Skocz do zawartości

radekk

Użytkownik
  • Postów

    7421
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    89

Odpowiedzi opublikowane przez radekk

  1. 23 minuty temu, Bosman napisał(a):
    6 godzin temu, matros1 napisał(a):
    Nie wiedziałem że Izera ma swoją stronę:
     
    https://izera.com/
     
    https://izera.pl/
     
    image.thumb.png.d4063994a577ddcb5aa6b976899f5ac9.png
     
    image.thumb.png.82861a162c27a51404c19099e82095da.png
     
    image.thumb.png.99fde07b817a625f517b1953c4317a56.png
     
    image.thumb.png.7f0ddf96ccb501b4103b0dccd281a2e5.png
     
    Temat można zamknąć. Jako patrioci powinniśmy wszyscy mieć Izerę w garażu. Do 2035 roku jest szansa że powstanie i będzie to najbardziej dopracowany EV w historii motoryzacji.  

    To auto zostanie dopracowane i wprowadzone na rynek zapewne wtedy, jak wszyscy będziemy już od dawna pomykać pojazdami napędzanymi malymi reaktorami wykorzystującymi fuzję jądrową


    Myślisz że komuś będzie się chciało zamiast korzystać z teleportacji?

  2. 2 godziny temu, maryjan napisał(a):

    Mamy tu kogoś z Mercedesa?

    Nowy, poliftowy A35 AMG. O przedliftowym krążą jakieś straszne opowieści (awarie głowic, napędów, rozklekotany kokpit). Pytanie, czy teraz to poprawili? Skrzynię zdaje się wrzucili nową 8 biegową, poprzednio była 7.

    mam A35 (2019) póki co sprawuje się przyzwoicie. Raz padł termostat i tyle z poważniejszych awarii uniemożliwiających podróż. jedyna przypadłość jaką obserwuję to dziwne szarpanie skrzyni przy redukcji o 2 biegi (parzyste) jak zrzuca o 1 czy 3 to nie ma tego. Co do kokpitu to w ogóle nie mam zastrzeżeń, nic nie trzeszczy, spasowanie naprawdę na dobrym poziomie. Jako daily uważam że spoko.

    • Lajk 1
  3. generalnie to różni się jakoś od Hydry. Nie zagłębiałem się jakoś w temat, ale tak ogólnikowo to dla mnie to to samo co dotychczasowa Hydra, Tye że z 5 zapadkami zamiast 6. Liczyłem na coś nowego, a to zwyczajnie to samo tylko dedykowane pod szosę/gravel.

  4. patrzę z ciekawości takie Ischgl w którym byłem rok temu, to niby tras niebieskich ma mało, ale szczerze jak dzieci już w miarę ogarniają to uważam że krzywdy tam sobie nie zrobią. Nawet jak jest stok faktycznie bardziej stromy i upadek mógłby spowodować że dzieciak nie zatrzyma się kawałek dalej na tyłku, tylko będzie dziesiątki metrów sunął w dół i się stresował, to w większości wypadków jest jakaś alternatywa dla tych stoków gdzie będzie można przedostać się łagodniejsza trasą. Też nie kojarzę jakoś wąskich tras, jak w teraz odwiedzonym Nassfeld, w Ischgl takie trasy to były trasy techniczne, więc z góry wiedziałeś że będzie to wąskie, na szerokość 1-1,5 ratraka. Raczej jak gdzieś jakieś ewentualne zagrożenie to były siatki. Solden jak pamiętam też pod tym względem był spoko.

    Ogólnie lubię duże ośrodki, żeby móc właśnie jak się nie chcę nic sobie udowadniać to móc sobie zrobić turystykę stokową, jadąc podziwiać sobie widoki, itp. nie musieć jeździć na okrągło tymi samymi trasami, tylko jak już bo chcę tam wrócić, a tym bardziej z jakaś ekipą, czy to dzieci, czy znajomych którzy również jadą typowo dla rekreacji, czy jak z jakiś względów niby dana trasa mi nie odpowiada, bo właśnie ktoś na jakimś fragmencie ma stres, to móc wybrać coś innego, a nie być skazanym żeby co jakiś czas się denerwował. Sam dla siebie mam już inne wymagania i mniejszy ośrodek mi całkiem pasuje, a już w ogóle dla mnie bajka jak mogę wjechać wyciągiem i w miarę krótkim spacerem/podejściem móc zjechać gdzieś poza trasami, a na koniec w łatwy sposób przedostać się ponownie pod ośrodek.

    • Lajk 1
  5. szczerze nie rozumiem o co tyle afery, Aga wrzuciła coś o żydach to problem, jednego może bawić innego nie, tak jak inne rzeczy. Ktoś wczoraj też wrzucił coś o arabach i Bin Ladenie i to już niby jest śmieszne. Też ludzie zginęli, bym powiedział że mnie to dotyka bardziej, bo są osoby które osobiście znałem osobiście, a nie tylko wiem z opowieści że zginął jakiś mój bliski w jakimś obozie. Ale potrafię zachować dystans i nie mam z tym problemu.

