Dzielę z Wami te same emocje i podobne sytuacje. Można je nawet typologizować, ale jest za gorąco. Skoro jeździmy szlachetnymi samochodami zobowiązani jesteśmy szlachetnie się zachowywać, a to moim zdaniem oznacza: wybaczanie, ale nie tolerowanie, pouczanie, jeżeli jest sposobność, a nawet krytyka, ale zachowań, a nie ludzi. Nie możemy spodziewać się natychmiastowej reakcji, ale jeżeli elegancko się zachowamy, u agresora powstanie refleksja, a to już wiele. Przykład: Subarokierownik do Starszego Pana: "Przepraszam Pana, nie wiem czy Pan zauważył, ale na poprzednim skrzyżowaniu wymusił Pan pierwszeństwo". Starszy Pan do Subarokierownika: "Masz jakiś problem gówniarzu? Pokazać Ci Twoje miejsce?" Subarokierownik do Starszego Pana: "Nie, proszę Pana ...". Subarokierownik zamyka okienko i odjeżdża albo robi inne wcześniej zaplanowane rzeczy. Ewentualne dalsze wywody Starszego Pana wtapiają się w gwar ulic wielkiego miasta. Wbrew pozorom, brak agresji z naszej strony nie spowoduje dobrego samopoczucia u Starszego Pana. Być może nawet jego małżonka zwróci mu uwagę: "Jak ty się zachowujesz, Stefan!?", a on na to "...a bo wykończony jestem całe życie zapierdalałem w ich wieku człowiek się cieszył jak rower miał a oni żadnego szacunku wdzięczności mądrale wykształcenie dostali utrzymanie pewnie w wojsku nawet nie był". Małżonka: "Daj już spokój. Wiesz co, Stefan, weźmiemy wnuki na ten weekend, pójdziesz z nimi na ryby, odpoczniesz. Zatrzymaj się tutaj, kupię jeszcze białą kiełbasę na grila". Miałem już rozmowy ze Starszymi Panami, dresiarzami, kierowcami zespołów drogowych; czasem udawało się nawet dłużej pogadać, a agresję obrócić w wyjaśnienie, że córkę zostawił zięć i teraz trzeba po nią jechać (Starszy Pan), że już tydzień w trasie, a w Hiszpanii sterczał 2 dni (TIR), że dziewczyna kumpla w szpitalu po wypadku (dres). Zawsze żałowałem, kiedy na agresje odpowiadałem agresją. Nawet nie wypada pokazywać palców szkockich łuczników, skoro się gwiazdki na masce wozi.