Myślę, że wierzącego człowieka nic nie powinno obrażać. Człowiek obrażony, to też człowiek zagniewany, czasem nawet wściekły, a gniew nie jest dobry. Jest przedsionkiem zła.
Jeśli ktoś drwi np. z mojej ukochanej mamy, to mnie to nie obraża. Taki pajac obraża sam siebie, swoją rodzinę, bo pokazuje, ze nie potrafiła go wychować. Mnie, co najwyżej takie zachowania mogą zasmucić. Zwyczajnie jest mi przykro, że ktoś jest złym człowiekiem. A jeszcze bardziej jest mi przykro, że innym się to podoba. Przykro mi, że nie widzą zła w sobie. Nie "tu i teraz" tak boli. Boli przyszłość jaką tacy ludzie zgotują moim wnukom.
A co do pana Nergala, jeśli ktoś jest zwolennikiem tego typu wolności wypowiedzi, to pewnie bez oporów zaliczył by do tej kategorii i taką oto formę wypowiedzi - można by dowiedzieć się, czy pan Nergal (lub w.w zwolennik wolności wypowiedzi) ma jakieś ukochane osoby, które mocno szanuje, kocha. Można by potem zrobić spore zdjęcia takich osób, następnie publicznie je znieważyć (zdjęcia, nie osoby) np. poprzez defekację na nie, plucie i oddanie moczu, a potem dziwić się, że kogoś to rusza i nazwać to tylko wyrazem wolności wypowiedzi.
Oczywiście normalny człowiek czegoś takiego nie zrobi, bo brzydzi się poniżaniem i zasmucaniem innych. Tak tylko teoretyzuję.
Jeśli ktoś jednak robi takie rzeczy nie jest normalny. I g.* mnie obchodzi jak obecnie świat dzieli włos na czworo w kategoryzowaniu normalności.
*guzik