Skocz do zawartości

Pitz

Użytkownik
  • Postów

    379
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Pitz

  1. Wczoraj wieczorem było dalej ciekawie. Miejsce parkingowe pod robotą mam odśnieżone, ale dziobem zaparkowałem w tym odrzuconym w śniegu. Jak poszedłem do samochodu, to pokazał +1, czyli prawdopodobnie dobrą temperaturę. Jak tylko wyjechałem z tego śniegu, kilka sekund później pokazało -8, czyli tyle co pokazywał jak dojechałem rano (mimo, że było koło 0). Zanim dojechałem do chaty było -4. Rano w garażu pokazywało +6 czyli około 4 - 5 stopni za mało, ale potem chyba zaczęło pokazywać OK. Zobaczymy dalej. Za dobrze chyba nie jest, a przy takich różnicach pomiędzy wskazaniami a rzeczywistością (ekstermalnie było wczoraj - 10 stopni różnicy) głupieje automat klimatyzacji.

  2. Witam,

     

    Może ktoś ma pomysł na wskazania czujnika temperatury zewnętrznej w Legacy 2.0D MY08. Jeździłem trochę w niedzielę i czujnik pokazywał -11. W Warszawie było nieco cieplej o 2 do 3 stopni. Samochód od około 13 stał w garażu gdzie jest +10 - +12 stopni. Dziś rano wsiadam i... czujnik pokazuje -11. Po około 10 minutach jazdy lekko się ruszył w górę (było -1). Po 40 minutach jazdy wskazanie wzrosło do -8, czyli dalej o 7 za mało. Miałem teraz podjechać do serwisu, ale jak wsiadłem do samochodu pokazał +2 czyli w miarę rzeczywistą temperaturę.

    Parę miesięcy temu miałem podobną sytuację (może to nawet była zeszła zima - nie pamiętam), ale też mu przeszło. Ma ktoś pomysł co to może być? Zepsuty czujnik? Jeśli tak, to dlaczego zepsuty tylko czasami...? Wolałbym żeby się zdecydował zepsuć permanentnie zanim minie gwarancja...

    Sugestia była że może śniegu się napchało w okolice czujnika, ale po 19 godzinach w +10 stopniach chyba by się rozpuścił...

  3. Zgadza się, u mnie też dymił przy odpalaniu (na zimno i na gorąco). Dostał pożądną trase, na A2 złapał maksymalną (220 km/h licznikowe :mrgreen:) i od razu jak nowy - nawet jak chce żeby zadymił to nie dymi :wink:

     

    W moim przypadku nie bardzo jest gdzie tak przegonić auto. W okolicach Warszawy jest tyle autostrad, że nie wiem którą wybrać :? a jak jadę gdzieś dalej, to na ogół mam zamontowany na prawym siedzeniu akustyczny ogranicznik prędkości, którego nie bardzo da się wyłączyć :-) (a jak przegnę za bardzo, to sygnał akustyczny może być słyszalny jeszcze przez jakiś czas po zakończeniu jazdy).

    Raz miałem licznikowe 215 (200 wg. GPS), ale to było bardzo rano na trasie szybkiego ruchu (7-ka W-wa Gdańsk) i tylko przez chwilę (na polskich drogach po prostu się boję). Ale nawet jak polatam trochę w trasie z normalnymi prędkościami, to mam wrażenie (może subiektywne), że auto ma trochę więcej pary - jakoś lepiej się zbiera, ale na dymienie nie patrzyłem.

  4. Tak sobie poobserwowałem i...

    Przy odpalaniu, jak przy odpalaniu, na zimno czy na gorąco, dymek się pojawia (i to raczej na gorąco). Ale wczoraj wyjeżdżałem w prawo z małej podporządkowanej uliczki na małą główną. Ponieważ z lewej jechał mercedes i zbliżał się do mnie, wyskoczyłem "na ostro" czyli wyciskając z auta co się dało. Jako że auto na czterech łapach to wiadomo, że szybko przyspieszył. Ze 100 metrów za skrzyżowaniem spojrzałem we wsteczne lusterko i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem sporo dymu. Nie żeby jakaś zasłona jak od Kamaza, ale wyraźnie widoczne. U mnie nie ma DPF, jest jeszcze ten mniej ekologiczny (MY 08), ale czy to co jest nie powinno zapobiegać czemuś takiemu? Przebieg 37 tysięcy, to trochę mało jak na zużycie wtrysków czy czegokolwiek innego...

