Tak sobie pomyslalem, ze fajnie bedzie jak sie posmiejemy z glupich sytuacji, ktore nieczesto w zimie prowokujemy naszymi super bolidami.
Moja pierwsza zima 3 lata temu:
1. Dojazd do firmy mam droga waska moze ze 4.5 metra, po dwoch stronach plot. Na koncu tejze jest parking nie osloniety niczym od pola. W miejscu gdzie zaczyna sie przewezenie, zawsze robi sie zaspa na 30-40 cm i po dwoch dniach zmienia sie w lod.
Pierwszy raz jade Subarakiem do firmy. Banana na twarzy, nikt mnie nie podskoczy, focusy ogladam z pogarda, baaaa 80kmh wale i sie nabijam ze te oski takie glupie sa po dyszku ledwo ida.
I co robie? Wpadam na dojazd do firmy, powolutku juz pyrkam pelen chwaly w dzwiekach boxera i ta powyzsza zaspa przede mna. Pyr pyr, 2 bieg, cale 1200 obrotow, bo ja to subarakiem jezdze i sie nie bede wyglupiac Trach ciach, wisze....
Golf, kurna golf mnie wyciagal 1.6 litra pojemnosci
2. To wspomniany w nieteges polonez. Lece ja sobie rano, oczywiscie nie zdazylem z zimowkami tylko na P6000 okropnie do kitu gumie lece. Sniegu od zarypania. Pierwszy luczek, bach boczur, od bandy po wewn sie obilem - nie pomoglo. Dojezdzam do krzyzowki i oczywiscie - boczur, lece na kraweznik, uff udalo sie nie pomoglo. No to ogien, tak ze dwa razy - dobrzre ze duzo sniegu, bo pol auta w 1km bym sie pozby. Teraz kulminacyjny moment. Slepa krzyzowka, co mi tam 4 lapy wala co ja bede sie zakretem przejmowac. Fajnie tylko cos ta kierownica chodzi jakby jeszcze 4 wspomagania dali. Shit, lod, lodzik, no to bokiem cos tam probuje ustawic. I rzeczony polonez niesmialo zza budynku wylatuje (hhehe cale 5kmh, ja 10kmh). Widzi mnie walczacego i zamiast pojechac dalej na srodku drogi staje on i jego wielkie oczy. W zyciu nie widzialem takie miny. U mnie pozycyjne lewe - w polonezie nie ma drzwi - nie chce nawet wiedziec skad on te drzwi mial - chyba trzymal pod woda przez 20 lat.
Dawajcie swoje historie :-) Trzeba sie posmiac z siebie czasami, to zdrowe :wink: