Pod McDonalds gówniarz jakiś z prewencji:
- Dzień dobry, czy zdaje Pan sobie sprawę z wykroczenia jakie popełnił?
- Słucham?!
- Wprawdzie zakazu skrętu w lewo nie ma, ale jest podwójna ciągła...
- ... ???? Fak... no dobra, jest... rok temu nie było, teraz jest. I co w związku z tym?
- Poproszę o dokumenty - dowód rejestracyjny, ubezpieczenie...
- Dobra, dobra wiem... i prawo jazdy. Proszę.
Podchodzi drugi, trochę mniej gówniarz z prewencji (pierwszy sobie poszedł):
- Proszę Pana, za to wykroczenie taryfikator przewiduje 5 pkt. i 200 zł
- Sporo...
- Drogi ten McDonalds będzie.
- No drogi... A Panowie z prewencji, to nie macie ważniejszych zajęć tylko czepianie się drobiazgów?
- Na tym polega nasza praca…
- No to szkoda, że nie na istotniejszych rzeczach, takich jak np. pilnowanie porządku na osiedlach, bo jak rozumiem do tego bardziej jakby służby prewencyjne służą.
- No dobrze, w takim razie co Pan proponuje?
- Proponuję żeby Pan poszedł wypisywać ten cholerny mandat, bo na flaszkę to ode mnie nie dostaniecie, a jak widzę w tym celu cała ta szopka z waszą tu obecnością służy.
Zdziwiony gówniarz odwrócił się na pięcie i poszedł pisać.
Kij z tymi dwiema stówami i punktami. Mina gliniarza - bezcenna