  5. Ja bym nie dramatyzował. Od tego są badania techniczne żeby totalnych złomów nie dało się rejestrować. A samochodów w lepszym stanie, czyli droższych, polaczki nie będą kupować. Poza tym jazda RHD u nas nie jest tak trudna, zrobiłem kilka tysięcy km po Polsce samochodem RHD i można się przyzwyczaić.

     

    Ja miałem wątpliwą przyjemność prowadzić takie coś na trasie Londyn-Warszawa. Jechaliśmy z kolega na zmianę. Na autostradzie było OK, ale na trasie Poznań-Warszawa (to było parę lat temu - był tylko kawałek pseudoautostrady koło Poznania), jak kolega drzemał, wyprzedzanie Tira było trochę jak rosyjska ruletka - jak wyjrzę czy można wyprzedzać, to kolega będzie jeszcze siedział koło mnie, czy już będzie jechał z powrotem...

  6. to kompletnie nie mogę wymyślić powodu, dla którego chcesz ten przegląd robić poza ASO

     

    z kolei ja nie widzie powodu, dla którego za wymianę: oleju i filtra, filtra przeciwpyłkowego, filtra powietrza, przesmarowanie zawiasów w drzwiach mam płacić sporo ponad 1000 pln - auto ma dwa lata i mały przebieg

     

    Ja też nie widzę. Dlatego przywiozłem swój olej (M1 taki sam jaki wlewało ASO), filtry, itp. Również swoje klocki hamulcowe, bo płacić 400 złotych za średniej jakości klocki na przód nie widziałem powodu i kupiłem bardzo dobre, ale sporo tańsze (przy czym ja mam dostęp do części praktycznie po cenach hurtowych). Przy oddawaniu samochodu na przegląd mówisz, że części są w samochodzie i tyle. A wtedy płacisz kilkaset złotych mniej, a serwis w ASO bez problemów typu - źle był zrobiony przegląd.

    To taki "złoty środek"...

  7. Jezeli róznica jest niecałe 2mm to zakładaj i sie nie przejmuj. Wrzuć ja na przód to sie szybciej dotrze.

     

    Dzięki wszystkim za odpowiedzi. Kupię dwie nówki. Sporo jeżdżę po mieście, a autostrady raczej mi nie grożą w najbliższym czasie więc prędkości wielkich nie będzie

    Tak na marginesie, zostałem zmuszony do założenia zimówek i już parę razy ABS-em po nodze dostałem w sytuacji, gdzie hamowanie powinno być bardziej intensywne. Trzeba się zacząć przestawiać na trochę inne warunki, bo chyba z zakupem poczekam do wiosny.

  8. Witam,

     

    Mam pytanie dotyczące opon, a konkretnie różnicy w zużyciu na dwóch osiach.

    Mojej szanownej małżonce udało się zaatakować tylnym kołem krawężnik, a właściwie jego kant. Wygrał krawężnik, opona poległa (pęknięcie na boku). Na szczęście felga tylko trochę się wyszczerbiła, nie pękła ani się nie skrzywiła. Jak powiedział gość w wulkanizacji - twarda sztuka. Opona do wyrzucenia i mam dylemat - jaka różnica w średnicy opon jest dopuszczalna w granicach rozsądku? Wiem, że najlepiej zmienić wszystkie cztery, ale wolałbym tego uniknąć, jeśli się da. Nowa opona ma bieżnik o głębokości około 8 mm, używana 6 z lekkim groszem. Wg. moich wyliczeń - na obwodzie będzie to około 2,5 cm. Wiadomo, że podczas sezonu nikt (albo prawie nikt) nie przerzuca opon między osiami żeby wyrównać zużycie, a przód zawsze zużywa się więcej i różnica zawsze będzie. Pytanie jest, czy 2 mm bieżnika to w granicach tolerancji, czy już za dużo...

    A może ktoś ma do sprzedania niepotrzebną używkę Bridgestone Potenza RE050A - 215/45/R17 87Y o niewielkim zużyciu...?

