Miałem wydłużone amortyzatory nowe sprężyny z zmienną charakterystyką plus brak stabów oraz górna regulacja trzymania, do tego chciałem jeszcze założyć taki lift kit co się do terenówek zakłada to znaczy podnieść samą karoserie (dystans między amortyzatorem, a budą).
Oczywiście przeguby z racji wieku zaczęły stukać, ale to nie było zaskoczeniem.
Do tego jeszcze fajna miekka zimówka. Czaiłem się na kostkę, ale w tym tych czasach nie miałem kasy.
Może znowu na zimę coś wyrzeźbię, fajnie się tym lata po polach ze śniegiem.
Zawsze miałem proste założenie, przejadę wszystko do czasu, aż się nie powieszę.
Dlatego często gdzie chłopaki w patrolach zapinali reduktory ja cofałem i brałem delikatny rozpęd.
Oczywiście z przodu miałem z blachy kilku mm osłonę która robiła jako sanki.
Osłona nie musiała być mega pancerna, ważny aby się auto po niej ślizgało (zawsze też uważałem, aby nie trafić na jakiś ogromny kamień).