Małe podsumowanie rajdu Wisły.
Jak wiecie z bieżących informacji działo się, oj działo.Przyjechaliśmy z nastawieniem dojechania do mety, lecz nie takiego zeby za wszelką cenę ukończyc jadac słabym tempem,tylko również spróbować pojechać ciut odważniej.Na niektórych oesach to się udawało, na innych było gorzej.Ale po kolei.
Na pierwszym oesie mniej wiecej od połowy,nie wiem jak i kiedy, przebiliśmy koło. Pech był jeszcze bardziej dotkiliwy poniewaz pół opony ścieło i weszła do srodka.Strata czasowa ogromna, tym bardziej było mi ogromnie zal, bo lezał mi ten oes bardzo.
Na drugim oesie postanowiłem pojechać po prostu co umiem i jeszcze troszeczke ,czego rezultatem było dogonienie lancera, który nie ułatwiał nam sprawy, mocno kurzac za sobą,nawierzchnia była mocno brudna.Na jednej z partii kończący zakręt był ciasny prawy ,,2".Wjeżdżając w potęrzny kurz nie widziałem wogóle struktury drogi,czego rezultatem była wycieczka na łąkę, i strata po wygrzebaniu się na drogę była spora. Po obliczeniach naszych poszło okolo 40s straty, a mogło być doskonale.To kolejna dla mnie lekcja,po której wiem, jak bardzo dekoncentruje taka sytuacja,kiedy kogos sie dogoni.NIe lubię tego jak cholera.
Na trzeci oes wyjedzałem z mocnym nastawieniem,a nawet nerwem,ze tak to zmaściłem.Jak to na rajdzie bywa, gdy się bardzo chce, to jest zazwyczaj inaczej.Na szybkim zjezdzie w dół,naniesione byłoogrom błota z wodą, poniosło strasznie,bo było chyba za optymistyczne wejscie, obrona przed słupem, spowodowała wypadnięcie do rowu po wyjściu, wolałem to niz słup, no i trzymałem gaz ile mogłem.Niestety na wyjsciu z rowu uszkodziłem lewy wahacz na tyle,że auto było mocno rozbiezne, z duzym zalepieniem obu kół, co w rezultacie nie pozwoliło na jaką kolwiek szybką jazde.Myślałem,ze skrzywiłem drązek,ale jak sie pózniej okazało, myliłem się.
Tak wiec pierwsza petla była stracona.Na drugą pętlę nastawienie było optymistyczne,jedziemy co umiemy.
Pierwszy oes poszedł bardzo fajnie.Na drugim oesie równiez jechało nam sie swietnie. Nie wiem jak i kiedy, ale ucieło mocowanie swożnia i rajd dla nas był skończony.Owszem jest drugi dzien,ale nie o to mi chodziło.Wazna jest całosć.
Wzieliśmy super rally,i do boju na następny dzien.Szło całkiem fajnie,aż do 3go odcinka w pętli.Bardzo mocne podbicie na szybkim prawym zakręcie, wyrzucenie auta na zewnętrzna, prawie widziałem dach, bo tył auta był w powietrzu, jakimś cudem spadł z powrotem na koła, no i stoimy.Szybkie ochłonięcie i do przodu.Po zjechaniu na strefę stwierdziliśmy ponowne skrzywienie wahacza, co oznaczało koniec rajdu.
Bardzo ciesze sie,że mogę korzystac z pomocy zespołu SPRT. Tyle miłych rzeczy,słów, nauki,wszystkich tam zebranych, daje mi nową motywacje.Nie ukrywam,ze nie chciałem już dalej jechac na kolejny rajd, ale po takiej dawce wsparcia z ich strony i innych bardzo bliskich mi ludzi,podjeliśmy decyzje o starcie w Nadwislańskim.
Słowo również o Dominiku i Kamilu.Słuchajcie,bez cukrownia i tak dalej. To wspaniali goście, bez zadnej buty, kim i gdzie są.Podpowiedzi Dominika, Kamila, co i gdzie, jak co zrobic, coś wspaniałego.Zareczam,że mamy mocnego, dobrego kierowce jak i pilota równiez.Mamy naprawdę mocną załoge, która wprowadza w zdumienie nie jednego topowego kierowce naszej ligi.Mówie to po osobistych rozmowach z nimi.Trzymam z Nich mocno kciuki, licze również na Wasz doping,który jest bardzo ważny.
Również bardzo dziękuję za miłe słowa wszystkich tam zebranych kibiców FORUM. Miło mi bylo Was znów zobaczyć.Pozdrawiam i do następnego rajdu.
Tyle na goraco