     

    Pozdrawiam,

    Pitz

  9. Mam Legacy 2.0 D, rocznik 2008. Przebieg 62 000. Bez żadnej reguły co do regularności, przy odpalaniu auta, raczej na chłodnym silniku z rur wylatuje dym, ale nie w kolorze czarnym, lecz raczej jasnym (jestem pewnego rodzaju daltonistą, ale nazwałbym ten kolor niebieskim lub niebieskim z popielatym:). Krótko mówiąc silnik potrfi zadymić jak w starym dieslu, tyle że kolor inny:). NIe jest to częste i trudno mi powiedzieć w jakich to się dzieje okolicznościach, bo występuje raz na dwa tygodnie, może raz na miesiąc. Czy to może być katalizator albo inny "filtr":)?

     

    Pozdrawiam i czekam na podpowiedzi:)

     

    Mamy identyczny model, przebieg nieco mniejszy, bo 35 tys. U mnie też przy odpalaniu czasem pojawia się dymek, ale to na chwilę. Nie koniecznie na zimno, na ciepło jak najbardziej też (nawet nie wiem czy nie bardziej). Zauważam to jak stoję na zewnątrz, jak np. żona jedzie - a często zdarza się, że jest to kilkanaście - kilkadziesiąt minut po moim przyjeździe z roboty.

    Oleju dolewałem raz, na samym początku. Teraz nie mam takiej potrzeby - w ogóle go nie ubywa, a jeśli to minimalnie pomiędzy przeglądami - zawsze powyżej połowy między max i min.

    Szczerze mówiąc nie zwracam na to zbytniej uwagi, bo nie dymi w żadnym innym wypadku.

  10. Problem z nowoczesnymi autami polega na - wiem że to słowo może budzić mieszane uczucia :wink: - kompatybilności systemu alarmu z systemem CAN samochodu.

    Jej brak powoduje problemy. Mieliśmy już samochód unieruchomiony w Hiszpanii, gdzie ani lokalny dealer ani nasz DT nie był w stanie pomóc. Dopiero długie konsultacje z producentem alarmu ( nie był to produkt sprawdzony i zalecany przez SIP !) pozwoliły na ponowne uruchomienie auta.

    no i w takiej sytuacji klient niestety musiał ponieść koszty assistance z własnej kieszeni ...

     

    Zwracam też uwagę, że fabrycznie każdy nowy samochód sprzedawany oficjalnie w Unii jest obligatoryjnie wyposażany w immobiliser o zmiennym kodzie. Stosowanie immobilisera dodatkowego ( w alarmie ) nie ma sensu. Oczywiście bardzo pozornie proste metody ( np. ukryty wyłącznik prądu etc) moga jak najbardziej być dość skuteczne.

    W przypadku Subaru sprzedawanych w naszej sieci każdy samochód jest dodatkowo znakowany systemem DNA. Nie jest to oczywiście aktywna ochrona przed kradzieżą, lecz ponieważ fachowcy dobrze wiedzą, że całkowite usunięcie znakowania jest praktycznie niemożliwe ryzyko "wpadki" nawet po latach jest po prostu znacznie większe. Z poufnych informacji wiem, że jeden gang właśnie przez DNA .... już nie działa :wink:

    Widocznie nie byli na bieżąco z "fachowym serwisem informacyjnym" :mrgreen:

     

    Pozdrowienia

     

    Tak jak napisałem - jak dają gratis alarm u dilera, brać... w pudełku :-) Powinien być kompatybilny.

    Generalnie alarm to dziś takie zabezpieczenie jak linka do zabezpieczenia roweru. Nikt nie zwraca uwagi na wyjący i migający samochód a linkę przecina się najtańszymi nożycami z Castoramy.

     

    Zgadzam się również, że dodatkowy wyłącznik etc to najlepsze zabezpieczenie i to tak zrobiony, żeby serwis o nim nie wiedział. Może mniejsze serwisy znają dobrze swoich pracowników, ale w większych przewija się sporo ludzi, których dobrze właściciel nie będzie znał, a przynajmniej dobrze znał. Tu upatruję największego zagrożenia. A immobilizer fabryczny, to tak jak i alarm fabryczny. Złodziej specjalizujący się w danej marce nie będzie miał żadnego problemu z odjechaniem cudzym samochodem.

     

    Generalnie podsumowując - nie ma jak dobre AC, a złodziejowi można co najwyżej utrudnić robotę, może mu się odechce. Bo jak nie to i tak auto zniknie, choćby na lawecie. A zagłuszenie sygnału GPS/GSM to żaden problem, więc i ISR za dużo nie pomoże.

  11. Z całym szacunkiem dla panów z autoryzowanych serwisów, jeśli chcesz mieć alarm, który przed czymś chroni, a nie tylko jest (np. dla potrzeb ubezpieczenia), zainstaluj go w jakimś zakładzie, najlepiej poleconym, który tym i tylko tym się zajmuje.

