(a):

    Kurczę, nabijamy się tu (w Polsce) z kacapów, że co region bardziej na wschód niż Moskwa i Petersburg to nieodłączną częścią są braki prądu, a tu proszę - pierwsza gospodarka świata i podobny problem? Owszem pamiętam jeszcze z późnych lat 80 w Polsce jak prąd wyłączali itp. Ale upadł PRL i problemy różnych stopni zasilania odeszły praktycznie w niepamięć - przynajmniej dla odbiorców indywidualnych. I jak tak pamięcią sięgnę ostatnie 20 lat, to przerwy jakie były, były powodowane albo jakąś silną burzą, albo pracami remontowymi. W przypadku tych drugich to jest tylko wyłączenie by przepiąć zasilanie na taki duży generator na ciężarówce, w przypadku burzy po godzinie problem usunięty. Pewnie nie bez znaczenia będzie fakt, że piszę z perspektywy miasta, niż domu w lesie godzinę drogi od najbliższego skrzyżowania z asfaltem.

    Wiesz, jak w pazdzierniku spadnie snieg a drzewa maja jeszcze liscie to pojawia sie wlasnie taka sytuacja ze pozrywane sa linie przekazu pradu, a drzewa polamane od ciezkiego, mokrego sniegu.  Jesli problem jest wystarczajaco rozlegly a firmy energetyczne nie sa kompetentne, to jedynie powoduje opoznienia w naprawach.  

    Ja wlasnie mieszkam w lesie, ale na szcescie mam 5 minut do autostrady... Tak czy inaczej agregat przydal sie i sprawdzil, bo inaczej praca z domu bylaby problematyczna.  Z cala pewnoscia poleganie w 100% na elektrycznosci bedzie powodowalo swoje problemy o ktorych warto pomyslec.

    • Zdrówko! 1
  9. 3 godziny temu, matros1 napisał(a):

     

    Mój znajomy z Ukrainy po tym jak rozpoczęła się wojna, wysłał do mnie swoje kobiety i dzieci. Jechały z Połtawy autem w dieslu (900 km).

    Armia wprowadziła w tym czasie limity na paliwo (bodaj 20 ltr na samochód). Kolejki na stacjach przy tym były takie że podróż zajęła im kilka dni. 

    Z ich relacji wynika że w tej kryzysowej sytuacji najgorzej miały samochody benzynowe, bo armia się skupiła na dostawach i zabezpieczeniu diesla (z wiadomych powodów). 

     

    Najłatwiej było podobno właśnie przemieszczać się elektrykami, bo priorytetem rządu było zapewnienie elektryczności cywilom. Samochody ludzie ładowali gdzie się dało w tym ze zwykłych gniazdek. 

     

    Jak sobie dodatkowo kupisz elektryka z możliwością oddawania prądu do sieci, to możesz go użyć do zasilania domu jakby Cię odcięło ze względu na pogodę. 

     

    https://www.ford.ca/trucks/f150/f150-lightning/intelligent-backup-power/

     

    Z tego jasno wynika że samochodem zagłady jest elektryk ;) 

    Szczerze mowiac to wolabym samochod przetrwania niz samochod zaglady - ale kto jak lubi.  W moich warunkach lepiej sprawdza sie auto spalinowe gdy sa awarie sieci elektrycznej... stacje paliwowe maja agregaty... paradoksalnie najmniejsze kolejki sa wtedy po rope, bo u nas wiekszosc aut jezdzi na benzyne - przerabialem juz takie tygodnowe braki pradu i pamietam.

     

    Odnosnie F150 - to taki pseudo pickup, na farmach sie to raczej nie sprawdzi:

    https://www.motortrend.com/reviews/ford-f150-lightning-electric-truck-towing-test/

     

  10. W dniu 29.11.2023 o 04:23, ketivv napisał(a):

     

     

    energia ze słońca i wiatru jest najbardziej stabilna :)

     

    tylko nie w zakresie pojedynczego dnia a np. roku można z dość dokładnym przybliżeniem oszacować ile jej uzyskamy w danym terenie

     

     

    Tak jest... w szczegolnosci w nocy jak nie ma wiatru i wszyscy wszystko laduja i maja wlaczona klime... wtedy jest super stabilnie.  Albo wtedy jak wieje jak Kieleckiem i infrastuktura nie daje rady z przekazem energii...  Ropa i gaz to nie tylko paliwa, ale i rozne sztuczne materialy, bez ktorych nawet elektryki by nie jezdzily.  Do tego przekaz energi elektrycznej jest narazony na uszkodzenia, i jesli wszystko dziala w 100% na prad to jakakolwiek awaria staje sie powaznym problemem.  

