hihi, u mnie byly te same krzeselka, wielkosciowo dla przedszkolakow. Do 2. przesiadki kazdy mial normalne miejsca lecz pozniej podstawili kolejny autobus juz kompletnie z lokalsami i ci co podczas przesiadki zechcieli wyskoczyc do toalety musieli jechac 6 godzin na tych taborecikach, w nocy... Mnie cos podpowiadalo, aby od razu wsiadac i dzieki temu uratowalem swoj tylek jadac na zwyklym fotelu... przewoznik to Paramount Angkor Express, jakos tak.
Co do reszty co @KamilP napisal - w pelni sie zgadzam. Przezylem te same historie. Dodam od siebie tylko, ze oprocz map offline w tajlandii czy kambodzy mozna kupic sobie karte sim\nano do telefonu z 7dniowym netem za 30zl co jest mega przydatne - mapy google, booking.com, tripadvisor, couchsurfing, facebook - to podstawowe programy w podrozy. W Laosie tez net w telefonie ale juz nie pamietam. Za tydzien tam wyskocze to sprawdze.
Przewodnikow LonelyPlanet nie jestem zwolennikiem, pewnie glupota, lecz wole uczyc sie na bledach niz jechac na gotowo jak stonka z zachodu. Raz wybralem sie z Polakami co LP czytali jak wyrocznie, wytrzymalem z nimi 3 dni co i tak uwazam za sukces.
A tak na marginesie, co by sie nie dzialo, kocham ten kawalek swiata
co do pingpong show jeszcze - spedzilem wiecej niz 15 minut atmosfera byla w miare wiec postawilem drinka, rzucilem tez jakies 20b, poobserwowalem jak inni sie bawia, albo tez traca glowe dla tych dziwek i tancza z nimi na wybiegu znajomy nawet zlapal ustami ta pileczke i do tego glupek pytal sie czemu ja nie chcialem hehehe