    Z całym szacunkiem dla poleconych zakładów ale przed profesjonalnym złodziejem (a chyba tylko taki podejdzie do Subaru) jesteś bezbronny jak małe dziecko i ŻADNE zabezpieczenie Ci nie pomoże. Po prostu. Na spokojny sen polecam AC z opcją kradzieżową (+100zł bodajże).

    Pozdrawiam

     

    Mam nadzieję, że żaden nie podejdzie :D

    Jako że mam już za sobą doświadczenie polegające na oglądaniu pustego miejsca po samochodzie zaparkowanym poprzedniego wieczora, to wiem, że uczucie nie jest za ciekawe. AC na szczęście miałem i zostało szybko wypłacone - byłem trochę w szoku jak złożyłem papiery w poniedziałek a pieniądze miałem na koncie w piątek i zaraz potem były już w salonie wpłacone na Legacy. W moim przypadku bez samochodu byłem przez jakieś 10 dni, ale w plecy było parędziesiąt tysięcy, które musiałem dołożyć mając w planach inne wydatki (np. związane z przygotowaniami do narodzin córki), nerwów trochę było (co dla ciężarnej żony nie było za łatwe) i biegania też. W tamtym przypadku jestem prawie pewien, że w serwisie został dorobiony i doprogramowany 3-ci klucz, ale to była bardzo popularna marka.

    W każdym bądź razie wiadomo - jak złodziej jest profesjonalistą, to wszystko ukradnie, ale na gówniarzy starczy. Ja dodatkowo, mimo że Subaru ponoć nie kradną, założyłem dodatkowe, nietypowe zabezpieczenie, o którym nie informuje nawet serwisu jak oddaję na przegląd, tylko w pewien sposób pomijam.

  12. Dziękuję za odpowiedź.

    Faktycznie - jakoś mi umknęło że serwisy te mogą oferować różne alarmy (założyłem że w SIP-ie jest o jakoś ustandaryzowane), ciekawe jak jest naprawdę...

     

    Z całym szacunkiem dla panów z autoryzowanych serwisów, jeśli chcesz mieć alarm, który przed czymś chroni, a nie tylko jest (np. dla potrzeb ubezpieczenia), zainstaluj go w jakimś zakładzie, najlepiej poleconym, który tym i tylko tym się zajmuje. Autoryzowane serwisy montują alarmy w sposób ustandaryzowany i każdy szanujący się złodziej rozbraja go z zamkniętymi oczami. Ja może jestem trochę uczulony po tym jak mi po cichutku wyjęli w nocy samochód z działki (nie Subaru), też miał alarm zakładany w ASO i jak się dowiedziałem w jaki sposób można go obezwładnić i pominąć zintegrowany z nim dodatkowy immobilizer to sam bym to bez problemu zrobił. W Subaru też mam zakładany fabrycznie i fachowiec mi potem poprawiał. Z tego co mi wiadomo, nie jest to wina instalatorów tylko wytycznych, żeby alarm montować w konkretny sposób, żeby każdy serwis dał sobie z nim radę. Jak każdy serwis sobie radę da, to złodziej tym bardziej.

    Dlatego moja rada - do ASO na przeglądy i naprawy, zabezpieczenia samochodów w firmie zabezpieczającej samochody nawet ryzykując, że ktoś się przyczepi że jakaś awaria nie podlega gwarancji bo alarm montowany gdzie indziej. Jak dobry fachowiec, to taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Jak ktoś znajomy powiedział - jak dają alarm gratis, to brać... w pudełku na tylnym siedzeniu.

     

    Swoją drogą przy montażu alarmu okazało się, że ktoś nie przykręcił mi tablicy z zegarami tylko ją włożył - na 99,9% przy montażu ISR (to też nie odbywa się ponoć w ASO)...

  13. Tylko opłacalnośc podróżowania jest też powiązana z trwałością podzespołów ,bo nikt nie kupuje diesla ,żeby robić 10k rocznie (chyba?).Przy średnim kilkuletnim użytkowaniu i przebiegu około 200k częstotliwośc wizyt w ASO z powodu awarii i koszt ich usunięcia chyba ma znaczenie (tak mi się wydaję :wink: )

     

     

    Oj chyba kolega nie ma racji,

    do 250.000 przebiegu w dieslu

    - padnie ci turbina

    - wymienisz rozrząd

    - DPF bedzie do wymiany

    to tyle co ja wiem użytkując diesla -mysle że to nie wszystko

    bo przed toba jeszcze WYMIANA SPRZĘGŁA- pytanie tylko ile razy......