  6. 6 godzin temu, Knurek1111 napisał(a):

     

    Fajnie że chciało Ci się jechać do Matrei. Mam sentyment do tego miejsca.

    Baza w Lienz to logistycznie najlepsze rozwiązanie żeby ogarnąć tę okolicę. Wtedy do Matrei, St Jakob, Sillian i lodowca masz 30min samochodem.

    ja byłem na wyjezdzie z kolesiem co jeździ co tydzień i wie co i jak. Sam pewnie nie wpadłbym na pomysł tego ośrodka. A te mieliśmy na tym samym karnecie.

    Powiem że jestem zachwycony tym Matrei-Kals, podobało mi się tak jak w niejednym dużo większym ośrodku.

     

    5 godzin temu, sartek napisał(a):

    Hej,

    A Penken-Mayrhofen na wypad z dość ogarniętymi dzieciakami w wieku 9-11 lat polecasz?

    szczerze nie powiem Ci, na Penkenie byłem chyba raz, może dwa i to będzie z 20 lat temu i na pewno nie patrzyłem wówczas pod kątem dzieci.

    Skoro dzieci już ogarnięte, to raczej na tych trudniejszych stokach sobie poradzą, więc większość ośrodków powinna być ok.

    Saalbach na pewno byłoby fajne, albo SkiWelt i one będą mocniej dla mniej ogarniętych. Dużo łatwych tras i też spore ośrodki. Ale tak samo Ischgl pewnie też by był spoko jak dzieci już jakoś ogarniają, choć ten uchodzi za bardziej imprezowy ośrodek, więc w sezonie może mniej pasować.

    Ja uwielbiałem Solden, choć dla mnie stracił sporo po tym jak nakręcili tam Bonda i od kilku lat nie byłem.


    Choć czasami mam wrażenie że Austriacy te kolory tras tak od czapy określają, jakby a mam taki kolor tabliczki to tu walnę i to będzie niebieska, a ta czarna. Jechałem teraz kawałek jakąś czarna, to gdybym nie stanął przy tabliczce to bym uznał że to taki bardziej wymagająca niebieska, czy prostsza czerwona. Za to niektóre te niebieskie to co z tego że płaskie, jak tak że jak kogoś spotkasz to ciężko minąć, bądź jak ktoś do końca jeszcze nie ogarnia i pójdzie cos nie tak to znajdzie się poza trasą.

    Dla przykładu w Saalbach w części niby właśnie gdzie są stoki dla dzieci i wszystkie niebieskie, to góra tego stoku co zaznaczyłem na mapie, była fragmentami tak stromą że miałbym obawę dziecko tak puścić, bo raczej by nie zjechało tylko się zsuwało a jak by się przewrócić to sunie w dół i ciężko byłoby zatrzymać.

     

    IMG_2343.thumb.jpeg.2fe94ff250a7abbd0794c4d7b396379e.jpeg
     

    Flacha jest jeszcze mocno taki rodzinny, nie byłem, ale m.in. również potwierdził mi to właśnie ten koleś jak go pytałem.

    • Dzięki! 1
  7. dla potomnych

     

    byłem w Nassfeld.

    z pogoda trafiłem tak średnio, bo po przyjeździe padało, niby na górze był to śnieg, ale taki mokry.

    Po przyjeździe na stok warunki dramat, godzina 9 stok tak rozjeżdżony, mulda na muldzie, na pewno dzień wcześniej nie przygotowywany, jeździło się tragicznie.

     

    Drugiego dnia pojechaliśmy do Grossglockner Kals-Matrei. Mimo że ośrodek znacznie mniejszy, powiedziałbym że byłem zachwycony, porównujac do Nassfeld, stoki fajnie przygotowane, sporo możliwości na wypad jak ja to określam mini freeride,  kawałem zjeżdżając z tras i na koniec trafiając znów pod wyciąg.

    3 i 4 dzień powrót do Nassfeld. 3 był już przyzwoity, pogodowo podobnie jak Grossglockner, już zratrakowany, tyle przygotowany za szybko, bo zrobili zaraz po zakończeniu opadów, a później był przymrozek i sztruks był zmrożony. Dla narciarzy jeszcze było to ok, na desce na takim zamrożonym sztukasie jeździ się źle bo deska wpada w mocne wibracje. Chłopaki postanowiły szukać zjazdów poza trasami, ja odpuściłem wiedząc że przez ten wcześniejsze opady i przymrozek w nocy zrobi się skorupa, więc nie ma co liczyć na puch.

    ostatni dzień, praktycznie od rana słoneczko i tak przez cały dzień. Pogoda bajka. Większość stoków całkiem przyjemna do jazdy. Pojedyncze stoki które miały większą ekspozycję słoneczną, w późniejszych godzinach już mocno rozjeżdżona, ale dla mnie akurat w sposób bardzo fajny, mogąc na desce się pobawić.