    Juz wiele razy stracilismy prad ze wzgledu na warunki pogodowe, i od dawna mamy agregat na gaz/benzyne co w szczegolnosci zima robi spora roznice... podobnie jak ogrzewanie na paliwo typu ropa/gaz.  

     

     

  11. W dniu 25.11.2023 o 04:16, Christoph napisał(a):

    Pisze w drugim poscie, zeby nie bylo zbyt dlugo.

    Polecilbym Casio Duro, nawet jego nastepce, albo cos z Casio Ediffice: 

     

    Osobiscie przysiegam na tego prostego Citizena (opisywany juz w watku): 

     

    Solidny i niewymagajacy zegarek: bardzo dokladny werk Eco-Drive - Solar z dluga rezerwa chodu, swietna luma, WR100, zakrecany dekiel, mineralne szklo, pasek 20 mm. Przejrzyj wspomniany przeze mnie post, temu zegarkowi pasuje tyle paskow, ze chyba musialbym miec osobna szafke na te paski. 

     

    Nie da sie ukryc, ze Citizen to moja ulubiona marka z japonskich, ale warto sie przyjrzec ofercie, bo jako zegarki na codzien nie maja sobie rownych. 

     

    Moje trzy propozycje - wystepuja w wielu wariantach.

     

    Citizen BM8470-11EE - Pasek 22mm

    image.thumb.png.9232052f50ee02f88f2a847e1333faf6.png 

    image.thumb.png.50a2d9c53a31b962e997c732515a5e49.png

     

    Citizen Chrono CA7028-81L - pasek 22mm

    image.thumb.png.011d6e7df93c1e559e157baa783fa413.png

    image.thumb.png.daab3f625fca453ba274e47a280baa1a.png

     

     

    Citizen BM8560-29EE - Pasek 22 mm

    image.thumb.png.783341de78d080176e78cebaff9a3fb9.png

    image.thumb.png.9e4274bd8c3269405bae64b7b585b646.png

     

    Ja tez bardzo lubie Citizen'y... moj najstarszy - tytanowy Stars & Stripes Yachting Eco-Drive ma juz 20 lat - nigdy nie byl serwisowany, wciaz dziala i trzyma czas... Najfajniejsze jest to ze nie potrzebuje wymiany baterii...

    • Super! 1
  12. 15 godzin temu, ketivv napisał(a):

     

    USA ma dzisiaj w dużej mierze swoją ropę czy gaz - pozyskiwane metodą szczelinowania - bardzo agresywna to chwilowo daje US nieco przewagi w niezależności energetycznej ale....

     

    ... są to metody coraz bardziej nieefektywne w pozyskiwaniu ropy, bo czasy gdy można było w Kalifornii czy Teksasie zrobić odwiert i ropa wystrzeliła się jakby skończyły 

    takich miejsc na świecie jest coraz mniej a konsumpcja rośnie (pomijam efekty klimatyczne związane z uwalnianiem węgla do atmosfery)

     

    przykładem skrajnym są piaski roponośne gdzie trzeba zużyć 1 baryłkę żeby otrzymać 3 czyli z 1 baryłki dostajemy 2 dodatkowe 

     

    czemu zatem robi się takie rzeczy ?  

     

    po pozyskiwane ropy jest w większości miejsc na świecie coraz bardziej kosztowne energetycznie a konsumpcja rośnie, bez energii tych kopalin nie istnieje "nasz sposób na życie" i trzymanie się go kurczowo bez poszukiwania alternatyw byłoby szaleństwem 

     

    mamy możliwość posykiwać olbrzymie ilości energii inaczej, niemalże prosto ze słońca i będzie a właściwe już jest to najtańsza, najbardziej stabilna energia jaką możemy pozyskiwać, która stanie się niesamowicie powszechna, skrajnie dostępna ...