     

    - Nie wiem jak z trwałością turbiny, ale poprawnie użytkowana raczej powinna wytrzymać więcej niż 250 tys.

    - Rozrządu raczej też się tak szybko nie wymienia jak jest napędzany łańcuchem jak w przypadku subarowego diesla

    - DPF pewnie tak, choć jak ktoś lata dużo po trasie... U mnie jest akurat filtr otwarty

    - Sprzęgło zobaczymy, na razie 33 tysiące i nie widać żeby się kończyło.

     

    jak masz 3,6R to do 250.000 przebiegu

    - NIC NIE WYMIENISZ, no może poza świecami

    - rozrząd - łańcuch, dpf brak, sprzęgło automat

     

    no to pytam jeszcze raz po co ten diesel????

     

    ktoś mówił o momencie obrotowym - zgoda 350 Nm ma diesel tyle że 3,6 też ma 350Nm . Wiem że diesel ma szybko dostępny moment no ale trwa bardzo krótko. Benzyna kręci pozniej ale za to baaaardzo długo.

    Co lepsze? Różnica jest chyba taka jak miedzy młodym ogierem kochankiem który szybko ma wysoki moment ale cóż kiedy wkrótce się on konczy a kochankiem dojrzałym, moment nie gorszy ale przede wszystkim długo dostępny.

    Spytam żony :oops: co lepsze - kobiety mają na to inne spojrzenie. :lol:

     

    Może i nic nie wymieniasz, ale za to lejesz... Diesel pali po mieście w dużych korkach 9 z groszem (jak rzeczywiście tylko miasto w godzinach szczytu). 3,6 nie wiem, ale myślę, że trzeba liczyć 18-19 (poproszę użytkowników o korektę). Przy średnich 8 - diesel 15 - 3,6 różnica w koszcie paliwa po przebiegu 250 tys (diesel 4,2, benzyna 4,5) to prawie 85 tysięcy + różnica w zakupie samochodu. Nowy wychodzi...

  14. O rolecie "coś" wiedzialem w dniu reklamacji. Jak Pan bedzie przy okazji przegladu/naprawy to proszę o kontakt z p. Grzegorzem. Hasło "roleta" :mrgreen:

    AK

    ps.najlepiej po wakacjach...

     

    Przegląd będzie pewnie za parę miesięcy. Był w czerwcu a ja tyle nie jeżdżę, choć bardzo chętnie jeździłbym więcej, bo bardzo lubię (szczególnie tym autem). A na naprawie...? Przecież te auta się nie psują! No, chyba że sprzęgło... :D

  15. W dalszym ciągu chodzi o to aby Pan nie próbował dyskutowac na ten temat, klientowi coś takiego się przydarzyło i trzeba jako serwis przeprosić i pomyślec nad rozwiązaniem tego tematu a nie odpychac od siebie.

    Z takich , między innymi , powodów od kilku lat wszystkie pomieszczenia serwisu , parking i dojazd do niego są monitorowane. Jak sie Pan domyśla / lub może nie :?: , nie znalazłem podstaw by mechanikowi lub osobie od wyważania kół postawić jakikolwiek zarzut związany z uszkodzeniem rolety ( nie była wyjmowana :idea: ) to tyle z mojej strony . Na pytanie jak można uszkodzić konkretnie ten element maskujacy rolkę , niewidoczny po zapięciu rolety próbuję odpowiedzieć. "Butami" niestety nie.....

    AK

     

    A to dobrze wiedzieć na przyszłość. Pozwolę sobie tylko stwierdzić, że skoro jest monitoring, to można było sprawdzić takie rzeczy jak to co działo się w trakcie serwisu. Nikt mnie nie poinformował o istnieniu monitoringu, po prostu zostałem zbyty (może dlatego, że dałoby się coś na tym monitoringu zauważyć?). Pan prawdopodobnie nie został nawet poinformowany o całym zdarzeniu. Ja stwierdziłem, że mój czas jest zbyt cenny, żeby robić awantury, z których i tak pewnie nic nie wyniknie. Ale następnym razem (jeśli będzie), oprę się na tym, co Pan powiedział i nie odpuszczę.

