Czytając powyższe opisy potrafię zrozumieć rozgoryczenie PanKazio bo nikt nie lubi kiedy coś w aucie się psuje. Mam tylko jedną drobną dygresję, taką z własnego doświadczenia i obserwacji. Patrząc na rocznik feralnego Forka i dając wiarę przebiegowi to można wywnioskować, że faktycznie większość swojego życia przeleżakował w garażu. Teraz do sedna sprawy. Samochody, które zamiast jeździć, do czego zresztą są stworzone, siedzą większość czasu na parkingu bądź w garażu odznaczają się częstszą awaryjnością niż te, które są w ciągłej eksploatacji, i w których płynnie wykonuje się bieżące naprawy. Przerabiałem to na kilku swoich przypadkach jak i znajomych. Tak zwane samochody od święta częściej się psuły niż woły robocze służące do codziennej eksploatacji ( do pracy, do sklepu, do szkoły, itp.) To tyle z moich obserwacji, z którymi możecie się zgodzić, bądź nie. PZDR.
ps. Ostatnio mojemu koledze w Nissanie Pathfinder przy 50.000 padło sprzęło, samochód salonowy, bez jazdy w terenie i innych cudów. Należy zaprzyjaźnić się z prawami murphiego