raju,
Przepraszam, czy kolega przypadkiem nie pracuje w tym salonie? Bo trochę nie przekonuje mnie to tłumaczenia. Po pierwsze rozumiem, że nie ma już w sprzedaży WRX i OK, był natomiast w salonie jakiś limitowany egzemplarz STi, który wg. sprzedawcy był na sprzedaż tylko nie dla mnie - i to mnie oburzyło. Nie zdenerwowało mnie to, że nie ma WRX tylko to jak zostałem potraktowany przez sprzedawców. Ja też pracuję w handlu i ręczę Ci, że gdyby którykolwiek z moich pracowników tak potraktował klienta to już by u mnie nie pracował. Najśmieszniejsze jest to, że moja żonka tak się napaliła na Imprezę, że była skłonna złożyć od razu zamówienie na wersję limitowaną, która stała w salonie pomimo, że znacznie cenowo przekraczała nasze założenia. Co do decyzji o zakupie evo - nie pisałem o tym aby coś komukolwiek tłumaczyć, no bo niby po co? Decydując się na zakup STi brałem pod uwagę Evo, lecz moja decyzja była zdecydowanie w kierunku STi, do czasu aż jakiś "burak" w salonie zamiast wytłumaczyć mi, że auta nie ma to powiedział, że to "za drogi samochód aby mi go pokazywać". Wyszedłem z założenia, że jeżeli komuś nie zależy aby sprzedać auto za 230 tys. zł to jeszcze mniej będzie mu zależało na normalnym traktowaniu klientów podczas przeglądów, i tyle. Byłem już w życiu w wielu salonach różnych, nieraz wiele droższych marek i nigdzie wcześniej nie spotkałem się z postawą sprzedawcy w stylu "wyjazd - bo i tak nie chcę Ci sprzedać". Tu nie chodzi o to jakie auto klient kupi lub nie, ale o kulturę i styl sprzedającego (albo raczej człowieka, któremu chyba płacą za siedzenie i odstraszanie klientów)