     

    .... niestety głównie dla społeczności zamieszkujących "pas słońca" 

     

    to jest rewolucja energetyczna i to się dzieje

     

    zatem dlaczego samochód elektryczny - bo można ;)

     

    No coz... koniec ropy juz przynajmniej od 50 lat jest oznajmiany, a tymczasem wciaz jest pompowana z roznych miejsc na swiecie... i tak bedzie jeszcze wiele lat.  Energia ze slonca czy wiatru nie jest stabilna o czym przekonaly sie zarowno Kalifornia jak i Niemcy.  Poza tym samo zbieranie taniej energi slonecznej nie starcza... trzeba to gdzies zgromadzic i to tu pojawiaja sie schody.  Do tego dochodzi zapotrzebowanie na ziemie rzadkie ktorych wydobycie okazuje sie byc nie mniej szkodliwe dla srodowiska naturalnego od pompowania ropy.  

     

    IMO idealnym rozwiazaniem nie bedzie zastapienie jednego zrodla energi drugim, tylko poprostu umiejetne stosowanie zroznicowanych zrodel energi w taki sposob by minimalizowac negatywny wplyw na srodowisko i utrzymanie niskich cen energii...  Jednoczesnie powinno sie zwiekszyc inwestycje w badania nad nowymi napedami, i sposobami pozyskiwania energii.  To wszystko powinno sie odbywac na zasadach wolnorynkowych a nie poprzez narzucane plany...

  13. 43 minuty temu, matros1 napisał(a):

    I trzymać w domu samochód tylko po to że może raz do roku będzie to potrzebne? 

    Elektrykiem też dojedziesz, tyle że będzie go trzeba częściej ładować. Jak dla mnie oszczędności które mam w ciągu całego roku na paliwie i podatku drogowym (samochód mam zarejestrowany w Holandii bo tutaj spędzamy większość czasu) są warte żeby się ten raz w roku trochę „pomęczyć”. 

    Dzielimy życie między Polską i Holandią. W grudniu czeka nas wycieczka Haga-Słupsk-Zamość-Haga. Pojedziemy tę trasę pierwszy raz elektrykiem. Normalnie spalinówką zajmuje nam to w zależności od warunków drogowych i tego jak często dzieciaki krzyczą „siku”:

    1. Haga-Słupsk (12-13 h) 

    2. Słupsk-Zamość (10-11 h)

    3. Zamość-Haga (2 dni; 8-9 h + 9-10h, robimy sobie postój na granicy)

    Zobaczymy jak to wyjdzie czasowo tym razem.

    Jednak na szybko licząc koszt przejazdu, powinno nas to wyjść około połowę taniej niż naszym XC60. 

    Jak kogos nie stac na paliwo to moze i to ma sens... z perspektywy wygody raczej nie ma sensu bo po co sie meczyc z planowaniem postojow na ladowanie, jak mozna poprostu wsiasc i pojechac.  Poco przedluzac podroz jesli mozna dojechac szybciej do celu i spedzic tam wiecej wolnego czasu niz w podrozy autem spalinowym. 

    • Super! 1
  14. 11 godzin temu, matros1 napisał(a):

    Dodałbym do tego pitolenie pod publikę dla kliknięć. Bo marudzenie na elektryki się klika. 

     

    Trasa Tesla Model 3 z małą baterią i na start 90% naładowania i dojazd z około 20% baterii (z uwzględnieniem aktualnej pogody i dostępności ładowarek na trasie):

    Screenshot2023-11-27at09_34_17.thumb.png.3e9949aef0cfbc3db08a17b85da8a6fa.png

     

    Tutaj ta sama trasa wg Google:

    Screenshot2023-11-27at09_34_28.thumb.png.a18ef558e096155486f633580ba96dc8.png

     

    Godzina różnicy, przy założeniu że oba samochody trzymają się max limitu prędkości. Realnie różnica będzie nieco mniejsza bo spalinówką na tej trasie i tak przynajmniej raz na siku, hot doga się większość z nas zatrzyma. Jak dla mnie nie ma dramatu. Tym bardziej że takich tras większość z nas nie robi codziennie.  A Ci co robią nie kupują elektryka tylko diesla. 

     

     

     

     

     

    Ciekaw jestem jak wyglada sytuacja gdy na dachu sa 2 rowery i pudlo, a samochod wypelniony sprzetem kempingowym... Wiadomo ze nie czesto sie tak jezdzi, ale chyba to jest fajne ze tak mozna dosc spokojnie pojechac Outbackiem.

     

    • Haha 1
  15. W dniu 21.11.2023 o 13:55, yaaqb napisał(a):


    A dzisiaj trenażer sprzedałem i poluję na Reda AXS póki nie pojawiła się nowa generacja :p

    IMO rynek powinien sprzyjac tego typu zakupom, choc sporo zalezy cenowo od tego co kupujesz.  Na przyklad ja zaczalem polowac na komponenty mechanicznego napedu 2x12 mieszanka XTR i XT, i szybko sie okazalo ze nowe korby XT w dlugosci 175mm na 2 blaty to koszt $150... Podczas gdy korby krotsze kosztuja ponad $200... Podobnie z przrzutkami do 2x12.  Do tego naprodukowano tyle osprzetu ze beda musieli to wszystko opchnac po niskich cenach, bo popyt bardzo spadl, a na dodatek caly czas zwalniaja, plajtuja i na rozne sposoby kombinuja w przemysle.  Co ciekawe, sklepy internetowe moga miec lepsze ceny od Ebay'u.

  16. 57 minut temu, STIFF napisał(a):

    @RoadRunner - ty jesteś harpagan to może ci neopren nie starcza. Spróbuję bo do mojej rekreacyjnej jednak jazdy może starczy. Nie oszukujmy się. W Zimę czy taką jesień jak dziś wyjdę 4-5 razy. Kupowac na to nowe buty? znam lepsze sposoby jak przehulać tą kasę. Dzisiejsza trasa to jednak głównie asfalty lub (pod)miejskie szutry i w taką pogode nie mam ochoty pchać się w las na dłużej. Dziś wpadłem do lasu na pół godziny i tyle zabawy w błotku starczy. But nie przemiękł, skarpeta sucha. Przy SPD nie puściło nic. Funkcji brodzenia nie przewiduję :)

    Neopren spokojnie starcza nawet na mrozie.  W zime uzywam welnianych (merino) skarpet, butow o 1/2 wiekszych (od zestawu letniego) i neoprenowych nakladek.  To generalnie starcza w kolarstwie gorskim.  Na szosie zimowe buty dzialaja lepiej.  Neopren jest tanszy... na amazonie - robi ta sama robote co drozsze markowe odpowiedniki.

  17. 17 godzin temu, Zyzol napisał(a):

    A próbował ktoś tych wkładów z tworzywa Vittorii? W przypadku przebicia działa jako run-flat

     

    IMG_1650.png

     

    A jaki problem probujesz rozwiazac... i w jakim rowerze?

     

  18. 7 godzin temu, radekk napisał(a):

    Domyślam się że jedne będą bardziej „brudzić” inne mniej.

    W każdym bądź razie jak zdjąłem je w zeszłym roku to wydawało mi się że bardziej było obklejone, bo sobie mówiłem zostawię na dworze, lepiej zaschnie to później zobaczę czy usunę, a siebie nie ubrudzę tak, a teraz jak patrzyłem to naprawdę zbytnio nie widzę z czego czyścić, bo raczej więcej roboty niż efektu. Więc może się też samo w jakimś stopniu wykruszyło wisząc na dworze przez ponad rok.

    Na pewno na trasie jakby przytrafiła się przygoda że mleczko, ani wkłady nie wystarcza, tylko trzeba zakładać dętkę, to wówczas zapewne tubelessa bym przeklinał, bo skończyłoby się że i ja i całe koło byłoby od tego mleczka, więc jakbym miał powiedzmy z 1-2 km żeby dotrzeć do cywilizacji, to chyba bym wolał iść, niż zabierać się za naprawę.

     

    Muc-off

    IMO mleczko w oponie jest po to by rozwiazac jakis problem... Dla jednych bedzie to kolec w oponie, dla innych snakebite, znowu inni koncentruja sie na wadze kola, lub na utrzmaniu niskiego cisnienia w oponie.  W moim przypadku opona bezdetkowa wyladowala na obreczy ust bo obie czesci byly dla siebie stworzone, natomiast nie pamietam kiedy mialem ostatnio przebita detke, i szczerze mowiac jazda z detka jest dla mnie kompletnie bezproblemowa.  W systemie bezdetkowym jednak musze dolewac mleczka gdy rower dluzej postoi... Tego problemu brak w zestawach kol z detkami.  Zakladanie detki do kola zalanego mleczkiem to najgorsza z mozliwych przygoda z techniczna usterka, bo nie dosc ze syf to jeszcze smrod, i pozniejsze czyszczenie roweru.