     

    I tu chciałbym się skupić na ogólnej ocenie ośrodka też mając ostatniego dnia fajną pogodę i całkiem fajnie przygotowane stoki.

    Ośrodek oceniam jako przyzwoity, ale szału jak dla mnie nie robi. Strasznie beznadziejnie oznaczone trasy, praktycznie do końca jazdy konieczność jazdy z mapką i orientowania się gdzie jechać. Często jedzie się trasą, nagle trasa znika, oznaczenie jakiś innej, gdzieś tam znów wraca, itp. albo jakaś trasa kilkukrotnie przecinająca którą jade i za nic nie było widać gdzie ona jest. 2 ostatnie dni jeździłem w 3 do 6 osób i wszyscy mieli takie same odczucia, nie mogli się połapać, znaleźć tras.

    Orientację raczej mam całkiem przyzwoitą, będąc w tym Grossglockner bardzo szybko się połapałem co i jak, i nie miałem problemów, spojrzenie ma mapę chcąc jechać w nowe miejsce i bez problemów trafiałem gdzie chciałem. Rok temu będąc pierwszy raz w Ischgl który jest chyba ponad 2 razy większy też bardzo szybko się orientowałem po ośrodku.

     

    Jeszcze 3 dnia była sytuacja że mieli awarię na jednym krzesełku które było dość kluczowe żeby przedostać się z jednej cześci na drugą. Awaria trwała ponad godzinę, jak nie bliżej dwóch i żadnych oznaczeń, ludzie zjeżdżali i nie mając świadomości że utkną. Nie mówiąc o tym że podczas tej awarii jak na chwile udawało im się uruchomić wyciąg (pracownicy w dalszym ciagu pozostawali na słupach), to wpuszczali kolejnych ludzi na wyciąg. Znajomi przesiedzieli dzięki temu ponad pół godziny.

     

    Nassfeld ma niby 110 km tras, Grossglockner niecałem 45, ale z mojej perspektywy zbytnio nie odczułem aż takiej różnicy wielkości. Objechałem oba ośrodki z jednego końca na drugi. I mam wrażenie że w Nassfeld te km są w dużej mierze liczone na zasadzie jak dwie trasy się łączą to jest to liczone podwójnie i stad wychodzą im te km.

     

    Co do samych tras uważam że są dość strome i jadąc z kimś kto się uczy/dzieckiem raczej miałoby się mocno ograniczone pole manewru po ośrodku. Nie idzie się przedostać z jednej części ośrodka w inną gdzie również są proste trasy, czy prosta trasa zaczyna się gdzieś w trakcie i żeby się do niej dostać trzeba pokonać bardziej wymagająca trasę. Część tych prostych (płaskich) tras które są dłuższe, to są bardzo wąskie trasy (na szerokość ratraka), wiec trudno kogoś wyprzedzić i po jednej stronie ma się skarpę niczym nie zabezpieczona więc z dzieckiem też niekoniecznie.

     

    Nie wiem czy pojechałbym po raz drugi w to miejsce, a przynajmniej jadąc indywidualnie. Jakąś ekipą/na wyjazd zorganizowany to inna sprawa.

    Na pewno nie wybrałbym się z dzieckiem/nieogarniającym jazdy, uważam że taka osoba nie miałaby tu przyjemności, albo jeździłaby po krótkich stokach które są z założenia stokami dla szkółek, rodzic również, zostawiając dziecko na lekcji nie miałby szans na spokojnie pojechać gdzieś dalej, żeby wrócić na koniec lekcji. Tu chyba znacznie ciekawsze byłoby Flachau i z zależności od miejsca startu z Polski dla niektórych bliższe, bądź szybsze do dotarcia. Dla chcącego pojeździć większą ilość tras chyba bym celował w Saalbach, czy SkiWelt (dla mnie to w ogóle bliżej jak z zasady jeżdżę przez Niemcy)

     

    Chcąc ciąć koszty i szukając jakiegoś tańszego ośrodka niż te powyżej, to prawdę mówiąc szybciej chyba bym wybrał Grossglockner (którym byłem zachwycony, a mając do niego jechać zakładałem że będzie niezbyt ciekawy), niż Nassfeld.

     

    Piszę to z perspektywy wcześniejszych pobytów w Alpejskich ośrodkach jak Solden, Penken-Mayrhofner, Tux, SkiWelt, Saalbach, Ischgl.

     

    Jeśli zdrowie pozwoli to w przyszłym sezonie chciałbym móc przetestować Serfaus-Fiss-Ladis, do którego teraz chciałem jechać, ale nie udało mi się załapać, stąd trafiło się to Nassfeld.

    • Super! 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...