Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim moja droga Kubico tym z F1 zniknieniem swoim !
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było - z jednym łysawym drągalem tak wiele ubyło.
Pan Sokół się zamartwiał, Borowczyk wyglądał, każdy tęsknym wzrokiem w stronę Monako spoglądał.
Na samo wspomnienie widok z Montrealu mnie wzrusza, gdy Kubica pruł bolidem powietrze niczym ruska katiusza.
Cała Polska ze strachu jęknęła chórem, gdy Kubica zaliczył spotkanie z kanadyjskim murem.
Cały kraj nasz wpadł wówczas w wielką trwogę, a temu drabowi nic: ot, skręcił se w kostce nogę.
Również gostki z Polsatu niezbyt cieszą ryje, bo im oglądalność F1 spadła na łeb szyję.
Dawniej miast łazić po hipermarketach lub siedzieć w kościele to Polacy masowo okupywali w niedziele se fotele.
Dwa lata temu wszyscy krzyknęli: "O mój święty Boże", gdy Robka ostra bariera przeszyła w di Andorze.
Lecz już powrócił w chwale: gazuje, rajduje - jazdą swą świetną oczy Polaków raduje.
Więc na koniec napiszę jeszcze jedno zdanie - Kubicę do F1 racz nam wrócić Panie!