    Ja także uważam, że to uszkodzenie od buta raczej nie powstało, a także że nie bardzo dało się je wykonać bez zdjęcia rolety. A taki fakt jak jej zdjęcie na pewno na monitoringu byłby wyłapany.

    Roleta na pewno była założona moja, nie zamieniono jej, bo jest na niej charakterystyczne zabrudzenie. Jedyne, co można by zamienić to obudowa, ale nie wiem czy to jest nawet rozbieralne.

  16. W dalszym ciągu chodzi o to aby Pan nie próbował dyskutowac na ten temat, klientowi coś takiego się przydarzyło i trzeba jako serwis przeprosić i pomyślec nad rozwiązaniem tego tematu a nie odpychac od siebie. Nie będę dyskutował czy klient chce naciągnąc serwis bo sam uszkodził czy serwis chce umyć ręce od własnej odpowiedzialności bo to nie moja sprawa. Próbuje sie postawić w sytuacji klineta i pisze jak sam bym na to zareagował jakby ktos coś takiego u mnie zrobił. Czasami lepiej przemilczec i przeprosić - bo tak powinien postąpic serwis - przynajmniej w moim mniemaniu. Moje prywatne poglądy na temat co się komu opłaca łatwo zweryfikować, a w sumie rzeczywistośc zweryfikuje, bo klinet nie przyjedzie do Pana serwisu na kolejny przegląd, powie o sytuacji znajmomym i oni tez nie przyjadą i co zarobi Pan czy straci?

     

    Jak bym próbował naciągnąć serwis, to bym robił dalej awanturę i cisnął sprawę. Ja grzecznie zgłosiłem uwagę do serwisu, że podczas przeglądu została uszkodzona roleta i oczekiwałem na jakąś reakcję. Np. na słowo "przepraszamy". Zamiast tego usłyszałem tylko, że to na pewno nie my! Jak dziecko złapane na psocie w przedszkolu. Ponieważ roleta działa, tylko wygląda nie najlepiej i to dopiero jak się odwinie koniec rolety, to sprawę odpuściłem, ale wyrobiłem sobie zdanie co do jakości obsługi w tym serwisie.

    Wybrałem to, a nie inne ASO (w Warszawie mam na szczęście wybór) z kilku powodów:

    - Po pierwsze byłem bardzo zadowolony z obsługi w salonie podczas zakupu. Jedyny mały "zgrzyt" był taki, że jak odbierałem auto, to nie dał rady zakręcić rozrusznikiem, bo mu akumulator padł... Można zrozumieć, bo auto stało w salonie "do macania", nie miałem w związku z tym uwag, choć można to było sprawdzić wcześniej.

    - Po drugie jest to w sumie niewielki zakład, a do takich mam większe zaufanie (znam to trochę z drugiej strony, bo mój tata też prowadzi warsztat, choć z większym ukierunkowaniem na blacharkę-lakiernictwo). Jestem prawie pewien, że mój poprzedni samochód Toyota Avensis zniknął po wizycie w serwisie, gdzie został doprogramowany 3-ci kluczyk. W mniejszych zakładach właściciel bardziej zna swoich pracowników i na ogół jest rzadsza ich wymiana.

    - Po trzecie ten zakład jest po prostu po drodze z domu do pracy...

     

    Jeśli zdecyduję się na następny przegląd u Pana Andrzeja, to na pewno poproszę o innego mechanika.

     

    Pozrawiam,

    PZ

  17. roleta byla zgieta (do gory) i naprostowana. Gdyby bylo odwrotnie fala byla by mniejsza, ostrejsza i nieregularna

     

    Nie bardzo. Byłyby ślady na innych częściach. Może ciężko sobie wyobrazić położenie na zdjęciu. Zrobione jest od tyłu z bagażnika. Końcówka rolety jest odchylona w górę i położona na rolecie. Gdyby było takie przegięcie jak piszesz, to na całości byłyby ślady. A tu jest lekkie wygięcie rolety na całości związane z tym dzióbkiem, który powoduje naprężenie.

    Jak wkładałem koła dzień przed oddaniem do serwisu to tego nie było, bo nie da się nie zauważyć. Jak wyjmowałem następnego dnia to już było bo nie dało się nie zauważyć. Zadzwoniłem od razu, prosili żeby przyjechać żeby zobaczyli. Przyjechałem, mechanik stwierdził że to nie on i tyle było gadania...

