Tak zeby powrocic do glownego tematu:
wracam sobie jakies pol godziny temu do domu i po drodze jakos tak wyszlo ze na skrzyzowaniu akurat stalo sobie bmw e39.Skrecalo w lewo, ja tez, ja dotaczalem sie do skrzyzowania, on ruszal.On ogien, ja za nim.Nie cisnalem na maxa, chcialem sie ustawic za nim.Po ok 200m zakret w prawo (lagodny, ale czesto jest sliski).BMW hamuje, ja opuzniam, na wyjsciu ogien, jestem z przodu i sie oddalam.Pozniej kolejny lagodny zakret, ale w lewo, odleglosc sie zwieksza, wiec odpuszczam gaz i czekam az bmw sie troszeczke zblizy.Pozniej kolejne skrzyzowanie i akurat zapala sie zielone.Skrecam w prawo, bmw za mna i znowu zostaje daleko.Pozniej 2 luki i wjezdzamy z podporzadkowanej, wiec musialem zwolnic.Bmw blisko z tylu ja ogien i lecimy prosto.Na skrzyzowaniu czerwone i policja, wiec trzeba bylo zwolnic to i bmw mnie zaczelo doganiac.Na szczescie policja skreca w prawo na strzalce, a my prosto.On za mna, zielone i lecimy.Z racji 4x4 wiadomo ze zostal, wiec poczekalem na niego, bo za chwile zaczynaly sie bardzo fajne zakrety przez wiadukt (moje ulubione ).Lacznie to 4 zakrety - lewy 90stopni, 50m prostej i prawy 90st, 15m, kolejny prawy 90st, przechodzacy w lagodny lewy, po czym pare kilometrow prostej.Jak przejechalem ostatni zakret, to bmw jeszcze nie bylo naet w polowie, jak minelo zakrety to ja juz bylem daleko.Oczywiscie pozniej zwolnilem, zeby dac radosc kierownikowi bmw i na pelnym ogniu mnie wyprzedzil.
Hmmm...opis dlugi, ale to bylo tak wredne znecanie sie nad rwd, ze az mi sie przykro zrobilo :wink: .