    • Lajk 1
  19. 2 godziny temu, radekk napisał(a):

    ja w zeszłym roku zdejmowałem oponę po 2,5 sezonach od zalania mlekiem i jakieś pół roku po zrobieniu dolewki i ogólnie nie widziałem jakiś problemów. To co nie było zaschnięte starłem papierowymi ręcznikami i naprawdę niewiele zostało. Są jakieś specyfiki niby do czyszczenia z mleka, zakładam że na zasadzie chwytliwego hasła, żeby sprzedać coś kilka razy drożej niż kupując pod inną postacią i można równie dobrze zastosować benzynę ekstrakcyjną czy inny rozpuszczalnik, ewentualnie miejsca gdzie jest grubsza warstwa przecierając jakąś drucianą szczotką.

     

    Zrobiłem przed chwilą zdjęcie jak obecnie wygląda ta opona tylko po tym wytarciu ręcznikami w zeszłym roku.

    IMG_6783.thumb.jpeg.598308a5518a388b85e5a8a55a840ff8.jpeg

     

    zupełnie o niej zapomniałem i tak wisi od zeszłego roku na dworze wiec obecnie więcej na niej brudu, ale już nie chciało mi się specjalnie myć, może jak będę miał chwilę to umyję i wrzucę wówczas zdjęcie. Ale jak dla mnie wygląda całkiem pozytywnie i nie widziałbym problemu zakładać ją ponownie

    Sporo zalezy od mleczka... Imo Stans zostawia wiecej glutow, niz rozne inne... dawno temu jak robilem system bezdetkowy ze zwyklej opony to gluty byly wszedzie... teraz opony bezdetkowe sa latwiejsze w uzytkowaniu... Mimo wszystko w wiekszosci swoich rowerow uzywam detek, bo poprostu latwiejsze sa w serwisowaniu, i przynajmniej na okolocznych szlakach mam juz opanowane cisnienie i rozmiar opony tak by nie lapac dziur...

  20. 3 godziny temu, kokos napisał(a):

    Wymiana kierownicy na karbon ma na celu zmniejszenie drgań.  Wyjaśnijcie proszę kwestie rozmiaru. Dlaczego rozmiar 24,4 ma znaczenie?

    Standard 25.4mm ktory zasadniczo zostal wyparty przez 31.8mm dawal kierownice ktora lepiej tlumila drgania ze wzgledu na mniejszy przekroj.  Poniewaz szerokosc kierownic wciagu ostatnich 20 lat zwiekszyla sie, ten stary rozmiar stal sie za malo precyzyjny.  Kierownica 31.8 jest sztywniejsza, w szczegolnosci alu, karbon moze redukowac drgania, ale bedzie to tylko wtedy odczuwalne gdy opony sa bardzo twardo napompowane.  Sa jeszcze drewniane kierownice, ale to juz taki bardziej niszowy produkt.

    W moich rowerach uzywam kierownic 25.4 i 31.8 alu, scandium i karbon, ale wszystkie w MTB nie robia roznicy bo poprostu niskie cisnienie w oponach redukuje drgania bardziej niz kiera.  W szosowym rowerze z plaska kierownica 25.4 z karbonu drobne drgania lepiej sa wybierane, bo caly rower lacznie z widelkami jest z alu, a cisnienie w oponach wysokie.

    • Dzięki! 1
  21. 1 godzinę temu, adamW202 napisał(a):

    To jak już tak piszesz koledze, to nie pisz przynajmniej, że amortyzator jest od poprawy komfortu - bo nie jest, wypadkowa jego podstawowej funkcji to zwiększony komfort. A karbonowa kierownica złagodzi drgania, tak samo jak łagodzi drgania wymiana kierownicy aluminiowej o średniy 35mm na mniejszą. Pytanie tylko czy efekt będzie adekwatny do wydanych pieniędzy.

    Tak jak piszesz, ciśnienie w kołach i dobrze dobrane gripy to najtańszy a na pewno najefektywniejszy sposób na poprawę (człowieki polecają też gripy ERGONa)

    IMO trzeba najpierw spytac o jaki komfort chodzi... Przedni amortyzator ma na celu poprawienie przyczepnosci i kontroli roweru w trudnym terenie, podobna funkcje pelni opona.  Natomiast kierownica ma wplyw na komfort nie tylko redujac drgania, o ile jest to rozmiar 25.4, ale rowniez ksztaltem czy jest prosta, wygieta czy ma dostepne rozne pozycje dla rak... Takze nie ma jednej odpowiedzi, bo kazdy jest inny, i docelowo trzeba spedzic w siodle wystarczajaco czasu by wiedziec co dla danego szkieletu najlepiej pasuje.  

    • Dzięki! 1
    • Lajk 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...