    Nie bardzo to sobie wyobrażam , rozumiem , że jak przewoził Pan koła to końcówka rolety też była podniesiona :?:

    Kołami takie uszkoszenie nie jest mozliwe do zrobienia ...spora siła i jakiś "hak" potrzebny. Jak roleta jest zasunięta to tego elementu nie widać :?: . więc uszkodzenie powstało prawdopodobnie przy otwartej przy otwartej...

    AK

     

    Podniosłem ją przed wkładaniem kół, żeby nie przeszkadzała/nie uszkodziła się. Zdjąłem również ten element z klapy i schowałem na miejsce pod podłogą bagażnika. Jak bym nie podnosił tej końcówki rolety, to bym się nie upierał, że nie było tego wcześniej, bo mogłem nie zauważyć. Całkowicie zgadzam się, tak jak i Pana pracownicy, że kołem to nie bardzo idzie zrobić. Generalnie nie bardzo wiem czym to idzie zrobić...

  18. roleta byla zgieta (do gory) i naprostowana. Gdyby bylo odwrotnie fala byla by mniejsza, ostrejsza i nieregularna

     

    Nie bardzo. Byłyby ślady na innych częściach. Może ciężko sobie wyobrazić położenie na zdjęciu. Zrobione jest od tyłu z bagażnika. Końcówka rolety jest odchylona w górę i położona na rolecie. Gdyby było takie przegięcie jak piszesz, to na całości byłyby ślady. A tu jest lekkie wygięcie rolety na całości związane z tym dzióbkiem, który powoduje naprężenie.

    Jak wkładałem koła dzień przed oddaniem do serwisu to tego nie było, bo nie da się nie zauważyć. Jak wyjmowałem następnego dnia to już było bo nie dało się nie zauważyć. Zadzwoniłem od razu, prosili żeby przyjechać żeby zobaczyli. Przyjechałem, mechanik stwierdził że to nie on i tyle było gadania...

  19. Trudno mi sie odnieść do uszkodzonej rolety , tym bardziej , że jak sam Pan napisal "trzeba by się chyba bardzo postarać żeby tego dokonać" a o to swoich mechanikow nie podejrzewam. Przewożenie kol w bagazniku zawsze powodowalo jakieś straty , najczęściej otarcia plastikowych wykladzin bagaznika czy tylnej kanapy a zdarzało sie rowniez uszkodzenie ogrzewania tylnej szyby....chyba najkorzystniej dwa kola przewozic na tylnej kanapie....Zmywanie kleju po poprzednich ciężarkach nie należy do czynnosci zbyt łatwych a napewno nie mozna tego szybko zrobić ( w czasie przeznaczonym na wywazenie ) ale dowiem sie czy jest jakiś preparat ktory by to szybko rozpuszczal (bez ubocznego dzialania) . Zdrapywanie raczej też nie wchodzi w grę bo felgę można porysować :wink: Ale dobrze , że temat Pan poruszył przynajmniej będą próbować czyścic stary klej benz. ekstrakcyjną....

    AK

     

    Koła były ułożone i przykryte kocami, tak że się nie dało za bardzo nic uszkodzić, a już na pewno nie ogrzewanie tylnej szyby. Nie jak koła stoją, a właściwie są oparte na jednym boku, jedno obok drugiego w rządku - nie sięgają do szyby.

    Mój bagażnik, jak i cały samochód jest używany jak każdy przedmiot codziennego użytku, więc straty w postaci zarysowań czy otarć muszą być.

    Mniejsza z tym, roleta działa, jest trochę przegięta i źle wygląda jak podniesie się ten sztywny koniec do góry po zwinięciu. Zrobię zdjęcie jak będę przy samochodzie i nie zapomnę.

    Mówiąc o kleju nie miałem na myśli zabrudzeń w postaci plamy (nie oczekuję, że auto wyjedzie jak z fabryki), tylko grubą warstwę jakby gąbki. Po zerwaniu poprzedniego ciężarka nikt nawet nie spróbował tego usunąć, bo zeszła pod kciukiem, nie trzeba było używać żadnych preparatów. Zastanawiałem się jak to ma wpływ na wyważenie. Mam nadzieję, że niewielki, bo waga tego to pewnie ze 2-3 gramy (nie ważyłem).

     

    PZ

     

    Załączam obrazek. Jak ktoś ma pomysł w jaki sposób można tak uszkodzić roletę, to niech się ze mną podzieli pomysłem...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...